Do bardzo dużego pożaru doszło we wtorek po południu w miejscowości Bród Nowy w gminie Suwałki. Spłonęła stodoła, zgromadzone w niej płody rolne oraz maszyny rolnicze. W trakcie gaszenia pożaru rolnicy oraz strażacy brali pod uwagę, iż w palącym się budynku znajduje się pięcioletnia dziewczynka.
O pożarze stodoły rolnik zawiadomił straż pożarną około 16.50. Natychmiast na miejsce udały się jednostki ratowniczo-gaśnicze. Na miejscu strażacy zastali w ogniu cały budynek - stodołę o wymiarach 30 m x 10 m x 8 m, krytą blachą i eternitem. Paliły się też zgromadzone w niej bele siana i słomy. Właściciel budynku poinformował, iż w środku może znajdować się pięcioletnia dziewczynka. Strażacy natychmiast podali prądy wody, wezwano też dodatkowe zastępy.
- Uzbrojeni w aparaty oddechowe rozpoczęliśmy przeszukiwanie budynku z kamerą termowizyjną. Na szczęście, okazało się, że dziecka nie było w środku. Dziewczynka oddaliła się z posesji. Została odnaleziona sto metrów dalej, w opuszczonym gospodarstwie - mówi kpt. Straży Pożarnej Daniel Ptasiński, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej.
Ojciec dziecka z poparzeniami obu rąk i twarzy został przetransportowany do szpitala w Suwałkach.
Suwalskich strażaków ( pięć jednostek JRG, 11 strażaków) wspierali ochotnicy. Jako pierwsi na miejscu pojawili się druhowie z OSP Potasznia. Rozwinęli dwie linie gaśnicze. W akcji brali też udział strażacy OSP z Jeleniewa, Nowej Wsi i Filipowa. Akcja gaśnicza trwała prawie do północy.
- Budynek spłonął doszczętnie. Spaliło się też około 350 bel słomy i siana oraz maszyny rolnicze m.in. siewnik zbożowy, ładowacz, kopaczka do ziemniaków, nadpaleniu uległ ciagnik rolniczy. Straty oszacowano orientacyjnie na około 150 tys. złotych. Udało się natomiast uratować przylegający do stodoły budynek inwentarski i garaż. Uratowane mienie oszacowano z kolei na 500 tys. złotych. Najważniejsze, że dziecku nic się nie stało. To była dramatyczna sytuacja zarówno dla rodziców dziewczynki, jak też strażaków - dodaje kpt. D. Ptasiński.
Zdjęcia: OSP Potasznia
(just)