Jutro, środa w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Suwałkach odbędzie się akcja rejestracji potencjalnych dawców komórek macierzystych. Szpiku bardzo pilnie potrzebuje dziewięcioletnia Gabrysia.
Dziewczynka ma 9 lat. Pochodzi z Dębicy. Choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Niedawno okazało się, że ma nawrót choroby. Spośród 23 milionów dotychczas zarejestrowanych na całym świecie dawców nie ma genetycznego bliźniaka dziewczynki. Być może uda się go znaleźć w Suwałkach.
- Gorąco zachęcam do rejestracji. 15 maja zostałem dawcą. Mój szpik uratował życie 35-letniej kobiecie – mówi Adam Wójtowicz, jeden z 11 dawców z okolic Suwałk.
- To naprawdę nie kosztuje wiele. Zarejestrowałem się dwa lata temu za namową żony. W jej rodzinie był przypadek choroby nowotworowej i żona postanowiła pomóc. Ja też oddałem próbkę krwi. Moje komórki macierzyste okazały się potrzebne już po roku od rejestracji w bazie DKMS – opowiada.
- Kiedy zadzwoniono do mnie z Fundacji byłem w pracy. Od razu potwierdziłem, że jestem gotów na zabieg. Powiedziałem też wszystkim w pracy. Nagrodzili mnie wielkim aplauzem. Gratulowali mi i koledzy i pracodawca. Byłem bardzo szczęśliwy. Pojechałem do Krakowa na szczegółowe badania. Okazało się, że jestem zdrowy i mogę być dawcą - mówi.
- Niestety, biorca – później okazało się, że to około 35-letnia pani, poczuła się znacznie gorzej i trzeba było czekać pół roku, aż poczuje się na siłach. W końcu przeszczep był możliwy. 15 maja pobrano mój szpik z krwi obwodowej. Cały zabieg trwał 4-5 godzin, ale standardowo DKMS przewiduje na pobranie szpiku 2 dni. Tyle przebywa się w klinice. Wszystko przebiegło sprawnie. Czułem się bardzo dobrze. Na pięć dni przed pobraniem komórek przyjmuje się lek z czynnikiem wzrostu. Wywołuje on objawy podobne do grypy. Ma się wtedy lekkie zawroty głowy, poczucie osłabienia. Po pobraniu komórek, wszystko mija – tłumaczy pan Adam.
- W domu i w pracy byłem przywitany jak bohater. Nie czuję się bohaterem, ale na pewno ubogaciło mnie to wewnętrznie. Chciałbym spotkać się z tą panią, w której żyłach krąży teraz moja krew. Jesteśmy w zbliżonym wieku. Pobranie szpiku to naprawdę nic strasznego. Specjalna maszyna filtruje naszą krew, oddzielając komórki macierzyste. Krew wraca z powrotem. Nigdy niw wiadomo, czy za kilka lat nam nie będzie potrzebny dawca. Nawet, jeśli coś pójdzie nie tak i nie uda się uratować tej chore, to fakt, ze daliśmy jej i jej rodzinie nadzieję, też bardzo wiele znaczy – przekonuje.
Akcja rejestracji dawców „Pomóż Gabrysi i innym” odbędzie się w środę, w godz.11.00 -17.00 w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Suwałkach, przy ul. Noniewicza 10. Kto zechce uratować życie ludzkie, ma taką szansę.
Czytaj też:
[20.10.2014] Norbert umierał. Uratował go przeszczep szpiku
(just)