W wieku 77 lat zmarł Jerzy Stuhr, jeden z najpopularniejszych i najlepszych polskich aktorów, reżyser, pedagog, wykładowca.
Przed dwoma laty, wraz z reżyserem Feliksem Falkiem, był gościem specjalnym Festiwalu Filmowego „Wajda na nowo”. Na spotkanie z nim w sali Suwalskiego Ośrodka Kultury przybył niemal komplet widzów.
Powszechną rozpoznawalność Jerzy Stuhr zyskał dzięki rolom w komediach Juliusza Machulskiego „Seksmisja”, „Kingsaiz” i „Killer”. Kinomani uwielbiali go od pierwszych ról z lat 70. w „Seansie” Sławomira Idziaka, „Amatorze” Krzysztofa Kieślowskiego i w „Wodzireju Feliksa Falka. Film ten powstał w 1978 roku w Zespole Filmowym „X”, którego kierownikiem artystycznym był wtedy Andrzej Wajda.
- U Andrzeja Wajdy zadebiutowałem w Teatrze Starym w Krakowie w „Biesach” Dostojewskiego, w których zastąpiłem przenoszącego się do Warszawy Wojciecha Pszoniaka – opowiadał suwalskiej publiczności Jerzy Stuhr. - Kiedy zapytałem słynnego reżysera o jakieś wytyczne, usłyszałem: „graj jak Wojtuś”. Potem u Andrzeja Wajdy zagrałem wszystko – od Hamleta po Papkina, w Teatrze Starym byłem też jego asystentem.
W powszechnej opinii „Wodzirej” i inne filmy, wyreżyserowane przez Feliksa Falka, Andrzeja Wajdę, Krzysztofa Kieślowskiego, Kazimierza Kutza, Agnieszkę Holland czy Jerzego Zegadłę, powstałe w drugiej połowie lat 70. przyczyniły się do wybuchu protestów robotniczych i społecznych w 1980 roku i narodzin „Solidarności”.
- Nie zwracałem większej uwagi na role, jakie gram. Byłem dumny z tego, że należę do grupy, która tworzy ważne filmy, zaliczone później do nurtu kina moralnego niepokoju – przekonywał w Suwałkach Jerzy Stuhr, który następnego dnia, na gali wraz z Feliksem Falkiem uhonorowany został nagrodą Festiwalu „Wajda na nowo”.
Fot. Suwalki24.pl