Najprawdopodobniej jeszcze w tym roku z sąsiedztwa dworca PKS zniknie stara kotłownia. Później Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej pomyśli o sprzedaży gruntu. W kwietniu zakończy się też sprawa w sądzie, który orzeknie, u kogo suwalska spółka zamówi kocioł grzewczy.
Według planów Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, prace przy budowie kotła wodnego w suwalskiej ciepłowni miały być na półmetku. Wartą 21 mln zł inwestycję zablokowały jednak roszczenia firmy, która prawie wygrała przetarg. Zastrzeżenia dotyczyły złożonej dokumentacji. Sprawa trafiła do sądu i ciągnie się od sierpnia.
- Pod koniec kwietnia suwalski sąd zdecyduje, z którą z firm podpiszemy umowę. Jeżeli sprawa zamknie się na tym etapie, to inwestycja powinna zakończyć się do końca 2016 roku – tłumaczy Tadeusz Szaciło, prezes suwalskiego PEC.
Fluidalny kocioł wodny z możliwością spalania biomasy ma on przynosić miastu oszczędności rzędu około 125 tysięcy złotych rocznie. Zmniejszy też ilość zanieczyszczeń, wytwarzanych przez ciepłownię.
Na razie, suwalska spółka chce uporać się z nieczynną kotłownią przy ulicy Przytorowej.
- Rozbiórkę planujemy jeszcze w tym roku – deklaruje prezes Szaciło.
Potem PEC będzie chciał też sprzedać działkę na której stoi stara ciepłownia. Poczeka z tym jednak do czasu, gdy przygotowany zostanie plan zagospodarowania przestrzennego terenów kolejowych. Wtedy działka zyska na wartości.
(mkapu)