Samorządowcy z Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nie zgadzają się z krytyką organizacji pozarządowych. Bronią efektów swojej pracy i uważają, że zasługują na przysługujące im wynagrodzenie. Społecznicy chcieli obniżyć ich diety o połowę.
Organizacje pozarządowe wnioskowały o obniżkę wynagrodzeń członków Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Dzięki temu w przyszłym roku połowa z 110 tysięcy złotych trafić miała na walkę z alkoholizmem. Oszczędzona kwota przeznaczona zostałaby m.in. na pomoc rodzinom uzależnionych, zwiększanie dostępności terapeutów, przeciwdziałanie przemocy i wsparcie Centrum Integracji Społecznej.
- To znaczna kwota. Te pieniądze można wykorzystać na konkretne działania, a nie wynagrodzenia - apelował Karol Świerzbin z Suwalskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego.
Miejska komisja składa się z 19 członków wśród których są m.in. samorządowcy i urzędnicy.
- Byliśmy zbulwersowani propozycją społeczników. Co chwila chcą coraz większych pieniędzy, a nam każą pracować za darmo - oburza się Andrzej Turowski, przewodniczący komisji i wieloletni radny.
Członkowie komisji spotykają się raz w miesiącu na posiedzeniu plenarnym. Natomiast w tygodniu odbywają się spotkania podzespołów. Jest ich sześć. Cztery zajmują się motywowaniem do leczenia odwykowego. Pozostałe kontrolują lokale sprzedające alkoholu i wydatkowanie pieniędzy z funduszu korkowego. Rocznie to 1,5 miliona złotych, które wpływają z udzielania pozwoleń na sprzedaż napojów wyskokowych.
- To nie jest tak, że zajmujemy się tylko koncesjami na alkohol. Często na spotkaniach z uzależnionymi musimy zajmować się trudnymi tematami. Pół biedy, gdy przyjdzie ktoś, kto chce walczyć z nałogiem. Gorzej, gdy na wezwanie stawiają się osoby wypite i agresywne - opowiada Zdzisław Koncewicz, suwalski radny i członek komisji.
Jedno posiedzenie podzespołu to osiem spotkań z uzależnionymi. W skali miesiąca daje to ponad 100 rozmów.
- Czasem widać, że pomoże tylko skierowanie na odwyk. Ale są też rozmowy, które przynoszą efekty. Ktoś decyduje się leczenie, ktoś pogodził się z żoną. To daje satysfakcję – mówi Koncewicz.
Każde posiedzenie to kilka godzin pracy zwykle w godzinach późno popołudniowych. W czasie kontroli lokali i sklepów trzeba przemieszczać się po mieście. Komisja nie ma służbowego auta. Dlatego członkowie komisji zdziwieni są postawą organizacji pozarządowych.
- Stawki nie są wysokie i nie były poodnoszone od 12 lat. A obowiązków przybyło - podkreśla Turowski.
Kwota, która w przyszłym roku przeznaczona zostanie na wynagrodzenia komisji to 110 tysięcy złotych. Jej aktywni członkowie zarobić mogą nawet 5 tysięcy złotych rocznie.
(mkapu)
[09.11.2015] Radni cenią swoją pracę. Nie będzie więcej pieniędzy na walkę z alkoholizmem