Dwa razy włamali się do tej samej ubojni. Nie wynieśli jednak mięsa, wędlin i kiełbas, a telewizor, laptop i pieniądze.
Pięciu mężczyzn, którym udowodniono dwukrotne włamanie się i kradzieże z ubojni „Skerdykla” w Ignatowiznie koło Rutki-Tartak, usłyszało już zarzuty.
Mariusz Rudziewicz, właściciel ubojni nie chce rozmawiać o tych zdarzeniach. Wiadomo, że do pierwszego włamania doszło w nocy z 10 na 11 lutego. Sprawcy wyważyli drzwi do biura ubojni. Ukradli 40-calowy telewizor i kasetkę z pieniędzmi. Straty oszacowano na około 14 tys. złotych.
- Drugie włamanie miało miejsce tydzień po pierwszym. Tym razem łupem złodziei padł laptop oraz szuflada z kasy fiskalnej, w której było około 700 złotych. Wówczas straty wyceniono na 8 tys. złotych – informuje aspirant Eliza Sawko, rzecznik prasowy suwalskiej policji.
Sprawą zajęła się suwalska policja. Po kilku dniach od pierwszego włamania śledczy zatrzymali jednego ze złodziei, przy którym znaleziono skradziony laptop. Po kolei „wpadali” pozostali czterej włamywacze. Dzisiaj zarzut kradzieży usłyszał ostatni. Zatrzymani, to mężczyźni w wieku od 22 do 41 lat. Byli już wcześniej karani za podobne przestępstwa.
- Wszyscy przyznali się do przedstawionych im zarzutów. Grozi im do 10 lat więzienia. Funkcjonariusze odzyskali także skradziony przez nich telewizor – mówi Sawko.
- Myślę, że więcej włamań nie będzie. Ludzie u nas są spokojni, a ci, którzy się włamali poniosą karę. Łatwo zrobić głupotę po piwie, czy dwóch – mówi Rudziewicz.
- Mam teraz poważniejsze problemy. Chociaż nasza ubojnia nie znajduje się w strefie buforowej zagrożonej afrykańskim pomorem świń, przetwórcom mięsa jest bardzo ciężko. Aczkolwiek w najgorszej sytuacji są rolnicy. Politycy tylko obiecują, zapowiadają interwencyjny skup trzody, ale jak na razie nic nie ruszyło – opowiada.
(just)
