Pocisk moździerzowy znaleziony w poniedziałek przed klatką bloku na osiedlu Północ nie był tak groźny jak się początkowo wydawało. Patrol saperski z Giżycka zbadał niewypał i nie znalazł w nim środków wybuchowych. Mimo to sprawą zajęła się suwalska prokuratura.
W poniedziałkowe popołudnie sprzątaczka, która kończyła prace w bloku przy Pułaskiego 95 natrafiła na nietypowe znalezisko. Pod krzakiem obok wejścia do klatki leżał pocisk moździerzowy. Kobieta wezwała administrację osiedla, a ta powiadomiła policję, która zabezpieczyła teren i ewakuowała kilkudziesięciu mieszkańców budynku. Wezwano też patrol saperski z Giżycka.
- Po zbadaniu miejsca zdarzenia dowódca stwierdził, że była to tylko pusta skorupa po pocisku moździerzowym. Wnętrze było dokładnie wyczyszczone, a spłonka zerwana - opowiada Edyta Kowalska, rzecznik 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Saperzy zabrali pocisk ze sobą. Z racji, że nie był uzbrojony, nie było potrzeby jego detonowania. Temat jest jednak otwarty. Śledczy ustalają bowiem do kogo należy eksponat i czy jest częścią jakiejś większe i być może groźnej kolekcji.
- Wszczęto śledztwo w tej sprawie. Sprawę prowadzi suwalska prokuratura – poinformował Anna Chamiuk-Wałecka z suwalskiej policji.
(mkapu)
[13.06.2016] Niewybuch przy Pułaskiego. Czy to cześć większego arsenału?