Dziewięciomiesięczna dziewczynka, która w miniony piątek została bestialsko zamordowana przez swoich własnych rodziców, przez kilka miesięcy przebywała w zawodowej rodzinie zastępczej, ponieważ rodzice zażywali substancje psychoaktywne.
- Dziecko trafiło do rodziny zastępczej, ponieważ była informacja, że w rodzinie biologicznej nie dzieje się najlepiej. Wchodziły w grę nie kwestie przemocowe, ale używek i nadużywania substancji psychoaktywnych – wyjaśnił Polskiej Agencji Prasowej sędzia Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach.
Sędzia nie dodał, czy chodziło o dopalacze czy o narkotyki.
- W myśl zarządzenia tymczasowego, na czas postępowania przed sądem rodzinnym dziecko umieszczone zostało w zawodowej rodzinie zastępczej, a potem po przeprowadzeniu całego postępowania sąd rozstrzygnął, że może wrócić do biologicznych rodziców. Nikt się od decyzji sądu rodzinnego nie odwoływał. Nie było sygnałów od kuratora, że w rodzinie źle się dzieje – dodał sędzia.
Do brutalnego zamordowania niemowlęcia doszło w piątek. Wiadomo też, ze dziewczynka została zgwałcona. Rodzicom grozi dożywocie.