W ramach obostrzeń rząd nie ograniczył działalności serwisów ogumienia, zakładów wulkanizacyjnych czy myjni samochodowych. Do bankructwa i zwalniania pracowników mogą doprowadzić je policjanci.
Głośnym echem odbiła się niedzielna sprawa ukarania przez funkcjonariuszy w Olsztynie trzech kierowców korzystajacych z myjni bezdotykowej. Policjanci wspierani przez żandarmów wojskowych uznali, że właściciele aut złamali nakaz ograniczenia w przemieszczaniu się, że umycia auta nie można zaliczyć do niezbędnych spraw życia codziennego.
Prawnicy radzą nie przyjmować mandatów w takich sytuacjach. Zostawmy na razie tych, którzy przekonują iż konstytucja pozwala ograniczać prawa i wolności obywatelskie tylko w stanach nadzwyczajnych (stanie wojennym, wyjątkowym, klęski żywiołowej). Ograniczenia przewiduje ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych, ale jest ona aktem niższego rzędu niż konstytucja i każdy sąd powinien to wziąć pod uwagę.
Sędziowie badający daną sprawę kierują się pytaniem, po co zostały wprowadzone dane regulacje. Te obowiązujące od 1 kwietnia, jak tłumaczyli premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski, wynikają z potrzeby izolacji społecznej, ograniczenia kontaktów międzyludzkich. "Bo na bulwarach wiślanych gromadzi się młodzież" - tłumaczyli zamknięcie w całej Polsce bulwarów, parków i skwerów. "Ponieważ w ostatni weekend na polanach ludzie gromadnie palili ogniska, organizowali grille" - argumentowali wprowadzenie w miniony piątek kuriozalnego, bo nawet nie można przebywać tam w pojedynkę, zakazu wstępu do lasów i parków narodowych.
Obostrzeniami obwiązującymi od 1 kwietnia zamknięte zostały na przykład zakłady fryzjerskie, ale nikt nie zamknął myjni ani zakładów wulkanizacyjnych.
Nikt nie wątpi w to, że na klamkach drzwi samochodowych, innych elementach i urządzeniach pojazdu może znajdować się koronawirus. Ministerstwo Zdrowia i Sanepid zalecają mycie wszystkich powierzchni. Jesteśmy przekonani, że także tych samochodowych.
W myjniach, zwłaszcza samoobsługowych, nie dochodzi do bliskich kontaktów. Tymczasem na pytania dziennikarzy o karanie mandatami korzystających z myjni rzecznik Komendy Stołecznej Policji odpowiedział tak:
"Każdą sytuację oceniają policjanci interweniujący. Pod uwagę biorą zarówno obowiązujące normy prawne, jak również wyjaśnienia osób".
Czyli musimy tłumaczyć się z oczywistych rzeczy, a w dodatku opowiadać, że szyby były tak brudne, że nic nie było zza nich widać?!
"Uważam, że aktualnie wizyta w zakładzie wulkanizacyjnym jest uzasadniona tylko w razie przebicia czy innego problemu uniemożliwiającego jazdę" - stwierdziła aspirant Marzanna Boratyńska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, zapytana przez dziennikarza o kary za wymianę opon.
Znowu, "po uważaniu", z potrzebą snucia opowieści o tym, czy zmieniane opony nie były "łyse", czy jazda na nich nie stwarzała niebezpieczeństwa.
"Zakłady wulkanizacyjne podlegają takim samym obostrzeniom, co wszystkie punkty usługowe, więc w razie ustawienia się przed nim kolejki narażamy się na zarażenie, a także na karę. O jej nałożeniu w każdym przypadku decyduje patrol, który bierze pod uwagę okoliczności" - straszy policjantka.
Funkcjonariusze nie karzą stojących w innych kolejkach, dlaczego kierowcy mają być traktowani inaczej? Szkoda , że w tym wszystkim nikt nie bierze pod uwagę sytuacji właścicieli i pracowników serwisów czy myjni, którzy tracą dochody. Ich los zależy dzisiaj od policjantów.
Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego wraz z Polskim Związkiem Przemysłu Motoryzacyjnego i Związkiem Dealerów Samochodowych w wystosowanym do Prezesa Rady Ministrów liście w imieniu całej branży motoryzacyjnej domagają się uznania sezonowej wymiany opon za spełniającą definicję potrzeb dnia codziennego.
- Organizacje zwracają uwagę, że samochody osobowe i dostawcze powinny móc przejść sezonową wymianę opon nawet w dobie pandemii. Niestety, w mediach pisano już o przypadkach ukarania przez Policję mandatami kierowców, którzy udali się na wymianę opon w samochodach, którymi codziennie dojeżdżają do pracy, także w czasie epidemii. Postawa kierowców, którzy nawet w tym trudnym okresie myślą jak bezpiecznie dojechać do pracy i nie obciążać systemu ochrony zdrowia skutkami wypadku, zasługuję na szacunek organów państwa, a nie na karę. PZPO, PZPM i ZDS apelują do policji o niekaranie kierowców za wymianę opon w bezpiecznych serwisach.
Zwracają też uwagę na bezpieczeństwo:
- Opony zimowe, na których jeździ jeszcze znaczna część kierowców nie nadają się do bezpiecznej jazdy w temperaturach powyżej 10-15 st. C. Mają bieżnik dostosowany do aury jesienno-zimowej, a nie wiosenno-letniej. Co więcej, bardziej miękka mieszanka gumowa bieżnika przy takich temperaturach jak obecnie nie zapewnia przyczepności na suchych drogach. Inna budowa bieżnika i skład mieszanki gumowej to nie jedyne różnice pomiędzy oponami letnimi i zimowymi. Według testów organizacji ADAC droga hamowania samochodu na oponach zimowych latem ze 100 km/h do całkowitego zatrzymania auta może być nawet o 16 m dłuższa niż na oponach letnich. To aż cztery długości średniego samochodu. Im wyższa głębokość bieżnika opon zimowych i wyższe temperatury otoczenia i asfaltu, tym większe są różnice. Co więcej, już przy temperaturze +11 st. C samochód na oponach zimowych klasy budżetowej, używanych przez ponad 44% kierowców (dane za 2019), hamuje blisko o 2m dalej niż na oponach letnich.
Szpitale są już w tej chwili przeciążone – nie możemy ryzykować wystąpienia w najbliższych miesiącach fali wypadków spowodowanych jazdą na oponach nieprzystosowanych do sezonu. Od zezwolenia na sezonową wymianę opon zależy także utrzymanie ciągłości dostaw produktów do sklepów dowożonych samochodami dostawczymi.
– Dochodzące do nas głosy, że niektórzy policjanci wystawiają mandaty za wizytę w serwisie w celu wymiany opon są alarmujące. Zły stan opon odpowiada za wiele niebezpiecznych sytuacji na drodze – w Niemczech aż 30% wypadków spowodowanych złym stanem technicznym pojazdu jest związanych z oponami – informuje Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO. – Związek przygotował wytyczne dla serwisów oponiarskich, jak zachować bezpieczeństwo klientów i pracowników w warsztatach w trakcie pandemii. Zakaz sezonowej wymiany opon nie wpływa w żadnej sposób na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Przy zastosowaniu się do wytycznych w serwisach, kierowcy będą bardziej narażeni na kolizję lub wypadek drogowy jeżdżąc na złych oponach niż na zarażenie się tam koronawirusem – dodaje Sarnecki.
WD
Fot. KWP Bialystok