Sąd Pracy oddalił dzisiaj powództwo dyscyplinarnie zwolnionego przed rokiem dyspozytora miejskiej oczyszczalni. Uznał, że pracownik jest współwinny wycieku do Czarnej Hańczy ok. 2 tys. metrów sześciennych tylko wstępnie oczyszczonych ścieków.
SÄ…d uznaÅ‚, że dyspozytor, który domaga siÄ™ przywrócenia do pracy na dotychczasowych warunkach, zaniedbaÅ‚ obowiÄ…zki, nie obserwowaÅ‚ wskaźnika przepÅ‚ywu Å›cieków, który przez 6 godzin pokazywaÅ‚ poziom zero.
Przed rokiem, 27 lipca 2018 w oczyszczalni doszÅ‚o do awarii, której przyczynÄ… byÅ‚o zapowietrzenie pomp i nieprawidÅ‚owy nadzór, bÅ‚Ä…d dyspozytora, który nie zareagowaÅ‚ i nie przeÅ‚Ä…czyÅ‚ systemu na zestaw sprawnych pomp. Wedlug prezesa PrzedsiÄ™biorstwa Wodociagów i Kanalizacji Leszka Andrulewicza, jeżeli dyspozytor nawet nie zauważyÅ‚ wskazaÅ„ monitoringu, powinien sÅ‚yszeć, że coÅ› dziaÅ‚a nie tak. Ponadto, na poczÄ…tku kÅ‚amaÅ‚, telefonicznie zapewniaÅ‚ zaalarmowanego przez sÅ‚użby ochrony Å›rodowiska prezesa PWiK-u, że wszystko jest w porzÄ…dku.
Przez kanaÅ‚ awaryjny do Czarnej HaÅ„czy wpÅ‚ynęło ok 2,5 tys. metrów tylko mechanicznie podczyszczonych Å›cieków. W kolejnych dwóch dniach z rzeki wydobyto ok. 140 kg Å›niÄ™tych ryb i wedÅ‚ug szacunków to byÅ‚a piÄ…ta część tych, które mogÅ‚y zginąć z braku tlenu.
Wyrok Sadu Pracy jest nieprawomocny. PostÄ™powanie w sprawie awarii wciąż prowadzi prokuratura. Pod koniec kwietnia PWiK we wspóÅ‚pracy z Gospodarstwem Rybackim PZW zarybiÅ‚ CzarnÄ… HaÅ„czÄ™ 40 tys. sztuk pstrÄ…ga potokowego.
WD
Fot. Archiwum