Nie doszło do katastrofy ekologicznej, ale Czarna Hańcza i jezioro Wigry zostały zanieczyszczone około 2,5-tysiącem metrów sześciennych tylko wstępnie oczyszczonych ścieków. Jeszcze nie wiadomo, jak dużą szkodę dla środowiska wyrządziła piątkowa awaria w oczyszczalni PWiK w Suwałkach.
O jej przyczynach, pierwszych skutkach i wnioskach mówiono podczas konferencji prasowej w siedzibie komunalnej spółki przy ul. Sikorskiego. Ledwie mechanicznie, a nie też biologicznie oczyszczone ścieki płynęły do rzeki w piątkowe popołudnie i wieczór od godz. 15.25 do 22.30. Wszystko przez zapowietrzenie pomp, na skutek którego ścieki popłynęły przelewem awaryjnym. Sygnalizowanej przez monitoring awarii nie zauważył pracownik, Wystarczyło, żeby przełączył system na dwie sprawne pompy.
- Obsługiwałem te pompy i wiem, że nie sposób nie zareagować na taką awarię – mówi Leszek Andrulewicz, od czterech miesięcy prezes, a wcześniej wieloletni pracownik Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Najpóźniej po 30 minutach nawet słychać, bez patrzenia na urządzenie kontrolne, że coś jest nie tak. Osoba, która nadzorowała system w piątek, najpierw mnie okłamała. W rozmowie telefonicznej, bo przebywałem poza Suwałkami, powiedziała, że zanieczyszczenie rzeki to nie nasza sprawa, że oczyszczalnia pracuje normalnie.
Przed złożeniem wyjaśnień przez winnego, prezes nie chce przesądzać, czy skończy się zwolnieniem dyscyplinarnym, czy też naganą.
Awarię, pierwszą na taką skalę od 30 lat, pierwsi stwierdzili członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego. Zauważyli śnięte ryby w rzece. Przed godz. 21.00 informacje o tym przekazał kontroler WIOŚ. Wstępna Kontrola Inspektoratu przeprowadzona w Sobolewie i w miejscu wlotu Czarnej Hańczy do Wigier wykazała, że zanieczyszczenie było duże. Smród była tam czuć jeszcze następnego dnia.
Pracownicy PWiK-u w sobotę i niedzielę wyłowili 19,5 kg śniętych ryb, a Wigierskiego Parku Narodowego około 120 kg.
- Szacujemy, że wydobyliśmy z wody tylko 20 proc. śniętych ryb – mówi Jarosław Borejszo, dyrektor Wigierskiego Parku. – Pozostałe wypłyną na powierzchnię za jakiś czas. To nie była katastrofa ekologiczna, ale każdy dopływ biogenów do Wigier wyrządza im szkodę, na pewno nie przyczynia się do ochrony jeziora.
Można pływać
Awaria oczyszczalni nie ma związku z występowaniem kożuchów glonów w trzcinowiskach Wigier. Ich zakwit w płytszych miejscach spowodowany jest ostatnimi upałami.
- Nie powiem, czy wolno kąpać się w Wigrach, czy też nie, bo to indywidualna sprawa każdego człowieka – przekonuje Jarosław Borejszo. – Ja zamierzam dzisiaj popływać. Już dawno jezioro nie miało tak dobrych wyników badania przejrzystości. Dobra przejrzystość świadczy o tym, że jest czyste.
Wnioski i rekompensaty
- Ewidentnie mieliśmy do czynienia z błędem ludzkim, ale musimy też poprawić system nadzoru – mówi Łukasz Kurzyna, zastępca prezydenta Suwałk. – Doszło do awarii, ale jej rozmiar natychmiast mógł ograniczyć człowiek. Należy zainstalować więcej czujników, elementów kontrolnych oraz nałożyć na pracowników obowiązek sprawdzania, przynajmniej co dwie godziny, miejsca wypływu ścieków z oczyszczalni do rzeki.
W ramach kompensaty środowiskowej, miasto już dziś skłonne jest zakupić pół tony narybku. O tym ,że trzeba będzie więcej dowodził obecny na konferencji przedstawiciel zakłady rabackiego PZW. Jakiej skali będzie to musiała być kompensata, będzie jednak wiadomo dopiero po oszacowaniu szkody.
- Nasi pracownicy wyławiali z rzeki śnięte pstrągi potokowe długości nawet 60 cm, w wieku od roku do 7 lat. – I tyle będzie trwało naprawianie szkód – uważa dyrektor Wigierskiego Parku.
Opozycja chce nadzwyczajnej sesji
Radni opozycyjnego klubu Prawa i Sprawiedliwości w poniedziałek złożyli do przewodniczącego Rady Miejskiej wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji poświęconej niedawnej awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków. Głównym punktem obrad ma być „Informacja Prezydenta Miasta Suwałk na temat przyczyn, przebiegu likwidacji i skutków awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków, która miała miejsce 27 Iipca 2018 r.”
Wojciech Drażba