Suwalska Prokuratura Rejonowa zajmuje się sprawą tragicznego wypadku, do którego doszło w czwartek w Czarnem koło Filipowa. Podczas prac polowych zginęli dwaj młodzi mężczyźni. Zostali śmiertelnie porażeni prądem.
Do zdarzenia doszło około 11.00. Mężczyźni wyjechali tak zwanym zestawem kosić kukurydzę. Jeden prowadził samojezdną sieczkarnię do kukurydzy, drugi jechał tuż obok z przyczepą zbierającą sieczkę. Skupieni na pracy najprawdopodobniej nie zauważyli linii wysokiego napięcia. Sieczkarnia (jej kanał wyrzutowy) zaczepiła o linię. Rolnik w sieczkarni został porażony prądem. Drugi chciał zapewne sprawdzić, co się stało i podczas próby pomocy koledze również został porażony. Następnie sieczkarnia zaczęła się palić. Obaj mężczyźni w wieku 28 i 35 lat zginęli na miejscu. Nie byli mieszkańcami Czarnego. Zostali wynajęci do skoszenia kukurydzy. Pracowali w Kalinowie. Jak informują nas Czytelnicy, 28-latek pochodził z Moczydeł w gminie Raczki. Osierocił dwójkę małych dzieci.
- Sekcje zwłok obu mężczyzn pozwolą ustalić, czy mężczyźni zginęli od porażenia prądem, czy też - być może nieprzytomni, zginęli w wyniku pożaru – mówi Joanna Orchowska, Prokurator Rejonowy w Suwałkach. - W sprawie powołani zostaną biegli z zakresu znajomości zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Specjaliści sprawdzą, też czy linie energetyczne zostały umieszczone na odpowiedniej wysokości i odpowiednio konserwowane. Na razie nikomu nie zostały postawione zarzuty, ale to się może zmienić – dodaje prokurator Orchowska.