Suwalski sąd lekceważył sygnały i nie miał żadnej kontroli nad wykonywaniem orzeczeń, a pracownicy opieki społecznej wykazali się brakiem profesjonalizmu i empatii. Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka takie uwagi przesłał mi.in. prokuratorowi generalnemu.
Marek Michalak przedstawił dziś na konferencji prasowej w Warszawie wyniki kontroli, którą przeprowadził po samobójczej śmierci szesnastoletniego Sebastiana J. w suwalskim Centrum Interwencji Kryzysowej.
Chłopak 7 stycznia powiesił się w łazience Centrum po tym, jak dowiedział się, że zostanie rozdzielony z matką. Agnieszka K. nie radziła sobie z utrzymaniem czworga dzieci. Miała ograniczone prawa rodzicielskie. Do Centrum Interwencji trafiła po tym, jak musiała opuścić wynajmowane mieszkanie.
Tydzień po samobójstwie nastolatka do Suwałk przyjechał Rzecznik Praw Dziecka. Odwiedził MOPS, urząd miasta, miejscowy sąd, prokuraturę, rozmawiał z Agnieszką K. i rodzeństwem Sebastiana. Zebrał dokumenty. Wyniki kontroli nie pozostawiają na suwalskim sądzie i MOPS-ie suchej nitki.
Zdaniem Michalaka, z akt wynika, że sąd lekceważył sygnały o konieczności objęcia dzieci specjalistyczną pomocą i nie gromadził wszystkich dowodów. Widać też absolutny brak kontroli sądu nad wykonywaniem orzeczeń: nad sposobem sprawowania nadzoru kuratorskiego, wykonywaniem przez matkę władzy rodzicielskiej, a także nad sposobem odebrania dzieci i przekazania ich do pieczy zastępczej. Poza tym rzecznik zarzuca sądowi i służbom kuratorskim brak współpracy z innymi jednostkami, powołanymi do pomocy rodzinie.
Dzieci, zdaniem Michalaka, były traktowane przedmiotowo. Nikt nie pytał, co myślą, jak mogą zareagować na umieszczenie w rodzinie zastępczej. Podczas przesłuchań nie zapewniano im przyjaznych warunków. Były odpytywane na sali sądowej w obecności ławników i protokolanta, bez wsparcia psychologa. Przesłuchania były bardzo krótkie, trwały zaledwie 5- 10 minut. Na rodzinę zastępczą dla najmłodszego dziecka, dwuletniej dziewczynki, sąd wybrał 60 –letnią, samotną osobę, która zdaniem Rzecznika, sama wymaga opieki lekarskiej.
Biegli stwierdzili, że dzieci miały bardzo silną więź z matką i bardzo źle znosiły rozstanie z nią. Poza tym, decyzję o odebraniu dzieci matce, sąd podjął m.in. na podstawie starej opinii Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego – wydanej po upływie roku.
Sądy w Suwałkach i w Rykach, bo tam przebywała wcześniej rodzina Agnieszki K., zlekceważyły opinie psychologów, z których wynikało, że wszystkie dzieci wymagają pomocy terapeutów. Z opinii wydanej już w 2012 roku wynikało, że Sebastian wszedł w rolę „doradcy i opiekuna matki, czuł się odpowiedzialny za rodzinę.” Stwierdzono nadwrażliwość emocjonalną chłopca, niską samoocenę i poczucie niższości. Biegli ocenili, że wskazane jest objęcie chłopca pomocą psychologiczną i pedagogiczną. U dziewczynek stwierdzono deficyty wymagające korekty i pomocy specjalistycznej.
Z akt wynika, że sędziowie nie czytali opinii kuratorów. Sprawozdania nie zawierają adnotacji wskazujących na zapoznanie się z nimi przez sędziów referentów. W toku dwóch postępowań wykonawczych kurator składał sprawozdania o identycznej treści.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, zdaniem RPD, są nieprofesjonalni i nie wykazują niezbędnej w tej pracy empatii.
Dzieci odebrano matce z pogwałceniem wszelkich zasad. Dwuletnią szlochającą dziewczynkę pracownik pomocy społecznej wyniósł na rękach z domu i zaniósł prosto do samochodu, w którym czekała nieznana jej wcześniej kobieta, matka zastępcza. Dziecko przeżywało traumę jeszcze dwa tygodnie później. Dziewczynka zachowywała się agresywnie podczas zabawy- urywała lakom główki.
Także starsze dzieci nie zostały we właściwy sposób powiadomione o konieczności rozstania z matką. O decyzji powiadomił je dyrektor placówki pod nieobecność matki.
Szesnastoletni Sebastian, po tym jak poinformowano go, ze trafi do domu dziecka, nie powinien zostać sam w pokoju, ponieważ widać było, że przeżywa traumę i jest silnie wzburzony. W momencie, gdy matka zauważyła ciało syna w łazience, żaden z opiekunów nie próbował udzielić mu pierwszej pomocy. Okazało się, że żaden z opiekunów nie miał ukończonego kursu pierwszej pomocy przedmedycznej.
Rzecznik podkreśla, że pomimo próśb matki, po śmierci chłopca ani z kobietą, ani z siostrami Sebastiana nie rozmawiał psycholog.
Zdaniem Michalaka, jakość opieki w Placówce-Opiekuńczo Wychowawczej w Suwałkach, powinna być dokładnie przeanalizowana.
Odpowiednie służby powinny sprawdzić kompetencje pracowników i wychowawców Ośrodka. Obowiązkowo, każde dziecko, które trafi do placówki, powinno od razu uzyskać pomoc psychologa.
Służby odpowiedzialne za opiekę nad dziećmi powinny ze sobą współpracować. A asystenci rodziny powinni otrzymywać większe wsparcie ze strony przełożonych.
- Tylko dzięki pracy asystentki rodziny, dzieci były z matką tak długo – mówił na konferencji Michalak.
Wyniki kontroli Rzecznik przekazał prokuratorowi generalnemu.
- Liczę, że jeśli uzna, że są podstawy do postawienia zarzutów, to będą one postawione - powiedział.
Protokół z kontroli przesłano też do sądu i prokuratury w Suwałkach, prezydenta Suwałk, któremu podlega MOPS.
Czytaj też:
[https://www.suwalki24.pl/article/35,samobojstwo-szesnastolatka---nowe-fakty[
[https://www.suwalki24.pl/article/1,rzecznik_bada_samobojstwo_w_suwalkach]
(just)