Brakuje anestezjologów, a przez to suwalczanki wciąż nie mogą rodzić ze znieczuleniem. Dyrektor Adam Szałanda zapowiada, że do końca roku się to zmieni. Zapowiada też modernizację oddziałów, gdzie trafiają najmłodsi pacjenci.
- Ciągle walczymy o znieczulenia porodowe. Na razie zbieramy kadrę, bo bez lekarzy nic nie zdziałamy - opowiada Adam Szałanda, dyrektor suwalskiego szpitala.
Choć początkowo deklarowano, że znieczulenia pojawią się już w pierwszych miesiącach roku, to szpital wciąż ma za mało anestezjologów, aby wprowadzić takie udogodnienie.
- Potrzebujemy pięciu specjalistów, którzy pełnić będą dyżury całą dobę przez siedem dni w tygodniu - podkreśla szef suwalskiej placówki.
Szpital wzbogacił się ostatnio o dwóch lekarzy z Białorusi. W lutym mieć będą nostryfikację, czyli finał procedury uznania zagraniczych uprawnień lekarskich. To jednak wciąż za mało.
- Mimo tych problemów w tym roku na pewno wprowadzimy znieczulenia porodowe - zapewnia Szałanda.
Wkrótce ruszą też też kolejne remonty na pierwszym pietrze szpitala. Jako pierwszy odnowiony zostanie oddział pediatryczny. Pierwszy etap modernizacji kosztować będzie prawie 2,4 mln złotych.
- Sprawy idą w dobrym kierunku. Na najbliższej sesji sejmik planuje przesunąć środki na ten cel – tłumaczy dyrektor szpitala.
Po pediatrii przyjdzie kolej na oddział neonatologiczny. Pod koniec roku szpital chce też rozpocząć remont oddziału położniczego.
(mkapu)