Zawieszony w prawach członka PiS za głosowanie przeciw "piątce Kaczyńskiego" łomżyński poseł Lech Kołakowski, który ma biuro także w Suwałkach, uruchomił specjalny telefon interwencyjny.
Każdy, kto czuje się poszkodowany lub zagrożony z powodu ustawy, ktora trafiła do Senatu RP i przeciwko której wczoraj odbyły się protesty w całej Polsce, może zadzwonić i zgłosić się do niego.
- Nie mogę zgodzić się na niszczenie polskich rolników i hodowców. Przed głosowaniem dostałem setki telefonów od moich wyborców a drzwi biura w Łomży praktycznie nie zamykały się. Ludzie opowiadali o swoich dramatach, kredytach i mówili o zawiedzionych nadziejach. Utrata hodowli wpłynie prawdopodobnie na wiele innych dziedzin naszego życia, w tym na ceny mleka. Nie mogłem postąpić wbrew woli osób, które mi zaufały, zawsze będę wierny polskiej wsi - mówi poseł Kołakowski. - Spraw jest tak dużo, że uruchomiłem telefon interwencyjny, nr 86 223 72 75, czynny 24 godziny na dobę i proszę wszystkie osoby, które czują się zagrożone tą ustawą o kontakt.
Lech Kołakowski, ze swoim środwiskiem politycznym związany jeszcze od czasów Porozumienia Centrum, tłumaczy swój sprzeciw wobec ustawy, przy której uchwalaniu w klubie PiS obowiązywała dyscyplina partyjna, a on ją złamał.
- Dzisiaj najważniejsze są sprawy rolnictwa, w czasach kryzysu nie możemy sobie pozwolić na utratę miejsc pracy i dopuścić do ludzkich dramatów – przekonuje poseł. Jedynie ustawowe gwarancje dla uboju rytualnego bydła i drobiu oraz hodowli zwierząt futerkowych są sposobem obrony ludzi na wsi przed utratą dorobku życia i przychodów. Polska jest dzisiaj europejskim i światowym liderem w tych branżach. Ustawa "Piątka dla zwierząt" może zniszczyć polskie rolnictwo i polską wieś. Nasz kraj z producenta stanie się importerem żywności a jej ceny pójdą znacząco w górę. Poza tym ustawa w żaden sposób nie rozwiązuje problemu zwierząt, bo hodowle powstaną w innych krajach, najwięcej zatem skorzysta na tym zagranica. Uważam, że proponowana ustawa powinna być odrzucona w całości – podsumowuje Lech Kołakowski.