Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Suwałkach włączyli się w ogólnopolską akcję protestacyjną. Od poniedziałku noszą specjalne znaczki, a jutro, 21 listopada – w Dzień Pracownika Socjalnego,do pracy zamierzają przyjść ubrani na czarno.
W ten sposób chcą zwrócić uwagę rządzących na problemy swojego zawodu – zbyt niskie zarobki za trudną odpowiedzialną pracę, zbyt krótkie urlopy wypoczynkowe, a także brak jasno określonej ścieżki zawodowego awansu.
W piątek pracownicy ośrodków pomocy społecznej głośno protestowali przed Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Mieli ze sobą czarne baloniki, transparenty z napisami: „Kto zostanie na etacie, jeśli wy o MOPS nie dbacie", „Chcemy pracować, nie dziadować” oraz „miski na ryż”.
Protestujący chcą się m.in. zrównania wynagrodzeń z pensjami urzędników w urzędach gmin, dodatkowych dni urlopu – 10 dni po przepracowaniu trzech lat oraz przejrzystej ścieżki awansu zawodowego. Jak argumentują, zarabiają średnio po 1800 zł, niektórzy
po przepracowaniu 20 lat – 2100 zł . Pracują z ludźmi w skrajnej biedzie, niepełnosprawnymi, starymi, alkoholikami, narkomanami. Pomagają rodzinom zastępczym i dysfunkcyjnym.Niejednokrotnie narażają się na niebezpieczeństwo. Słyszą obelgi, wyzwiska, a jak mówią - ich miesięczne dochody wynoszą niejednokrotnie tyle, co zasiłek ich podopiecznych.