To stare powiedzenie sprawdziło i jego prawdziwość w niedzielę potwierdziło kilkuset suwalczan, którzy spróbowali potraw przygotowanych przez kucharzy z Agroranczo w Błaskowiźnie i ekologicznej farmy w Surgniach koło Mariampola. Hity dnia, po których suwalczanie oblizywali brody i palce były zupa rybna z Błaskowizny i naleśniki z makiem, jabłkiem i sosem z rokietnika.
Nic zatem dziwnego, że jury pod przewodnictwem znanego kucharza Marcina Budynka, rywalizację kuchni regionalnym, których szefami są Damian Andrzejewski i Algirdas Żabajtys, uznało za ... remisową.
- Kuchnia nie powinna dzielić, a łączyć i tak było dzisiaj w Suwałkach – rywalizację podsumował mistrz Budynek.
W ten sposób spełniło się życzenie Czesława Renkiewicza, prezydenta Suwałk, który otwierając festiwal, stwierdził: Ktoś powinien zwyciężyć, ale ja mam nadzieję, że zwycięży przyjaźń. I niech tak się stanie.
Agroranczo, na oczach suwalczan, przygotowało i podało zupę rybną, na drugie danie kartacze z siekaną baraniną i na deser szarlotkę. Natomiast goście z Litwy serwowali zupę z dyni z domowym, co mocno podkreślali, kuraczakiem, na drugie placki ziemniaczane z farszem warzywnym, a na deser wspomniane naleśniki z makiem, jabłkiem i sosem z rokietnika.
Dopisali kucharze, wystawcy, zespoły (Przeroślaki, Kapela Klumpie z Puńska, Jovarai i Trio Hanki (Polki z Wilna), które w Suwałkach wystąpiło w ... duecie. Zabawa była przednia, każdy, bez względu na wiek, znalazł coś dla siebie. A jak nie – kilka godzin spędzonych na świeżym powietrzu, w promieniach letniego jeszcze słońca, też wyszło na zdrowie. Wielokulturowy Festwial Kulinarny był tak udany, jak serwowane potrawy – palce lizać. I szkoda tylko, że na następny trzeba czekać aż rok.
Fot. Marta Orłowska, Tadeusz Moćkun