Babki, kluski, kiszka, zapiekanki i oczywiście kartacze królowały wczoraj w Raczkach. Po raz pierwszy w miejscowości odbyło się Kartoflisko, czyli Święto Raczkowskiego Ziemniaka.
Był konkurs na najpyszniejszą potrawę, na największego i najdziwaczniejszego ziemniaka, degustacje, warsztaty robienia kartaczy, wykład o właściwościach odżywczych tej pożywnej bulwy oraz atrakcje dla najmłodszych.
Komisja oceniająca ziemniaczane przysmaki zdecydowała jednogłośnie, że najlepsza jest zapiekanka z ziemniakami Stanisławy Bokuniewicz. Drugie miejsce zajęła pani Halina Morusiewicz, która przygotowała bliny z farszem mięsnym, a na trzeciej pozycji uplasowały się bezy ziemniaczane Teresy Uradzińskiej. Wyróżniono również babkę ziemniaczaną Janiny Panasiewicz, kluski ziemniaczane z zasmażką Longiny Bagan oraz kiszkę ziemniaczaną Katarzyny Koncewicz.
Największy ziemniak należał do Haliny Iwaszko. Ważył 1, 052 kg. Natomiast ziemniaka – dziwaka, z wielkim nosem dostarczyła Petronela Olfier.
Jak opowiada Stanisława Bokuniewicz, kiedyś potraw z ziemniaków jedzono więcej niż teraz.
- To tanie i bardzo smaczne jedzenie. Często robię kartacze, babki i placki ziemniaczane. Zajada się nimi cała rodzina. Gotuję według sprawdzonych przepisów, które są w mojej rodzinie od wielu lat, ale też chętnie spisuję nowe. Oglądam gotowanie w telewizji i wycinam przepisy z gazet – mówi. - Lubię też piec ciasta. Najbardziej sernik, jabłecznik, roladę, a mój orzechowiec na kruchym spodzie, z dwoma rodzajami orzechów, jest po prostu pycha – opowiada.
Większość potraw przyniesionych na Kartoflisko przygotowały panie z Koła Gospodyń Wiejskich, które w Raczkach działa prężnie od kilku lat. Podobne powstało niedawno we wsi Małe Raczki.
- Podczas dożynek w Dowspudzie zauważyłem, a przede wszystkim spróbowałem specjałów przygotowanych przez panie. Bardzo mi posmakowały – mówi Cezary Cieślukowski, prezes Lokalnej Grupy Rybackiej, która była współorganizatorem Kartofliska.
- Wpadliśmy na pomysł, żeby urządzić warsztaty kulinarne i konkurs. Na głównego bohatera wybraliśmy ziemniaka. Skorzystaliśmy z mikrograntów. Dzięki takim spotkaniom kultywowana jest tradycja, integruje się też lokalna społeczność. Podobne spotkanie odbędzie się na początku listopada w Wiżajnach. Przez żołądek do serca, do zmian na lepsze – dodaje.
(just)