Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami jakie docierają z lokali wyborczych Suwalszczyzny frekwencja będzie bardzo niska. Wszystko wskazuje, że i w skali kraju może okazać się, że do urn poszło zbyt mało Polaków, aby wynik głosowania był wiążący.
- Do godziny osiemnastej zagłosowało u nas tylko sto z prawie dwóch tysięcy uprawionych do głosowania – relacjonuje przewodnicząca jednej z lokalnych komisji.
W niektórych lokalach wyborczych nawet przez pierwsze cztery godziny nie pojawił żaden głosujący. Później również nie było tłoczno. Członkowie komisji z entuzjazmem witali każdą pojedynczą osobę. Po godzinie 22.00 rozpoczęło się liczenie głosów.
- Około drugiej w nocy powinniśmy mieć dane z naszego regionu – przewiduje Alicja Rynkiewicz-Dąbek, dyrektor suwalskiej delegatury Państwowej Komisji Wyborczej.
Referendum kosztowało krajowy budżet ponad 100 milionów złotych. Polacy odpowiadali w nim na trzy pytania dotyczące jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych oraz prawa podatkowego. Aby było ważne frekwencja powinna przekroczyć 50 procent.
(mkapu)