15.09.2013

Rząd tnie po mniejszościach

Rząd, w poszukiwaniu oszczędności tnie już chyba na oślep. Jako, że nie za bardzo można odebrać przywileje silniejszym grupom, jak np. górnikom, oszczędza się na emerytach, oświacie… A ostatnio nawet na mniejszościach narodowych.


Zrodził się w rządowych głowach pomysł, by w 2014 roku zmniejszyć aż o 30 procent fundusze przeznaczone dla mniejszości narodowych. A nasze państwo wydawało dotąd "astronomiczne" sumy na ten cel, bo aż całe 16 mln złotych w 2013 roku.


Przedstawiciele mniejszości narodowcy w Polsce już biją na alarm.


Ich zdaniem, zagraża to rozwijaniu ich tożsamości narodowej, bo bez pieniędzy nie da się organizować działalności kulturalnej, Co gorsza, oświata mniejszości też cierpi na niedostatek pieniędzy. Zmieniony algorytmu z ub. roku spowodował, że np. szkoły w woj., podlaskim, w których dzieci uczą się języka białoruskiego, otrzymały od kilkudziesięciu do nawet 300 tys. złotych mniej pieniędzy.

Bardzo aktywna mniejszość litewska Polsce organizowała rocznie ok. 50 przedsięwzięć kulturalnych, wydaje kilka czasopism. Otrzymywała rocznie 700 tys. złotych. Już zrezygnowała z lokalu w Warszawie, planuje mniej imprez. Od 1 stycznia 2014 roku zlikwidowane zostanie Centrum Litewskiej Kultury Ludowej Puńsku, uruchomione przed kilkoma laty z funduszy unijnych. Teraz zabrakło pieniędzy na utrzymanie placówki.


Szefowie wszystkich organizacji mniejszości narodowych w Polsce już wystosowali protest na ręce premiera Donalda Tuska. Skierowali też prośby o spotkanie do parlamentarzystów ze swych okręgów wyborczych.


Nietrudno domyśleć się też, jaka będzie reakcja za granicą.

 

Tam mieszkającym Polakom też nie jest łatwo. Np. na Białorusi i Ukrainie mamy tylko po kilka szkół, gdzie naucza się języka ( języka, a nie różnych przedmiotów po polsku) polskiego. Na Łotwie jest tylko sześć szkół z polskim językiem  nauczanie. Dwie trzecie przedmiotów jest tu nauczanych w języku państwowym, czyli łotewskim (na Litwie 70 proc. wykładanych jest po polsku), nazwiska pisane są alfabetem łotewskim, nie ma tablic miejscowości z napisami w języku polskim, brakuje wsparcia na działalność kulturalną. A w takim Tallinie, stolicy Estonii, tylko Kościół integruje Polonię. Nie ma bowiem w Tallinie szkoły polskiej, to jedyne takie miejsce, gdzie Polacy mogą spotkać się w tak dużej liczbie, popatrzeć na siebie i podyskutować. Tylko w siedzibie Związku Polaków znajduje się niewielka biblioteka, gdzie w weekendy odbywają się lekcje języka polskiego – tzw. szkółka niedzielna.


Nawet władze państw bałtyckich obawiają się, że zaniknie rodzimy język. W Kłajpedzie, napis z brązu na granitowej płycie głosi: „Przechodniu, pięć języków rodziny bałtyckiej już wymarło, pod Twoimi nogami leżą ginące słowa języka litewskiego. Pamiętaj, szanuj swój język”.

Na pomnik autorstwa rzeźbiarza Algirdasa Bosasa przed Biblioteką poetki Ievy Simonaityte w Kłajpedzie, oprócz dramatycznego napisu z brązu, składają się już nieistniejące w języku litewskim słowa wyryte w granitowych płytach. Pomysłodawcami pomnika są dwaj założyciele Towarzystwa Ochrony Języka Litewskiego, pisarze Vytautas Cepas i Juozas Siksnelis. Biorąca udział w odsłonięciu tego "monumentu" prezydent Litwy Dalia Grybauskaite przekonywała: "Jeśli nie zapomnimy o języku, to nie zapomnimy o własnej historii". I apelowała: "Dbajmy o język, rozmawiajmy i twórzmy w języku litewskim!"


Czy także w Polsce wyginą języki etniczne i mniejszości narodowych?


Tworzyć, śpiewać, chcą też w swym języku mniejszości w Polsce. Staje się to coraz trudniejsze. Np. litewski obszar językowy w Polsce zmniejszył się w ciągu kilkudziesięciu lat aż trzykrotnie.


Polska pomaga


W Polsce tymczasem, w dwóch edycjach konkursu w 2013 roku, komisje konkursowe przy MSZ, rozpatrzyły ponad 500 projektów organizacji polonijnych, a wsparcie otrzymało ponad 100 wnioskodawców na kwotę ponad 60 milionów złotych. Wspierano polską mniejszości na Litwie, Białorusi, Ukrainie…

Polska buduje (nie dla Polonii, ale wszystkim tamtejszym mieszkańcom) za granicą żłobki, dofinansowuje przedszkola. Polska pomaga innym krajom, głównie tym położonym za jej wschodnią granicą. Wartość polskiego wsparcia sięga ponad 1,3 miliarda złotych rocznie.


Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wyjaśniała niedawno, że polska pomoc wędruje głównie do krajów partnerstwa wschodniego, takich jak Białoruś i Ukraina, ale także Mołdawia czy Gruzja. Najwięcej polskich pieniędzy, ponad 40 milionów złotych, trafiło w ubiegłym roku na Białoruś. Afganistan wsparliśmy kwotą 29,8 mln złotych, Ukrainę 11,7 mln złotych, a Gruzję 6,8 mln złotych. Kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu dla porównania otrzymały nieco ponad 3 mln złotych.

W 2004 roku polska pomoc rozwojowa wynosiła nieco ponad 500 milionów złotych. W ubiegłym roku było to już ponad 1,3 miliarda złotych.


I to jest piękne, szkoda tylko, że zabiera się pieniądze dla mniejszości w Polsce. Jakby nie patrzeć, to 40–milionowy kraj, którego politycy tak ochoczo walczą o prawa mniejszości gdzieś na Wschodzie, a nawet w Chinach, że o arabskich chrześcijanach nie wspomnę, powinno być stać na wydanie kilkunastu milionów złotych na wsparcie mniejszości narodowych w swoim kraju.


udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
12.25.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
24.12.2024

Podejmę pracę

Dodaj nowe ogoszenie