Sąd Rejonowy w Suwałkach uniewinnił pracownicę sklepu, którą wcześniej w trybie nakazowym ukarał 100-złotową karą za nieobsłużenie klientki, która nie miała zakrytych ust i nosa.
Rzecz miała miejsce w lipcu. Zdenerwowana odmową obsługi młoda kobieta (na zdjęciach w zielonej sukience), która i na rozprawę przyszła bez maseczki, napierw bezskutecznie wzywała policję, a później poszła poskarżyć się na komendę. Tłumaczyła fukcjonariuszom, że nie zasłonilła nosa i ust ze względów zdrowotnych. Policjanci zajęli się sprawą, powołując się przepis w Kodeksie Wykroczeń: "Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny" wystąpili o ukaranie ekspedientki.
Pracownica sklepu, która wyjaśniała odmowę obsługi obawą o zdrowie swoje i innych klientów, nie zgodzila się z karą i dzisiaj w Sądzie Rejonowym odbyła się już klasyczna rozprawa z jej udziałem, klientki, która nie chciała założyć maseczki oraz przedstawicielki policji.
Sąd uznał ekspedientkę za niewinną, bowiem miała ona obiektywną przyczynę do odmowy obsługi, a nie miała możliwości sprawdzenia, czy klientka ma prawo nie zasłaniać nosa i ust. Sędzia Dominik Czeszkiewicz podkreślił, że zawiniła niedbała legislacja. Kilkukrotnie zaznaczył, że to ustawodawca zobowiązany jest jednoznacznie uregulować te kwestie.
- Zgodnie z artykułem 135 kodeksu wykroczeń odpowiedzialności karnej podlega ten kto zajmując się sprzedażą towarów umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży towarów. Obwiniona odmówiła sprzedaży i to fakt, ale czy zrobiła to bez uzasadnionej przyczyny? Otóż nie.- uzasadniał. - W ocenie sądu w sprawie obowiązku noszenia maseczek i wyjątków od tego istnieje szereg wątpliwości i te wątpliwości powodowane są niedbałą legislacją.
Klientka tłumaczyła, że nie chodzilo jej o ukaranie ekspedientki, która pracuje w sklepie i stosuje się do wytycznych swojego kierownictwa. Mówiła, że poczuła się dyskryminowana i obawia się, że niedługo nie będzie mogła wejść do sklepu w czerwonej sukience. - Zarządzenia sklepu i regulaminy mają nadrzędny akt, jakim jest konstytucja - tłumaczyła swoje prawo do niezasłaniania nosa i ust.
Fot. Barbara Gugnowska