Takie mecze przechodzą do historii. Ślepsk Malow utrzymał twierdzę Suwałki, pozostał niepokonany we własnej hali, wygrał po raz trzeci z rzędu i szósty w sezonie, ale wraz z niżej notowanymi Cerrad Eneą Czarnymi Radom zaaplikował wszystkim trzygodzinną dawkę nerwów i potężnych emocji.
Może to i dobrze, że dzięki komuś, kto wymyślił porę rozpoczynania meczów PlusLigi o 20:30, siatkówka nie jest sportem dla wszystkich kibiców. Pół godziny przed północą dzieci i młodzicy raczej już śpią, a gdyby w Suwałki Arenie lub w telewizji oglądali mecz piątych w tabeli gospodarzy z trzecim od końca zespołem z Radomia, mogliby nie wytrzymać horroru, jaki zgotowały obie drużyny.
- To był emocjonalny rollercoaster – przyznaje Dominik Kwapisiewicz, trener Ślepska Malowu, który przestrzegał, że jego podopiecznym trudno będzie utrzymać poziom zaprezentowany w wygranym spotkaniu ze Skra w Bełchatowie. – Na przykład w czwartym secie przegrywaliśmy już 1:6, zdołaliśmy się podnieść, w końcówce złapaliśmy kontakt i byliśmy pełni nadziei, ale przegraliśmy 23:25. Momentami graliśmy za spokojnie, na szczęście nakręcała nas publiczność. Kibice wprowadzili do naszego zespołu dodatkowy krwiobieg.
Biało-Niebiescy i ich kibice już cieszyli się zwycięstwa 18:16 w tie-breaku, kiedy po dłuższej chwili i wideo-challenge’u wziętym przez trenera gości Jacka Nawrockiego okazało się, że rozgrywający Ślepska Malowu Matias Sanchez gdzieś tam jednak dotknął siatki.
Sędziowie sprostowali wynik na 17:17, siatkarze wrócili na parkiet i ponownie musieli sięgnąć po ostatnie pokłady sił, zwłaszcza psychicznych. Podopieczni Dominika Kwapisiewicza dobrze przyjęli zagrywkę i wygrali punkt po ataku Andreasa Takvama i znowu mieli meczbola. Obronili atak Bartłomieja Lemańskiego, a potem zablokowali Bartosza Firszta i nastąpił drugi tej nocy wybuch radości. Przyjezdni ponownie rozpaczliwie szukali ratunku w wideo-challenge’u, ale już nic nie wskórali. Cieszyć się już mogła cała Suwałki Arena. W swoim obiekcie w tym sezonie Ślepsk Malow nie przegrał jeszcze ani razu.
Suwalski zespół był faworytem starcia z drużyną, która przegrała ostatnie cztery mecze z rzędu. Spisał się w tej roli, ale nie spełnił jednak nadziei hurra-optymistów, którzy liczyli na szybkie 3:0. Złożona z wysokich, silnych graczy Cerrad Enea w dobrym stylu, chociaż występowała praktycznie bez narzekających na urazy Brazylijczyka Mauricio Borgesa i Estończyka Timo Tammema, wygrała pierwszego seta. Mierzący 216 cm Bartłomiej Lemański, Damian Schulz (207 cm), a zwłaszcza niedawni gracze Ślepska Malowu Piotr Łukasik (208 cm) i Sebastian Warda (203 cm ) przede wszystkim dobrze blokowali, ale też nie mylili się w ataku.
- Zawodnicy narzekają na zdrowie, przyjechaliśmy do Suwałk praktycznie bez treningu, ale z wolą przerwania czarnej serii – mówi Jacek Nawrocki, trener Czarnych. – Chcieliśmy ugrać cokolwiek: seta – udało się, punkt – też zdobyliśmy. Porażka nigdy nie zadowala, ale cieszę się że chłopaki pokazali charakter.
Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, gra toczyła się w większości punkt za punkt. Pierwszą partię Ślepsk Malow przegrał w momencie, kiedy przy stanie 16:17 po zagrywce Damiana Schulza po raz pierwszy popełnił poważny błąd w przyjęciu. Żeby odrobić dwupunktową stratę, miejscowi zaczęli ryzykować zagrywką i, niestety, kolejno psuli ją Bartosz Filipiak, Paweł Halaba, Matias Sanchez i Miran Kujundzić. Ślepsk Malow przegrał pierwszą część 23:25.
Na szczęście, gospodarze nie pozwolili na to, by dalej ich poczynaniami rządziły nerwy. Od początku drugiego seta prowadzili dwoma punktami, rozluźnili się kiedy mierzący 173 cm Matias Sanchez na siatce przepchnął Piotra Łukasika, a potem zdobył punkt efektownym plasem.Po chwili znowu wsadzili siebie i widownię na huśtawkę nastrojów. Prowadzili 16:13, by pozwolić rywalom dojść na 18:18. Odskoczyli na 24:21 i już, już mieli kończyć seta, ale źle odbierali zagrywki Bartosza Firszta i kiedy zablokowany został Miran Kujundzić, to sami przy stanie 24:25 musieli bronić setbola. W tym sezonie psychika jest mocna stroną suwalskiego zespołu. Drugiego seta, po ataku Bartosza Filipiaka Ślepsk Malow wygrał 31:29 i remisował w meczu 1:1.
Trzecia partia to znowu rollercoaster. Atak, potem blok Filipiaka i było 2:0. Zaraz jednak w grze gospodarzy pojawiło się kilka błędów, a na tablicy wyników 4:8. Podopieczni Dominika Kwapisiewicza wykorzystali jednak słabsze momenty Pawła Woickiego, rozgrywającego Czarnych i znowu przechylili szalę na swoją stronę. Po asach Pawła Halaby, wyśmienitych obronach Matusza Czunkiewicza i dobrej zmianie, jaką dali Arkadiusz Żakieta i Mariusz Magnuszewski, pewnie zwyciężyli 25:20 i prowadzili w meczu 2:1.
Pojawiły się nadziej na szóste w sezonie zwyciętwo za 3 punkty, ale szybko zostały ugaszone. Czarni, chociaż w ich szeregach poziom zagrywki utrzymywał jedynie Bartosz Firszt, odskoczyli na 6:1, prowadzili 15:10, a po próbach zniwelowania straty podejmowanych przez Pawła Halabę, nie pozwolili się dogonić. Po atakach Damiana Schulza i Bartosza Firszta wygrali 25:23 i w meczu był remis 2:2.
Tie-break w większości też toczył się pod dyktando przyjezdnych. Dobrze grająca blokiem drużyna Jacka Nawrockiego wygrywała 4:1 i 12:8. W tym momencie doszło do kluczowej acji. Czarni zmarnowali okazję powiększenia przewagi do 5 punktów, w ich poczynania wkradły się nerwy, które zostały spotęgowane nie wykorzystaniem meczbola przy stanie 14:13. Ślepsk Malow uciekł spod topora, by zaraz – po raz pierwszy w tie-breaku – objąć prowadzenie 15:14. Niezwykle emocjonujący, acz szczęśliwy ciąg dalszy, z podwójnym zakończeniem, opisaliśmy na wstępie.
Sportowe porzekadło mówi, że „zwycięstwa odniesione w takich okolicznościach budują drużynę”. O tym, jak mocno dotychczasowe sukcesy i wysoka pozycja w tabeli scementowały zespół Ślepska Malowu, przekonamy się w dwóch najbliższych kolejkach. Przeciwnikami będą najlepsze w kraju i na Starym Kontynencie drużyny, z którymi Biało-Niebiescy jeszcze nigdy nie wygrali. W następna sobotę, 19 listopada o 17:30 ekipa Dominika Kwapisiewicza na wyjeździ zmierzy się ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a cztery dni później podejmie lidera, Jastrzębski Węgiel.
Wojciech Drażba
Fot. Miłoz Kozakiewicz
Ślepsk Malow Suwałki – Cerrad Enea Czarni Radom 3:2 (23:25, 31:29, 25:20, 23:25, 19:17)
MVP: Pawel Halaba
Ślepsk Malow: Bartosz Filipiak (25), Pawel Halaba (21), Miran Kujundžić (17), Cezary Sapiński (11), Andreas Takvam (7), Matias Sanchez (3), Mateusz Czunkiewicz (libero) oraz Mariusz Magnuszewski (1), Arkadiusz Żakieta, Łukasz Rudzewicz, Adrian Buchowski.
Czarni: Piotr Łukasik (25), Bartosz Firszt (22), Bartłomiej Lemański (16), Damian Schulz (13), Sebastian Warda (8), Paweł Woicki (2), Mateusz Masłowski (libero) oraz Wiktor Nowak, Paweł Rusin, Daniel Gąsior, Mauricio Borges
Pozostałe mecze 9. kolejki
Piątek, 11.11.
Trefl Gdańsk – LUK Lublin 17:30
Sobota, 12.11.
Asseco Resovia Rzeszów – Indykpol AZS Olsztyn 14:45
Projekt Warszawa – Jastrzębski Węgiel 17:30
Niedziela, 13.11.
Barkom Każhany Lwów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 14:45
Cuprum Lubin – PGE Skra Bełchatów 17:30
Stal Nysa – Aluron CMC Warta Zawiercie 20:30