Przed suwalskim Sądem Okręgowym toczy się proces o zabójstwo przedsiębiorcy z Bakałarzewa. Inny lokalny przedsiębiorca – Marcin Ż., zadał mu kilkadziesiąt ciosów nożem, bo nie miał pieniędzy na spłatę długu.
Sąd wciąż przesłuchuje świadków. Najpierw przesłuchiwani byli członkowie najbliższej rodziny Stefana N., potem na pytania odpowiadały osoby, które w dniu zabójstwa miały kontakt z ofiarą i mordercą. Dziś przesłuchano kolejnych kilka osób. Jak mówi sędzia Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach, nie wszyscy się stawili, a w kolejce jest jeszcze kilkudziesięciu świadków – dwunastu z aktu oskarżenia i kilkunastu powołanych na wniosek stron.
Proces Marcina Ż. rozpoczął się na początku lipca. Mężczyzna pod koniec listopada ubiegłego roku zamordował w okrutny sposób Stefana N., bo był mu winny 120 tys. złotych i nie miał pieniędzy na spłatę tego długu. Najpierw strzelił do N., potem zadał mu prawie 40 ciosów nożem. Dusił i bił pięściami. Ciało przykrył, a potem zakopał na pobliskiej żwirowni.
Policjanci wpadli na ślad mordercy po tym, jak w lesie w Bakaniuku znaleziono spalony samochód N. Jeśli sąd uzna, że Ż. zabił z tak zwanych niskich pobudek, czyli dla pieniędzy, może spędzić za kratami resztę życia.
(just)
Czytaj też:
[02.07.2014] Sprawa zabójstwa w Bakałarzewie w sądzie. Zamordował zamiast spłacić dług