Suwalczanka trafiła szóstkę w LOTTO

Zagrała za 4 złote, wypełniła jeden zakład z plusem, zgarnie prawie 4,5 miliona. Wielka wygrana padła w sobotę w kolekturze przy ul. 11 Listopada w Suwałkach.

Chociaż w Suwałkach jest ponad 30 kolektur, mieszkańcom miasta nie udaje się wykreślić szóstki. Przedostatnia padła ponad 30 lat temu. W minioną sobotę szczęście uśmiechnęło się w końcu do jednej z mieszkanek miasta. Kobieta kupiła jeden zakład za cztery złote z plusem i wygrała 4 405 225,40 złotych. Do tej sumy należy dodać wygraną za piątkę – 7 368,20 zł, 208 zł za czwórkę oraz 48 zł za dwie trójki.

- Ta pani w pełni zasłużyła sobie na wygraną. Do tej pory los nie był dla niej łaskawy: zostawił ją mąż, kobieta sama wychowywała syna, teraz jest on już dorosły. Groziła jej eksmisja – mówi Czesław Protasiewicz, właściciel sklepu spożywczo-przemysłowego, w którym wylosowano szczęśliwe cyfry: 15, 17, 25, 28, 46, 47.

- Pani od trzech lat skreślała te same numery: daty urodzin najbliższych członków rodziny oraz numer domu i mieszkania, ale nie grała regularnie – mówi.

- Prowadzę sklep z córką, już od czternastu lat. Taka wygrana to dla naszego sklepu super reklama. Miałem bardzo duże problemy z zainstalowaniem lottomatu. O koncesję starałem się trzy lata. Składałem podania, a urzędnicy pytali: po co to panu? Po co lotek w sklepie? A mnie bardzo na tym zależało- opowiada Protasiewicz. - W końcu przy ul. Wojska Polskiego „padła” jedna z kolektur. Ludzie nie przychodzili tam grać, więc mnie przyznano koncesję – wspomina.

Jak się okazuje, bardzo szczęśliwie, bo w sklepie często padają wygrane. W sobotę padła szóstka, a już dzień później inna osoba wygrała w zdrapce 15 tys. złotych.

- Miniona sobota w naszym białostockim oddziale była naprawdę szczęśliwa, bo oprócz suwalskiej szóstki padła również piątka w Białymstoku – mówi Dorota Jobbagy z biura prasowego białostockiego oddziału LOTTO.

(just)