19.09.2018

Tadeusz Buchowiecki wśród rekordzistów świata. Żaden suwalczanin nie był tak daleko [zdjęcia]

Kilkanaście dni temu środowisko żeglarskie żyło nowym rekordem świata. Polski jacht Ocean A żeglując wzdłuż wschodniego brzegu Grenlandii wschodniej osiągnął rekordową pozycję w płynięciu na północ jak najbliżej bieguna.

Załoga Oceanu A o 35 mil morskich pobiła osiągnięcie innego polskiego jachtu Solanus sprzed 15 lat. Dotarła na pozycję 79 stopni 40 minut szerokości geograficznej północnej, ustanawiając nowy światowy rekord przejścia pod żaglami.    

Długim na prawie 23 metry dwumasztowcem o stalowym kadłubie, z powierzchnią żagli 192 m kw., wyposażonym w silnik o mocy 164 KW dowodził kapitan Andrzej Górajek. Tadeusz Buchowiecki, 55-letni przedsiębiorca z Suwałk  w 16-osobowej załodze, złożonej z doświadczonych żeglarzy,  pełnił funkcję III oficera.

- Jak większość mężczyzn, prawdziwą pasję odkryłem w sobie po „40-tce” – opowiada suwalczanin. - Na morzach żegluję od ponad 10 lat.  Na dużych żaglowcach, jak Pogoria, Kapitan Borchardt czy La Grace, pływałem po   Oceanie Atlantyckim i  Morzu Śródziemnym. Na Oceanie A, profesjonalnie wyposażonym do żeglugi w zimnym klimacie jachcie, po raz pierwszy zetknąłem się z żeglarstwem polarnym. W czasie rejsu pokonaliśmy 1738 mil morskich, czyli 3128 kilometrów. Przeżyłem niesamowitą przygodę.

Grenlandia od tej mniej bezpiecznej strony

Wśród żeglarzy polarnych, zapuszczających się jak najdalej na północ bardziej popularne, bo bezpieczniejsze, jest zachodnie wybrzeże. Wschodnia strona wyspy jest zimniejsza, dłużej zalodzona, mniej dostępna z powodu braku osadnictwa. W razie sztormu nie ma więc gdzie się schować. Co gorsza, są obszary pozostające poza zasięgiem satelitów, nie ma z nikim łączności.   

Wyprawa musiała zostać zorganizowana podczas polarnego lata. Temperatura powietrza sięga wówczas od -1 do 6 °C,  no i przez okrągła dobę, nawet w nocy, jest widno.    

- Żeby dostać zgodę na wypłynięcie w rejs, musieliśmy wyposażyć się w broń palną i hukową – mówi suwalski żeglarz. -  Miała ona nas chronić przed atakami niedźwiedzi polarnych. Trochę się ich naoglądaliśmy. Z daleka, dryfujące na krach  wyglądają bardzo sympatycznie. Pięknie wyglądały też foki i pływające w pobliżu wieloryby.  

Ocean A wyruszył z norweskiego Svalbardu, z portu  Longyerbyen. Potem odwiedził rosyjskie miasto Barentsburg, gdzie uzupełnił zapasy wody słodkiej i żywności. Wreszcie mógł obrać kurs na rekordową pozycję. Potrzeba było tygodnia, żeby do niej dopłynąć. Załoga przeżyła kilka ciężkich dni, było nawet 6 stopni w skali Beauforta, co na zalodzonej wodzie jest bardzo niebezpieczne.   

- Załogę podzielono na cztery wachty, zostali wyznaczeni czterej oficerowie -  opowiada Tadeusz Buchowiecki. – Miałem zaszczyt pełnić funkcję  III oficera, odpowiadałem za prowadzenie nawigacji, sterowanie i nadzór nad wachtą. Generalnie, zmienialiśmy się co cztery godziny i mieliśmy 8 godzin odpoczynku.  Często jednak padało hasło: wszystkie ręce na pokład. Obowiązywało wtedy, kiedy trzeba było chwytać za aluminiowe tyczki i odsuwać napierający z każdej strony lód oraz we mgle wypatrywać zagrożeń. Każda para oczu była wówczas przydatna. 

Grozę budziły chwile, kiedy lodowiec „się cielił” i ciszę rozdzierał potężny huk pękającej góry, a spadające do wody bryły, ważące po kilka tysięcy ton, powodowały istne „tsunami”. Na spokojnej wodzie nagle tworzyła się bardzo wysoka fala. Był strach, że zanurzona w wodzie część góry lodowej może się przechylić i zatopić jacht.

Kilkudniowe przebijanie się przez paki i lodowe pola wymagało od załogi dużo  wysiłku. Swoje robiły też mgły. Lokalizować wszelkie niebezpieczeństwa pomagały nasze środki techniczne, czyli umieszczona wysoko na maszcie kamera oraz radar.  

Dwukrotnie uwiecznieni w kronikach

Wysiłek się opłacił, 28 sierpnia można było dokonać wpisów o dwóch rekordach, które już na zawsze pozostaną w historii żeglarstwa:

28.08.2018 o godz. 14:00 jacht s/y OCEAN A osiągnął pozycję 79,25N i 09,03W ustanawiając rekord w żegludze wzdłuż wybrzeża Wschodniej Grenlandii. Poprzedni rekord padł w 2003 roku gdzie jacht s/y SOLANUS osiągnął pozycję 79,05N. OCEAN A płynął dalej na północ z zamiarem przekroczenia pozycji 80,00N.

28.08.2018 o godz. 22:15 osiągnięto pozycję 79,40N i 07,09W ustanawiając rekord żeglugi na północ u wybrzeży Grenlandii Wschodniej. Dalsza żegluga na północ stała się zbyt ryzykowna i jacht skierował się na południe.

 

- To prawda, chcieliśmy  żeglować dalej, do 80 równoleżnika, ale nadciągający z północy sztorm mógłby nam mocno zagrozić w drodze powrotnej – wspomina Tadeusz Buchowiecki. - Istniało niebezpieczeństwo, że lód za nami może się zamknąć. Jacht zostałby wówczas uwięziony, a my skazani na zimowanie wśród białych niedźwiedzi.     

Jak by tu zejść na ląd

Powrót był ciężki, droga, która płynęli na północ, była już zamknięta, przez kolejny tydzień polscy żeglarze nie mogli nigdzie zacumować i zejść na ląd. Z wyprzedzeniem kontaktowali się z norweską bazą wojskową, w której chcieli zatankować słodką wodę. Po kilku dniach dostali odpowiedź, że dostęp jest niemożliwy, nie będą w stanie dobić, bo brzeg jest za bardzo zalodzony. Musieli skierować się do pierwszego miejsca wolnego od lodu – dosyć głęboko wpłynęli do fiordu Menander Oeer.

- Zacumowaliśmy jacht i pontonami dotarliśmy na ląd. Można było odpocząć, zrelaksować się kąpielą w zimnej wodzie, odrobinę pozwiedzać Grenlandię  - opowiada Tadeusz Buchowiecki. – Niestety, szybko trzeba było wyruszyć dalej, gonił termin, od północy nadciągał sztorm, kończyła się woda.

Tę ostatnią dopiero trzy dni później załoga Oceanu A zatankowała w jedynej osadzie, w zamieszkałej przez prawie 400 Inuitów miejscowości Ittoqqortoormiit. Łatwiejsza do napisania i wypowiedzenia jest jej duńska nazwa: Scoresbysund. Kiedyś tubylcy trudnili się połowem fok, wielorybów, polowaniem na białe niedźwiedzie. Dzisiaj jest to zabronione. Mieszkańcy latem mogą nawet pograć w piłkę, ale zimą śnieg zasypuje ich po dachy. Wychodzą z domów po przymocowanych do najwyższych okien drabinach, a jedyną atrakcją jest wielobranżowy sklep.         

Z  Ittoqqortoormiit polski jacht obrał kurs na Islandię. Zrobił przystanek na wyspie Gromsey i zakończył rejs w Akureyri. Tam załoga pożegnała się z kapitanem i jego żoną, Haliną, dzięki której nie wiedziała, co to głód, przesiadła się do samolotu i przez Reykiavik dotarła do kraju.

- Spełniłem marzenie, a satysfakcja jest tym większa, że wyprawa była realizowana własnymi środkami uczestników, bez udziału sponsorów i medialnego rozgłosu – kończy żeglarski rekordzista świata.

Wojciech Drażba

Fot. Archiwum Tadeusza Buchowieckiego

Jachtem Ocean A najdalej na północ wzdłuż wschodniego wybrzeża Grenlandii dopłynęli: kapitan Andrzej Górajek, Zbigniew Przybyszewski - zastępca kapitana, Tadeusz Buchowiecki – III oficer, Małgorzata Karolak – II oficer, Wojciech Pasieczny – I oficer, Jarosław Barkowski – IV oficer i załoganci Joanna Szperling - Sęczkowska, Michał Szperling – Sęczkowski, Tomasz Kurczyna, Artur Kruk, Ryszard Oleś – Adamiecki, Piotr Lubaczewski, Marek Mończyk, Tadeusz Piotrowski, Adam Górajek, Halina Górajek.

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
12.26.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie