Już kilkanaście osób zamieszanych jest w sprawę nielegalnego zakopywania śmieci na żwirowniach w Wołowni i Prudziszkach. To właściciele firm transportowych, kierowcy ciężarówek i oparatorzy koparko-ładowarek. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Suwałkach.
Nielegalne wysypiska śmieci zostały odkryte na początku sierpnia. Pod warstwą żwiru zakopywane były gruz, folia, segregowane i niesegregowane odpady komunalne. Tony nieprzykrytych śmieci leżały też luzem.
SprawÄ… zajęła siÄ™ policja. Szybko okazaÅ‚o siÄ™, że w nielegalny proceder zamieszanych jest kilka osób.
Jak informuje Prokurator Rejonowy w SuwaÅ‚kach Joanna Orchowska, wÅ‚aÅ›ciciel firmy przewozowej, majÄ…cy uprawnienia do przewozu odpadów, przy pomocy swoich siedmiu pracowników nielegalnie skÅ‚adowaÅ‚ odpady na terenie żwirowni we wsi WoÅ‚ownia. WspóÅ‚dziaÅ‚aÅ‚ z nim inny przedsiÄ™biorca.
Na żwirowniÄ™ w WoÅ‚owni Å›mieci przewozili: Tomasz S., Daniel U., Grzegorz J., Sylwester W. i WiesÅ‚aw P., zakopywali je Emil Cz. i Marek G. na polecenie Janusza R., który najprawdopodobniej wykonywaÅ‚ polecenia wÅ‚aÅ›ciciela firmy Edmunda W.
Jak już informowaliśmy, wobec Janusza R. prokurator zastosował poręczenie majątkowe w kwocie 50 tysięcy złotych. Kierowcy i operatorzy maszyn zostali objęci dozorem policyjnym. Mają też zakaz opuszczania kraju.
Natomiast wobec Edmunda W. - skierowaÅ‚ wniosek do SÄ…du Rejonowego w SuwaÅ‚kach o zastosowanie tymczasowego aresztowania na okres trzech miesiÄ™cy. Mężczyzna bÄ™dzie mógÅ‚ opuÅ›cić areszt, jeÅ›li wpÅ‚aci 50 tys. zÅ‚otych kaucji.
W zakopywaniu odpadów w Prudziszkach udziaÅ‚ brali z kolei kierowcy Kamil B. i Waldemar O., a zakopywaÅ‚ je Tadeusz D., na polecenie wÅ‚aÅ›cicieli firmy transportowo – usÅ‚ugowej Marka A. i MirosÅ‚awa A.
Właściciele firmy wpłacili kaucję i wyszli na wolność. Marek A. musiał uiścić 50 tysięcy złotych, a Mirosław A. - 60 tys. złotych.
Śmieci w wymienione miejsca przewożono co najmniej kilka razy. Ich składowanie mogło spowodować zniszczenia o dużych rozmiarach w środowisku naturalnym . Wszystkim podejrzanym grozi kara do 5 lat więzienia. Sprawa ma charakter rozwojowy. Prokuratura sprawdza, czy przedsiębiorcy działali na czyjeś zlecenie.