Tak długo trwających fajerwerków dotąd w Suwałkach nie było. Świadczy to o jednym, mieszkańcy są coraz bogatsi i liczą na jeszcze tłustsze kolejne 12 miesięcy.
Oj, dużo pięniedzy puściliśmy minionej doby z hukiem, błyskiem i dymem. Tradycja wymaga poświęceń, a jeżeli towarzyszą jej dobra zabawa i efektowne zjawiska na niebie, tym tylko lepiej.
Pewnie 95 proc. suwalczan, także tradycyjnie, spędziło Sylwestra na prywatkach-domówkach przed telewizorami i, zmieniając kanały, była w Zakopanem, na Stadionie Śląskim oraz w Warszawie.
Wiekszą niż dotąd popularnością cieszyły sie bale w hotelach, restauracjach i barach. Koszt 600 zł za parę nie dziwił, ani nie zrażał już nikogo. Przyczyna ta sama, co przy fajerwerkach. Jesteśmy trochę bogatsi, a "kto bogatemu zabroni". Nieco tej nocy pospacerowaliśmy i jedno uderzyło nas w oczy. Parkingi w okolicach sal balowych były zastawione co do centymetra. Lubujemy się w bezalkoholowych Sylwestrach?!
Ci, którzy wolą bawić się w większej niż 100- czy nawet 300-osobowej ekipie i niestraszny im lekki mróz, wybrali miejskiego sylwestra na Placu Konopnickiej, równiez tradycyjnie zorganizowanego przez Bayer Media. Wrażenia estetyczne zaspokoiły tancerki grupy Jorrgus, życzenia Dosiego, Dobrego Roku złożył prezydent Suwałk Czesław Renkiewicz.
Pozostaje tylko dołożyć swoje do tych życzeń - Bądźcie Najszczęśliwszymi Ludźmi na Świecie.