Choć pogoda długo stawiała organizację Palinocki pod znakiem zapytania, a ciemne chmury kilkukrotnie zasłaniały niebo i nawet popadał deszcz – XVII Palinocka w Raczkach odbyła się zgodnie z planem i jak zwykle miała wyjątkowy klimat i oprawę.
Najpierw na scenie wystąpił doskonale znany suwalczanom, mieszkańcom regionu, ale też wszystkim miłośnikom folkloru zespół Ancyjas, który działa przy Suwalskim Ośrodku Kultury. Można było usłyszeć tradycyjne pieśni Suwalszczyzny, Sejneńszczyzny i Ziemi Augustowskiej: wzruszającą pieśń o wodzie i kamieniu, „Siałam rutę, siałam miętę…”.
- Chociaż te pieśni mają już wiele, wiele lat, jest w nich zawarta ponadczasowa prawda, życiowa mądrość – mówiła Anna Szafranowska, liderka Ancyjasa.
Nie był to pierwszy występ zespołu Ancyjas w Raczkach. Śpiewaczki (tak, tak nie wokalistki) występowały już na Raczkowskich Palinockach, m.in. w 2015 roku.
Po Ancyjasie sceną zawładnęła kapela Batereja z Białegostoku. Zespół w składzie: Mateusz Tymura - akordeon, śpiew, Zbigniew Rusiłowicz - cymbały huculskie, Magdalena Dąbrowska - skrzypce, taniec oraz Julita Charytoniuk - baraban, bębenek obręczowy, śpiew, porwał do tańca i dużych i małych. Była to prawdziwa podróż w czasie – potańcówka jak za dawnych lat. Można było potupać, poklaskać, zatańczyć siemieńca czy polkę. Po tanecznych harcach na pokaz tańca z ogniem zaprosiła grupa Czupacabra.
Konkurs na najpiękniejszy wianek organizowany wspólnie ze Starostwem Powiatowym w Suwałkach wygrała Ola Andryszczyk. Następne miejsca zajęły: Lena Jaśkiewicz, Daria Potaszkin oraz Zuzanna Pacioko. Imprezę poprowadził Jan Życzkowski.
Kulminacyjnym punktem programu każdej Palinocki jest odtworzenie tradycyjnego obrzędu sobótkowego. W Raczkach od lat wykonuje go z Koło Młodych Przyjaciół Ziemi Raczkowskiej prowadzone przez Annę Dorotę Halicką, dyrektor Raczkowskiego GOK-u. W tym roku w inscenizacji "Komum ja kwiateczki rwała, a ten wianek gotowała” wzięło udział ponad czterdziestu młodych wykonawców )a bywało, że było ich nawet siedemdziesięcioro). Były tradycyjne przyśpiewki w wykonaniu Aleksandry Truchel, Łucji Kacprzyk, Moniki Rudowicz, taniec wokół ogniska, skakanie przez ogień, wróżby, a potem korowód z pochodniami i puszczanie wianków na Rospudę.
- Dawniej, w obyczajowości ludowej, przesilenie letnie było okazją do wielkiego świętowania , któremu towarzyszyło bogactwo przesądów i wierzeń. Nasi przodkowie byli przekonani, że wówczas działały niezwykłe siły, które sprawiały, że wszystko stawało się możliwe… Przed laty, w niedalekich Jaśkach i okolicy oprócz ognisk zapalano również beczki , miotły i wiechcie, które uprzednio moczone były w smole i żywicy , a po zapaleniu umieszczano je na wysokich, widocznych z daleka słupach, co stanowiło wyjątkową atrakcję. Popularne niegdyś święto ku czci Słońca i Księżyca, radości, miłości, płodności, urodzaju i dwóch żywiołów: ognia i wody przetrwało setki lat, oczywiście w zmienionej formie, ale wiele jego elementów zostało do dziś – podkreśla Anna Dorota Halicka, organizatorka Palinocki.
(just)