O tym, że nieoczekiwane zdarzenia w życiu mogą stać się impulsem do niezwykłych czynów, o minusach i zaletach podróżowania z psem, pięknie i legendach Himalajów opowiadała w suwalskiej Bibliotece Publicznej podróżniczka Agata Bucharowska.
Bucharowska, wraz z mężem Przemysławem i psem Diuną przez dwa miesiące wędrowała przez Himalaje.
- Zawsze lubiliśmy podróżować. Oboje od lat się wspinamy. Postanowiliśmy zrealizować jeszcze jedno wspólne marzenie i nabyć psa. Długo zastanawialiśmy się, jaka ma to być rasa – opowiadała Bucharowska.
W grę początkowo wchodził husky, ale są to psy, które źle znoszą upały. Dowiedzieli się wilczaku czechosłowackim. Choć Czechy i Słowacja od lat są odrębnymi państwami, oba zgłaszają swoje prawa do nazwy tej rasy. Wilczak czechosłowacki zrodził się ze skrzyżowania suki owczarka niemieckiego z wilkiem.
- Na taki pomysł wpadli pogranicznicy, którym psy pomagały patrolować bardzo rozległe tereny – wyjaśnia pani Agata.
Bucharowscy, wtedy jeszcze nie małżeństwo, kupili małą Diunę. Od samego początku zabierali ja ze sobą wszędzie.
- Wilczaki to bardzo inteligentne i sprytne psy. Muszą mieć watahę, rodzinę. Nie cierpią być samotne, niszczą wtedy meble, ujadają. Socjalizowaliśmy Diunę. Zabieraliśmy ją na wspinaczki, pod namiot – opowiada.
Podczas jednej z wypraw do Armenii Bucharowscy poznali Hindusa, który zaproponował im pracę w prowadzonej przez siebie gazecie. Postanowili wynająć mieszkanie, sprzedać samochód i wyjechać do Indii na pół roku. Na miejscu nie wszystko poszło jednak tak, jak chcieli. Praca odbiegała od wyobrażeń, dawały o sobie znać różnice kulturowe, miasto, w którym mieszkali było bardzo zanieczyszczone. Po dwóch miesiącach postanowili wracać. Na przeszkodzie stanęła im jednak biurokracja. Musieli czekać na specjalne pozwolenia umożliwiające Diunie ponowne przekroczenie granicy z Unią.
- Indie są krajem zagrożonym wścieklizną. Kwitnie tam również handel psimi zarodkami. Musieliśmy wysyłać próbki krwi Diuny, czekać na wynik. Miało to potrwać dwa miesiące. Postanowiliśmy wykorzystać ten czas na zwiedzanie, a że jesteśmy wspinaczami, za cel podróży obraliśmy Himalaje, a konkretnie Himalaje Garhwalu.
- Przez dwa i pół miesiąca szliśmy przez święte dla Hindusów góry. Bez wsparcia z zewnątrz. Cały bagaż nieśliśmy na plecach. Większość to była karma Diuny. Raz na dwa tygodnie schodziliśmy do najbliższego miasteczka, aby uzupełnić zapasy – opowiadała Bucharowska.
Aby zdobyć pieniądze na wyprawę para młodych podróżników zdecydowała się zagrać w filmie Bollywood.
Relacji z podróży towarzyszył pokaz slajdów z wyprawy. Wszyscy mogli też poznać Diunę. Podróżniczka sprzedawała i podpisywała książki „Wataha w podróży. Himalaje na czterech łapach”.
(just)
Fot. główne Przemysław Bucharowski