Jeszcze dwa, trzy tygodnie trzeba poczekać na decyzję biegłych dotyczącą zabójstwa w Prudziszkach. Specjaliści oceniają m.in. stan psychiczny mężczyzny, który dokonał zabójstwa.
W lutym tego roku 48-letni Andrzej B. zabił o dziesięć lat starszego brata. Mężczyźni pokłócili się w tak zwane „Zapusty”. Doszło do rękoczynów. W pewnym momencie Andrzej B. złapał za nóż i dźgnął Jana B. Przeciął mu tętnicę szyjną. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna wykrwawił się. Miał też na ciele inne obrażenia. Zmarł w jednym z domowych pomieszczeń. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia nie mogli dostać się do domu, ponieważ sprawca zabójstwa groził im nożami oraz straszył, że wysadzi dom w powietrze. Wcześniej odkręcił butlę z gazem. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę bez użycia broni. Został on aresztowany, a następnie przewieziony do szpitala psychiatrycznego.
W domu znajdowała się jeszcze 84-letnia matka. Kobiecie na szczęście nic się nie stało.
Trzeci z braci, który także tam mieszkał, pracował wówczas w jednym z suwalskich zakładów na nocnej zmianie.
Prokuratur prowadzący sprawę o zabójstwo zlecił wykonanie specjalistycznych badań psychiatrycznych Andrzeja B. Jego stan umysłu w chwili zdarzenia, a zwłaszcza to, czy był wtedy poczytalny, czy nie, bada dwóch biegłych.
Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy suwalskiej prokuratury, prognozuje, iż decyzja specjalistów będzie znana najpóźniej za trzy tygodnie. Po tym czasie prokuratura zdecyduje, jakie zarzuty postawić Janowi B. Grozi mu dożywocie.
(just)