Pierwszy sparing przed własną publicznością beniaminek PlusLigi wygrał 3:0, a w dodatkowym secie lepszy okazał się mistrz Białorusi. Rewanż w czwartek o godz. 12.40.
Także po raz pierwszy, odkąd skończył siatkarską karierę, z trybuny hali OSiR spotkanie oglądał Wojciech Winnik. Zapewne zamiast piłki prezes Ślepska Malowu nadal miał w oczach terminarz rozgrywek, który w miniony poniedziałek negocjował w Warszawie z władzami Polskiej Ligi Siatkówki. Wszystko przez opóźniające się oddanie do użytku hali widowiskowo-sportowej Suwałki Arena.
Jeżeli obiekt będzie gotowy na początku października i nie pojawią sie jakieś inne przeszkody, swój pierwszy ligowy mecz u siebie MKS Ślepsk Malow zagra 10 listopada, a przeciwnikiem będzie Trefl Gdańsk.
Historyczny sezon w PlusLidze drużyna Andrzeja Kowala rozpocznie nie 26 października domowym starciem z mistrzem Polski ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a cztery dni później w Rzeszowie, gdzie nastąpi start do istnego wyjazdowego maratonu: 30 października z Asseco Resovią, 3 listopada z ONICO w Warszawie i 6 listopada z ZAKSĄ w Kędzierzynie-Koźlu.
- Oficjalną zgode muszą wyrazić jeszcze komisarz ligi, zaintreresowane kluby oraz telewizja Polsat Sport, a my musimy zrobić wszystko, żeby Suwałki Arena była wybudowana, odebrana i przygotowana do meczu zaplanowanego wstępnie na niedzielę, 10 listopada - mówi Wojciech Winnik.
Nerwowe początki z byłym klubem Łukasza Kadziewicza
Przeciwko Białorusinom zagrało w sumie 12 zawodnikow Ślepska Malowu. Na parkiet nie wybiegł narzekający na mięśnie brzucha Patryk Szwaradzki oraz tylko trenujący z drużyną pod nieobecność amerykańskiego rozgrywającego Joshuy Tuanigi Dominik Żukowski. Maksymalną koncentrację non-stop musiał utrzymywać jedyny rozgrywający, Kacper Gonciarz.
- Kacper potrzebuje jak najwięcej gry, on ciągle się rozwija - mówi Mateusz Mielnik, drugi trener Ślepska Malowu. - Obecna sytuacja wyjdzie mu tylko na dobre.
Szachtior Soligorsk, który w tym roku siegnął po trzecie z rzędu mistrzostwo Białorusi, występuje także w rosyjskiej Superlidze. Zespół, w którym swego czasu grał były reprezentant Polski Łukasz Kadziewicz, znacznie lepiej od gospodarzy rozpoczął spotkanie w suwalskiej hali. Kacper Gonciarz, Kevin Klinkenberg, Nicolas Szerszeń, Bartłomiej Bołądź, Andreas Takvam, Wojciech Siek oraz obaj libero Adrian Stańczak i Paweł Filipowicz początkowo nie mogli sobie poradzić w obronie, nadziewali się tez na blok przyjezdnych.
Szachtior prowadził czterema-pięcioma punktami do stanu 14:18. Wtedy w polu zagrywki pojawił się Nicolas Szerszeń i po jego mocnych serwisach zrobiło się 19:18 dla miejscowych. Ślepsk juz nie oddał prowadzenia, wygrał seta 25:23, a następne dwie partie rozstrzygnął na swoją korzyść do 19.
- Początek był nerwowy, bo od ostatniego sparingu w Gdańsku minęły prawie dwa tygodnie, no i po raz pierwszy graliśmy przed swoimi kibicami - tłumaczy Mateusz Mielnik. - Potem, głównie za sprawa Nicolasa Szerszenia i Bartłomieja Bołądzia zagrywka odrzuciliśmy rywali od siatki i już łatwiej było nam bronić, kontrować i atakować.
Trenerzy obu zespołów zgodzili się rozegrać czwarty set i w nim powtórzyła się, chociaż nie do końca, sytuacja z pierwszej odsłony. Goście odskoczyli, Biało-Niebiescy zdołali ich dogonić, ale końcówka znowu należała do Szachtiora.
Drugi sparing z mistrzem Białorusi suwalski beniaminek PlusLigi rozegra w czwartek około 12.40. W piątek w Radomiu, a w sobotę w Kobyłce podopieczni Andrzeja Kowala zmierzą się z innym plusligowcem, Cerradem Czarnymi Radom.
Tekst i fot. Wojciech Drażba
MKS Ślepsk Malow Suwałki - Szachtior Soligorsk 3:1
(25:23, 25:19, 25:19, 21:25)
MKS Ślepsk Malow: Kacper Gonciarz, Wojciech Siek, Kevin Klinkenberg, Nicolas Szerszeń, Bartłomiej Bołądź, Andreas Takvam, Adrian Stańczak (libero), Paweł Filipowicz (libero) oraz Kamil Skrzypkowski, Cezary Sapiński, Łukasz Rudzewicz, Jakub Rohnka.