W sobotę, wygrywając 3:1 z Pekpolem Ostrołęka siatkarze Ślepska Suwałki postawili kropkę nad „i” w drodze od strefy medalowej I lig sezonu 2014/2015. W czołowej czwórce suwalski zespół był już w sezonie 2010/2011. Tamtą drużynę prowadził trenerski duet Adam Aleksandrowicz – Piotr Poskrobko. Tę zaś Piotr Poskrobko z Mateuszem Kuśmierzem.
Gratuluję awansu do półfinału, ale w rewanżu Pekpol okazał się groźniejszy niż w rundzie zasadniczej i pierwszym meczu play-off u siebie. Kluczem do zwycięstwa Ślepska miała być odrzucająca zagrywka, a tymczasem w pierwszym secie to Pekpol odrzucił was od siatki...
Piotr Poskrobko: Rzeczywiście tak było. Szczególnie dał się nam we znaki jeden zawodnik (Wdowiak – dop. wł.), który nie tylko odrzucił nas od siatki, ale też zagrał trzy czy cztery asy. W secie otwierającym spotkanie grało się nam nie najlepiej, ale musieliśmy się przełamać, złapać swój rytm i to się udało. Od drugiego seta zagrywka rywali nie była już tak groźna, a my poprawiliśmy swoją...
Drugi set był chyba kluczowym dla losów tego meczu, a być może i rywalizacji o półfinał I ligi?
P.P.: Bez wątpienia tak było, ale wierzę, że nawet gdybyśmy przegrali drugiego seta, to potrafilibyśmy odwrócić losy całego meczu na swoją korzyść. Byłoby trudniej, większa byłaby presja, ale już łapaliśmy swój rytm. A jak wyrównaliśmy stan meczu na 1:1, rozkręcaliśmy się, a rywale powoli tracili rezon. Pekpol nie miał nic do stracenia, grał u nas na luzie, co było widać nie tylko w grze, ale i zachowaniu zawodników gości. Pekpol zaryzykował od pierwszej piłki na zagrywce, co opłaciło się niemal do końca drugiego seta i trochę w czwartym. Generalnie my byliśmy jednak skuteczniejsi w atakach, wygraliśmy i cieszymy się, z awansu do półfinału...
W sobotę najlepszego dnia nie miał rozgrywający Kacper Gonciarz, który zaczął mecz w pierwszej szóstce. Zmiana na tej pozycji na Łukasza Makowskiego okazała się trafnym posunięciem...
P.P.: Rzeczywiście w naszej grze trzeba było coś zmienić, a Łukasz jest zawodnikiem charyzmatycznym, nietuzinkowym i wprowadzając go chciałem, żeby ruszył grę. On ma taki charakter...
Jest to chłopak szalony, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nakręca się nie tylko sam, ale też pobudza kolegów...
P.P.: To fakt. Potrafi pobudzić zawodników, dodać im wiary w to co robią, ducha walki. Kacper miał w tym meczu pecha, bo trafił na początku na bardzo dobrze zagrywającego rywala, odrzucającego nas od siatki, nie miał tego komfortu rozgrywania z precyzyjnego przyjęcia. Wraz z upływem czasu siła i precyzja zagrywki rywala spadała, a poprawiała się precyzja naszego przyjęcia i Łukaszowi było już łatwiej kierować grą.
Sporadycznie wspominamy o pracy sędziów, ale tym razem chyba trzeba pochwalić zarówno obu prowadzących, jak i liniowych za spokój, zdecydowanie i prawidłową ocenę tego co działo się na parkiecie.
P.P.: Dobry sędzia to taki, który pozwala grać, pozostaje w cieniu, a nie star się być postacią pierwszoplanową. Właśnie z takimi sędziami, pozwalającymi grać, mieliśmy do czynienia w sobotę. Uniknęli wpadek, nie przeszkadzali w grze, robili swoje. Byli zajęci sędziowaniem i to jest ważne.
Swój udział w fajnym widowisku mieli kibice obu drużyn...
P.P.: Zgadza się i za to im dziękujemy. My gramy dla nich, oni wspierają nas i jest to wsparcie ważne, zwłaszcza w trudnych momentach. Słyszeliśmy doping naszych fanów, ale też to, co robili kibice z Ostrołęki. Fajnie, że jest taka czysta, sportowa rywalizacja na boisku i na trybunach w czasie meczu, a przed i po nim jeśli nie przyjaźń, to koleżeństwo, szacunek dla drugiej strony.
Na oficjalnej stronie Pekpolu podsumowanie sobotniego meczu zakończyło zdanie: Gratulacje należą się zespołowi z Suwałk, który, patrząc na starcia tych drużyn w fazie play-off, udowodnił, że fotel wicelidera pod koniec rundy zasadniczej nie był przypadkiem. To miłe stwierdzenie, na które stać tylko prawdziwych sportowców...
P.P.: Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo na taki gest stać ludzi kulturalnych, a takimi są działacze, trenerzy, zawodnicy i kibice Pekpolu. Jest mi trochę smutno, że to na nas trafił Pekpol
Jutro, pojutrze, za tydzień nikt już nie będzie wracał do tego jak wyglądał mecz z Pekpolem, a będzie się mówiło o czekających was spotkaniach półfinałowych... Graliśmy już w półfinałach, ale bez powodzenia. Pora zatem na kolejny krok do przodu...
P.P.: Nie możemy i nie zamierzamy spoczywać na laurach. Półfinał to krok na drodze do finału i na grę w nim moim zdaniem mamy duże szanse. Nie znamy jeszcze rywala, ale z przebiegu całej ligi wynika, że to my jesteśmy faworytem i powinniśmy potwierdzić to na boisku, bez względu z kim zagramy.
Wyboru dużego nie ma: Victoria czy Krispol ...
P.P.: Victoria to zespół bardzo dobrze zorganizowany, w którym kluczową postacią jest rozgrywający z plusligową przeszłością. Wałbrzyszanie mają też niezłych atakujących i bardzo dobrego przyjmującego. Ale generalnie jest to zespół wyrównany. Kripsol ma sporo doświadczonych graczy, ale organizacja gry tego zespołu jest nieco gorsza niż wałbrzyszan. Nie mam jednak swojego kandydata na rywala w półfinale. Fajnie byłoby pojechać do Wałbrzycha, bo mają wspaniały kompleks sportowy i halę, w której aż chce się grać. Ale do Wrześni jest bliżej, a to też się liczy. Dla mnie nie ma jakiegoś specjalnego znaczenia z kim zagramy...