Za rok w Suwałkach ma zostać oddana do użytku hala na 2100 miejsc i już nie będzie przeszkód, by siatkarze Ślepska mogli występować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Warunek jest jeden, muszą do niej awansować.
Profesjonalna PlusLiga została otwarta dla pierwszoligowców przed rokiem. Warta Zawiercie, która w finale play-off pokonała Ślepsk, w barażach wygrała z AZS Częstochowa i zajęła jego miejsce w elicie. W tym roku z odchudzanej z 16 do 14 zespołów siatkarskiej ekstraklasy od razu spadły BBTS Bielsko-Biała i Dafi Społem Kielce. Trzecia od końca Łuczniczka Bydgoszcz w barażach ograła zaś częstochowski AZS i pozostała i pozostała na najwyższym szczeblu.
- My, pierwszoligowcy, staramy się podjąć negocjacje z Polską Liga Piłki Siatkowej, spółką organizującą rozgrywki PlusLigi oraz Polskim Związkiem Piłki Siatkowej – mówi Wojciech Winnik, prezes Ślepska Suwałki. – Chcemy awansu dla zwycięzcy I ligi bez konieczności gry w barażach i finansowych gratyfikacji dla czołowych drużyn. Spotkanie w Warszawie została zaplanowane na 16 czerwca.
Kilka lat temu PZPS ufundował pieniężne nagrody. Mistrz I ligi otrzymał 150 tys., finalista play-off 100 tys., a zdobywca 3. miejsca – 50 tys. zł.
W zakończonym kilka tygodni temu sezonie, Ślepska, czego dawno nie było, zabrakło nie tylko w finale, ale w czołowej czwórce.
- Niemile zaskoczyła nas końcówka sezonu, czyli faza play-off, w której finalnie zajęliśmy 6. miejsce - uważa Michał Wiszniewski, wiceprezes klubu, szef stoczni Ślepsk. – Sport uczy pokory, wszystkiego nie można w nim przewidzieć.
Za brak miejsca na podium utrata posady zapłacił trener Dima Skorij. Może to jednak i lepiej, że suwalska drużyna nie walczyła o pierwsze miejsce. Gdyby je zajęła, i tak, z braku odpowiedniej hali, nie mogłaby w tym roku awansować.
- To nic – z takim poglądem nie zgadza się Wojciech Winnik, prezes i atakujący Ślepska. - Byłyby emocje do końca, zainteresowanie sponsorów i kibiców, którzy przed rokiem w finale play-off zapełnili halę OSiR po brzegi.
Budżet, jak nigdy
- Widzimy, iż cała I liga poszła do góry, mocno rozwinęła się pod względem sportowym i organizacyjnym - przekonuje Michał Wiszniewski. – Standardem jest, że grają w niej zawodnicy z plusligową przeszłością, a budżety niektórych klubów sięgają 1,5 miliona złotych. Dlatego nie możemy zamierzamy odpuścić, chcemy pójść o krok dalej, włączyć się do walki o PlusLigę, starać się wywalczyć awans.
Jeszcze kilka lat temu pierwszoligową ekipę wspierali głównie stocznia Ślepsk i miasto Suwałki. Dawali na klub po 300-350 tys. zł rocznie, a brakująca do okoła miliona zł część dorzucali inni sponsorzy.
- Fundamentem jest 5-6 dużych podmiotów i kilkadziesiąt mniejszych – uważa Michał Wiszniewski. – Nasza filozofia budowania na 30-40 sponsorach jest powolniejsza, ale sprawia, że co roku zwiększamy budżet. Teraz już widać, że wzrośnie on o 100 tys. zł, tak samo firma Ślepsk więcej dołoży do klubowej kasy.
Poszczególne kwoty są tajemnicą, ale lista sponsorów niebawem powinna być znana. Wojciech Winnik chce ją ogłosić wówczas, kiedy „dopnie” wszystkie umowy.
- Mogę zdradzić, że w nowym sezonie nasz budżet będzie rekordowy, sięgnie 1,25 mln zł – cieszy się prezes suwalskiego klubu. – Dzięki temu będziemy silniejsi sportowo i zaatakujemy PlusLigę.
Trudne negocjacje
Niemal po każdym sezonie Ślepsk wymieniał więcej niż połowę drużyny. Teraz nacisk został położony na to, żeby ustabilizować skład. W zespole, który poprowadzi Mateusz Mielnik, zostaną rozgrywający Kacper Gonciarz, libero Paweł Filipowicz i Jakub Krupiński, przyjmujący Jan Lesiuk i Kamil Skrzypkowski, środkowi Łukasz Rudzewicz i Cezary Sapiński oraz, jeżeli będzie zdrowy, Wojciech Winnik jako drugi atakujący.
Nie udało się zatrzymać atakującego Kewina Sasaka, który w Ślepsku zaliczył bardzo dobry sezon i przeszedł do Trefla Gdańsk. Odeszli Adrian Hunek, Witalij Szczytkow i Łukasz Szarek.
- Potrzebujemy czterech zawodników – atakującego, środkowego, przyjmującego i drugiego rozgrywacza – mówi Wojciech Winnik. – Teraz musimy trafić z transferami. Mam nadzieję ogłosić część z nich jeszcze w maju.
Ślepsk cieszy się renomą stabilnego, wypłacalnego klubu. Kusząca też będzie wizja walki o awans. Chyba jedyne, co przy porównywalnych ofertach z innych klubów zniechęca do gry w biało-niebieskich barwach, to położenie Suwałk.
- Nosem kręcą zwłaszcza ci zawodnicy, którzy mają rodziny – przyznaje Wojciech Winnik. – Większość pierwszoligowych ekip pochodzi z południowo-zachodniej części kraju. Na wyjazdowe spotkania podróżują często w tym samym dniu. Z Suwałk zaś wyprawa zajmuje dwa i pół dnia. Na sobotni mecz rozgrywany na drugim końcu Polski wyjeżdżamy w piątek rano, a wracamy w niedzielę. Klasowych siatkarzy możemy przyciągnąć tylko większymi pieniędzmi.
Mimo rekordowego budżetu, ciężko będzie przebić innych pretendentów do awansu. Swoich aspiracji nie kryją Stal Nysa, Lechia Tomaszów Mazowiecki, BBTS Bielsko-Biała, Dafi Kielce czy AZS Częstochowa
Wojciech Drażba
Fot. Archiwum suwalki24.pl