Utrzymaliśmy nerwy na wodzy, zagraliśmy swoją siatkówkę i to zadecydowało n naszym zwycięstwie – to w skrócie ocena meczu wypowiedziana przez Piotra Poskrobko, trenera Ślepska Suwałki po wygranym 3:1 meczu w Nysie.
Łatwo nie było, jeśli weźmie się pod uwagę małą nyską halę i fanatycznych (nie mylić z fantastycznymi) kibiców Stali. To oni usiłowali sprowokować rywali rzucając na parkiet papierowe taśmy, z których jedna trafiła w głowę Łukasza Rudzewicza, butelkę i słownie obrażając rywali. Kilka „wielbłądów” przytrafiło się też sędziom, ale nie miały one, na szczęście, wpływu na końcowy wynik meczu.
- Jechaliśmy o zwycięstwo i z nim wróciliśmy – mówi szkoleniowiec Ślepska. – Co zadecydowało o naszym sukcesie? Szybko opanowaliśmy nerwy, w czym nie przeszkodził nawet przegrany pierwszy set. Pomimo trudnej, silnej zagrywki rywali przyjmowaliśmy ją dobrze, utrzymywaliśmy piłkę w środku boiska, często wystawiając ją z pola. Starliśmy się grać długo, a nie za wszelką cenę kończyć pierwszą piłkę. Do tego pełna koncentracja przez cały mecz, zimne głowy, rozsądek i doświadczenie. Mamy w składzie chłopaków, którzy z niejednego siatkarskiego pieca chleb już jedli. To zaprocentowało w Nysie i, mam nadzieję, zaprocentuje w następnych meczach.
W Nysie trener Poskorbko nie mógł wystawić do gry Dimy Skorija, którego ”nie zdążył” zatwierdzić PSZP. Rosjanim usiadł za plecami trenerów i był „trzecią parą oczu” na bieżąco analizujących grę rywali, a swoje spostrzeżenia natychmiast przekazywał szkoleniowcom. Skorija z powodzeniem zastąpił Krzysztof Modzelewski.
- Modzel, w którego zagrywką strzelali gospodarze, pewnie przyjmował, ale też skutecznie grał w ataku – chwali zawodnika trener. – Mając do wyboru Krzyśka i Krystiana Pachlińskiego zdecydowałem się na tego pierwszego głównie dlatego, że ma większy zasięg w ataku.
Ślepskowi nie udało się uniknąć przestojów i tracenia punktów seriami. Na szczęście było ich zdecydowanie mniej niż w półfinałowy meczu Memoriału J. Gajewskiego z AZS Politechniką Warszawską i trwały krócej.
- Generalnie z postawy drużyny jestem bardzo zadowolony – podsumowuje sobotni występ P. Poskrobko. – Zagraliśmy swoją grę, nie daliśmy się sprowokować, zachowywaliśmy spokój w najgorętszych sytuacjach, nie wdawaliśmy się w dyskusje ani z kibicami i z sędziami, nawet w sytuacjach kiedy byliśmy pewni, że popełnili błąd. Twardo staliśmy na nogach i na zimno analizowaliśmy każdą akcję, ciesząc się udanych i wyciągając wnioski z tych, po których traciliśmy punkty. Ten mecz tak samo przeżywali ci, którzy byli na parkiecie, ci z kwadratu i Dima z trybuny. A to oznacza, że mamy drużynę – nie kryje zadowolenia P. Poskrobko.
W sobotę Ślepsk czeka mecz z Avią Świdnik, która wróciła do I ligi po dwóch latach nieobecności. O tym, że był to niewygodny rywal świadczą statystyki: w 4 meczach 1 wygrana Ślepska, 3 Avii. Swoją siłę świdniczanie pokazali w I kolejce wygrywając u siebie 3:2 z jednym z faworytów ligi MKS-em Będzin. W Suwałkach można się spodziewać twardej gry. Jeżeli Ślepsk zagra tak, jak w Nysie, a do składu dołączą już Dima Skorij i australijski rozgrywający Benjamin Bell (przyjechał do Suwałk w poniedziałek) trzy punkty powinny zostać nad Czarną Hańczą.
Sobota, 12.10. godz. 17.00 ŚLEPSK SUWAŁKI – AVIA ŚWIDNIK.