Andrzej Góral, przez ostatnie pół roku dyrektor i członek zarządu SKS Wigry, z powodów rodzinnych musiał opuścić Suwałki. Jego następcę zarząd klubu zamierza wyłonić w drodze konkursu.
- Moi, wiekowi już rodzice są poważnie chorzy, wymagają mojej opieki – informuje Andrzej Góral. – Wracam do Warszawy, ale pozostanę wielkim kibicem Wigier i jeżeli będę potrzebny, to na pewno nie odmówię pomocy.
Po ukończeniu studiów na AWF, Andrzej Góral był szkoleniowcem Olimpii Warszawa, spod jego ręki wyszli m.in. Paweł Miąszkiewicz i Krzysztof Cuch. Potem został asystentem trenera w Polonii Warszawa, gdzie, jak oblicza współpracował w sumie z sześcioma byłymi szkoleniowcami kadr narodowych. W stołecznym klubie, w którym pełnił też funkcję kierownika drużyny, opiekował się m.in. Grażydasem Mikulenasem i Donatasem Venceviciusem, niedawnym piłkarzem i obecnym trenerem Wigier.
- Jednym ze współwłaścicieli Polonii był Sylwester Cacek – opowiada A. Góral. – Prawie 10 lat przepracowałem w należących do niego firmach, byłem m.in. dyrektorem windykacji w Dominet Banku. Za Cackiem trafiłem do Widzewa Łodź, w którym do ubiegłego roku piastowałem stanowisko dyrektora ds. wsparcia sportowego i kierownika drużyny. Po rozstaniu z targanym kłopotami finansowymi łódzkim klubem, otrzymałem i od razu przyjąłem propozycję prezesa Wigier Dariusza Mazura.
Były już dyrektor suwalskiego klubu utyskuje jedynie na trudne, żmudne rozmowy z potencjalnymi sponsorami, szefami dużych firm zarówno lokalnych, jak i zarabiających pieniądze na działalności w Suwałkach. Narzeka, że nie kwapili się oni wyłożyć nawet najmniejszych kwot, a przecież to z ilości tworzy się siła i jakość.
- Jest szansa na awans Wigier do I ligi – przekonuje Andrzej Góral. – Drużyna może zostać wzmocniona, a już w dotychczasowym składzie pokazała duży potencjał. Gdyby w każdym meczu wszyscy grali „jak jeden mąż", to nie byłoby na nią przeciwnika.
Zarząd Wigier poszukuje nowego dyrektora klubu, zamierza ogłosić konkurs na to stanowisko.
- Wśród kandydatów chętnie widzielibyśmy kobiety – mówi prezes Mazur. – Przykłady Jagiellonii Białystok czy Legii Warszawa pokazują, że panie doskonale radzą sobie na zarezerwowanych dotąd tylko dla mężczyzn stanowiskach.