05.01.2013

Jakub Peszko: Jestem walczakiem w życiu i na boisku

 UrodziÅ‚em siÄ™ pod znakiem Barana, ale potulny jak baranek nie jestem. Jestem walczakiem w życiu i na boisku. Idzie czy nie - walczÄ™, staram siÄ™ poderwać do walki innych. Raz siÄ™ uda, innym razem nie, ale rÄ…k nie opuszczam – mówi o sobie Jakub Peszko, przyjmujÄ…cy Åšlepska.

 

Rozmowa z Jakubem Peszko nie tylko o siatkówce i sportowych marzeniach, ale też o rodzinie, która w życiu jest najważniejsza i ideale dziewczyny, której Kuba wciąż szuka

 Na co liczyłeś przychodząc z Asseco Resovii do Ślepska?
Jakub Peszko: - Chciałem zmienić otoczenie, poznać nowych ludzi, popracować z nowym trenerem, poznać preferowany przez niego, a dla mnie nowy styl gry. Jednym słowem, jako siatkarz, chciałem nauczyć się czegoś nowego i spróbować swoich sił w I lidze. Dostałem szansę grania i z tego się bardzo cieszę.

 

DostaÅ‚eÅ› szansÄ™ i, ku zaskoczeniu wielu obserwatorów, doskonale jÄ… wykorzystujesz. To ty, teoretycznie zawodnik najmniej doÅ›wiadczony, ciÄ…gniesz grÄ™ Åšlepska, wziÄ…Å‚eÅ› na siebie ciężar koÅ„czenia ważnych akcji i robisz to skutecznie. Dowodem uznania sÄ… przyznane ci w Åšlepsku nagrody MVP meczu, a wczeÅ›niej zostaÅ‚eÅ› też Sportowcem roku 2009 Stowarzyszenia Sportowo-Turystycznego Lubcza (na zdjÄ™ciu (fot. strona internetowa SST Lubcza) z AlicjÄ… Nerc - trenerem siatkarski, prowadzÄ…cym drużynÄ™ mÅ‚odziczek Lubczy RacÅ‚awówka).
J.P.: - Nagrody indywidualne cieszą, ale jeszcze większą frajdę daje zwycięstwo w meczu. Szkoda, że tych zwycięstw jest mniej niż byśmy tego oczekiwali. Co z tego, że gramy niezłą siatkówkę, walczymy, jak przegrywamy ważne mecze. Moim zdaniem gramy coraz lepiej, a za tym muszą przyjść zwycięstwa. Do wyeliminowania pozostają proste błędy i jak to zrobimy zaczniemy wygrywać częściej niż dotychczas.

 

A może musicie się dobrze rozgrzać, bo, jak powiedziałeś w jednym z wywiadów: Suwałki to miasto przyjemne, ale jest tu bardzo zimno.
J.P. – RzeczywiÅ›cie powiedziaÅ‚em coÅ› takiego ale jeszcze przed przyjÅ›ciem do SuwaÅ‚k. OpieraÅ‚em siÄ™ wówczas o telewizyjne prognozy pogody, z których wynikaÅ‚o, że przez wiÄ™kszÄ… część roku wÅ‚aÅ›nie SuwaÅ‚ki sÄ… najzimniejszym miastem w Polsce. A że jest to miasto schludne, a ludzie przyjaźnie nastawieni opowiadali mi Kamil Dembiec i Janusz Górski, którzy grajÄ… w Åšlepsku już drugi sezon. Nie miaÅ‚em problemów z aklimatyzacjÄ…, czujÄ™ siÄ™ tu dobrze. A co bÄ™dzie dalej czas pokaże.

 

Urodziłeś się pod znakiem ...
J.P.: - Barana, ale potulny jak baranek nie jestem. Jestem walczakiem w życiu i na boisku. Idzie czy nie - walczę, staram się poderwać do walki innych. Raz się uda, innym razem nie, ale rąk nie opuszczam.

 

To ciekawe, bo sprawiasz wrażenie człowieka bardzo cichego, skromnego, potulnego niczym baranek. Jakim człowiekiem naprawdę jest Kuba Peszko?
J.P.: - Na boisku jestem walczakiem, a poza nim spokojnym młodym człowiekiem, który mam poukładane życie i wie co w nim jest najważniejsze...

 

Co?
J.P.: - Rodzina. Najważniejsza dla mnie byÅ‚a i jest rodzina. PrzychodzÄ…c do SuwaÅ‚k po raz pierwszy opuÅ›ciÅ‚em rodzinne miasto na dÅ‚użej. I poczuÅ‚em co to znaczy być zdanym na siebie, nie mieć obok najbliższych – rodziców, rodzeÅ„stwa, ludzi na których zawsze można liczyć, w których ma siÄ™ oparcie, z którymi można dzielić radość i smutek. Dlatego z niecierpliwoÅ›ciÄ… czekaÅ‚em na Å›wiÄ™ta Bożego Narodzenia, najbardziej rodzinne ze wszystkich Å›wiÄ…t.

 

JesteÅ› też bardzo kontaktowy, koleżeÅ„ski – tak przynajmniej mówiÅ‚eÅ› o sobie w jednym z wywiadów.
J.P.: - A kiedy to było?

 

W 2012 roku.
J.P.: - Wydaje mi się, że mam dobry kontakt z grupą, dogaduję się z chłopakami, ale nich oni mnie ocenią.

 

Dlaczego, będąc fanem motoryzacji, nie wybrałeś na przykład żużla, bo taką możliwość w Rzeszowie miałeś, a siatkówkę?
J.P.: - Pierwszą dyscypliną sportu, jaką uprawiałem jako uczeń w szkole podstawowej było pływanie. Miałem nawet parę sukcesów na miarę regionu podkarpackiego. Kiedy miałem 13 lat zmarł mój ojciec. To wydarzenie dało mi do myślenia że coś musze w życiu zmienić, już wcześniej zastanawiałem się czy nie spróbować czegoś innego i tak oto trafiłem do mojego pierwszego trenera Jerzego Wietechy, któremu bardzo wiele zawdzięczam. To on stał się moim trenerem i wychowawcą, jemu bardzo dużo zawdzięczam. Później była klasa sportowa w liceum, a dziś jestem zawodnikiem I-ligowego Ślepska Suwałki. Jestem pierwszą w rodzinie osobą, która swoje życie postanowiła związać ze sportem. Tata grał trochę w piłkę ręczną, a później był sędzią w tej dyscyplinie. Brat pływał, siostra grała trochę w kosza. Oni postawili na naukę, ja na sport. Z jakim skutkiem? Okaże się za parę lat, ale mam nadzieję, że z jak najlepszym. Jeśli chodzi o żużel to byłem i jestem jego fanem. Kiedy mieszkałem w Rzeszowie nie opuściłem żadnego meczu żużlowego. Ale na motor nie wsiadłem i na tor nie wyjechałem. Uwielbiam za to jazdę samochodem.

 

Siatkówkę zacząłeś trenować jako 13-latek, a już dwa lata później pojawiłeś się na arenie międzynarodowej.
J.P.: - Zostałem powołany do reprezentacji Polski kadetów prowadzonej przez Grzegorza Rysia. Tam po raz pierwszy spotkałem się z Adrianem Buchowskim, który był uczniem SMS-u. W Rewalu zagrałem w eliminacjach do mistrzostw EUROPY kadetów. W reprezentacji Polski zadebiutowałem w meczu z Ukrainą, ale wcześniej zagrałem w kilku spotkaniach towarzyskich.

 

Co czułeś słuchając po raz pierwszy Mazurka Dąbrowskiego?
J.P.: - Jako dzieciak nie doceniałem tego wyróżnienia, jakim jest reprezentowanie kraju w rozgrywkach międzynarodowych. Owszem, cieszyłem się z tego że jestem w kadrze, że noszę dres i koszulkę z orłem na piersi. Byłem dumny z siebie i z tego, że gram dla Polski.

 

Musiałeś zadowolić się tylko występem w eliminacjach, bo na mistrzostwa kadetów pojechali inni. Na długiej liście sportowych sukcesów, jakie wpisałeś do ankiety przychodząc do Ślepska nie znalazłem jednak powołania przed dwoma laty do reprezentacji Polski B. Niedopatrzenie czy niewiele znaczący epizod?
J.P.: - To była taka sytuacja: Adrian Buchowski, Wojtek Ferens, Piotrek Hain, Miłosz Hebda, Patryk Szczurek wyjeżdżali z reprezentacją Polski juniorów trenera Grzegorza Rysia i na treningi kadry B, prowadzonej przez Andrzeja Kowala, potrzebni byli następcy. Wśród nich znalazłem się też ja i przez ponad trzy tygodnie trenowałem z kadrą w Spale i Miliczu. Zagrałem w towarzyskim meczu z reprezentacją juniorów Argentyny. To była bardzo fajna przygoda.

 

Pomimo sporego boiskowego doświadczenia dopiero w Ślepsku po raz pierwszy zagrałeś w zespole z seniorami. Jaka jest różnica pomiędzy siatkówką młodzieżową i seniorską. Jeśli jest jakaś bariera to, patrząc na twoje występy w Ślepsku, pokonałeś ją bardzo płynnie.
J.P.: - Różnica pomiędzy siatkówką młodzieżową i seniorską, wbrew pozorom, jest bardzo duża. Mam na myśli nie tylko doświadczenie zawodników, ale też umiejętności, przygotowanie fizyczne. Chcąc w siatkówce coś osiągnąć nie mogłem dłużej czekać, grać w Młodej Lidze. Dostałem szansę i muszę ją wykorzystać najlepiej, jak tylko potrafię. A nauczyć się muszę jeszcze sporo. Na szczęście mam od kogo. Do pierwszej ligi trafia coraz więcej zawodników, którzy z niejednego siatkarskiego pieca chleb jedli. I są to nie tylko Polacy, ale też obcokrajowcy, często z dużym reprezentacyjnym i międzynarodowym doświadczeniem. Po zamknięciu Plus Ligi pierwsza liga stała się jeszcze bardziej wyrównana i atrakcyjna dla zawodników, a przez to i dla kibiców.

 

Jednym z twoich marzeń jest występ na igrzyskach olimpijskich. Z I ligi do kadry droga jednak daleka i to mocno pod górkę. Co musisz zrobić, żeby wspiąć się na sportowy i siatkarski szczyt?
J.P.: - Tak jak każdy mam marzenia i staram siÄ™ je zrealizować, a przynajmniej zrobić tyle, by stajÄ…c przed lustrem móc sobie spojrzeć w oczy i powiedzieć zrobiÅ‚em wszystko co byÅ‚o w mojej mocy aby speÅ‚nić marzenie. WyszÅ‚o – OK. Nie wyszÅ‚o – cóż, nie wszystkim i nie wszystkie marzenia siÄ™ speÅ‚niajÄ…. MuszÄ™ wznieść siÄ™ na szczyt swoich możliwoÅ›ci i nad tym pracujÄ™. MuszÄ™ doskonalić swoje umiejÄ™tnoÅ›ci, a gra w Åšlepsku jest jednym z etapów na mojej sportowej drodze. Åšwiadomie mówiÄ™ etapów, a nie przystanków, bo chcÄ…c grać w Plus Lidze czy reprezentacji muszÄ™ siÄ™ rozwijać, a przystanek kojarzy mi siÄ™ z odpoczynkiem. Na to bÄ™dÄ™ miaÅ‚ czas na sportowej emeryturze.

 

Patrz w przyszÅ‚ość z optymizmem, ciesz siÄ™ z sukcesów, wyciÄ…gaj wnioski z porażek – to twoja dewiza. Jakie wnioski wyciÄ…gnÄ…Å‚eÅ› z półrocznego pobytu w SuwaÅ‚kach i gry w Åšlepsku?
J.P.: - Moim zdaniem na wyciąganie wniosków z pobytu i gry w Suwałkach jest jeszcze za wcześnie. Jesteśmy na półmetku rozgrywek, docieramy się, poznajemy. Z meczu na mecz powinniśmy grać coraz skuteczniej , bo możliwości w zespole są ogromne.

 

Ideał dziewczyny?
J.P.: Mądra, inteligentna kolor włosów nie ma znaczenia(śmiech). Nie musi grać w siatkówkę, ale fajnie by było, gdybyśmy mieli wspólne zainteresowania. Póki co takiej szukam i znaleźć nie mogę.

 

To może któraś z suwalczanek odnajdzie w Kubie Peszko swój ideał?
J.P.: - Może... Zobaczymy co przyniesie los?

 

Dziękuję za rozmowę, a w Nowym 2013 Roku życzę ci przede wszystkim zdrowia i sukcesów nie tylko na parkiecie, ale i w życiu prywatnym.

J.P.: Dziękuje bardzo. Pozdrawiam wszystkich kibiców siatkówki w Polsce, szczególnie z Rzeszowa i Suwałk. Do zobaczenia na ligowych parkietach.

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
08.14.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
14.08.2024

szukam pracy

Dodaj nowe og³oszenie