Sportowe media obiegła dziś podana przez Athletics News informacja o wycofaniu Marii Andrejczyk z zaplanowanego na sobotę konkursu rzutu oszczepem 99. PZLA Mistrzostw Polski.
Krajowy czempionat był ostatnia okazją do uzyskania kwalifikacji na sierpniowe mistrzostwa świata w Budapeszcie. Oznacza to, że lekkoatletki LUKS Hańcza Suwałki zabraknie na najważniejszej imprezie sezonu.
Jak już informowaliśmy, wicemistrzyni olimpijska z Tokio wspomniała o takiej możliwości w opublikowanym w miniony wtorek artykule w tvp.sport.pl
– Mam problemy, tyle że nie stricte sportowe – opowiada dziennikarzowi TVP Sport Michałowi Chmielewskiemu wicemistrzyni olimpijska z Tokio, która dodała, że w ubiegłym roku była bliska zakończenia kariery. – One wynikają z mojego zawodu, ale nie bezpośrednio. Przepraszam, ale to delikatne tematy i nie chcę o nich zbyt szczegółowo opowiadać. Zdrowie też nie dopisuje. W skrócie: ja jeszcze płacę cenę za igrzyska – za presję, stres, nadmiar emocji itd. Okazało się, że mój organizm potrzebuje znacznie więcej czasu, żeby sam się posprzątać.
Niepokojąco zabrzmiała jej kolejna wypowiedź o wiosennych problemach ze zdrowiem podczas przygotowań do tegorocznego sezonu
- Początkowo w ogóle nie chciałam startować. Wprawdzie w maju na treningach rzucałam jeszcze ponad 60 metrów, ale miałam też dni, gdzie sprzęt nie chciał przelecieć nawet śmiesznych 40 m. W tym nieszczęsnym Rehlingen trafił się akurat gorszy czas. To był duży policzek. Po nim uznałam, że muszę zacząć działać inaczej. Zresetować się. Teraz powoli wracam do rytmu, niestety każdy odchył od moich nawyków – nawet banalne wyjazdy na spotkania z domu na kilka dni – powoduje, że staję się na powrót rozchwiana...
Na jedynych z jej udziałem w tym roku zawodach we wspomnianym Rehlingen najlepsza polska oszczepniczka uzyskała tylko 55,89 m. To było za mało, żeby wystąpić przed dwoma tygodniami w mityngu Diamentowej Ligi w Chorzowie.
- Bardzo chciałam wystąpić na Diamentowej Lidze w Polsce, ale wyszło jak wyszło. Mistrzostwa Polski stoją też pod znakiem zapytania. W PZLA wszystko wiedzą, mam ich wsparcie, jestem z nimi szczera. Mam zielone światło, żeby wrócić wtedy, kiedy poczuję, że to już. Nic na siłę – dodała.
Kciuki za igrzyska w Paryżu
Pozostaje życzyć suwalskiej lekkoatletce powrotu do zdrowia, którego brakuje jej już od igrzysk w Rio de Janeiro 2016 roku. Tam, 20-letnia wówczas wychowanka trenera Karola Sikorskiego w eliminacjach sięgnęła po rekord Polski – 67,11 m i 4. miejsce w finale -64,78 m. ten sukces okupiła pierwszą poważną kontuzją i operacja barku, po której straciła kolejne dwa sezony. W kolejnych także walczyła z urazami, kontuzjami, chorobą.
Przesunięty z powodu pandemii na 2021, rok olimpijski zaczęła od rzutu na fenomenalną, trzecią w historii kobiecego oszczepu odległość 71,40 m. Ten wyczyn także przypłaciła kontuzją, ale „spięła się” i na igrzyskach w Tokio uzyskała 64,61 m, zajęła 2. miejsce, jako pierwsza sportsmenka z Suwałk zdobyła medal olimpijski.
Brak zdrowia dał o sobie znać w poprzednim sezonie, w którym Majka zaliczyła tylko trzy starty. Dwukrotnie posłała oszczep na odległość 57,53 m, a na mistrzostwach świata w Eugene, na których zajęła 22. miejsce, tylko 55,47 m.
W tym roku Maria Andrejczyk wystąpiła jeden, pewnie jedyny raz. Najważniejszy start czeka ja za rok. To Igrzyska Olimpijskiej w Paryżu.
Nikogo z Hańczy
Maria Andrejczyk była jedyną zawodniczką LUKS Hańcza Suwałki, zgłoszoną do udziału w trwających do jutra w Gorzowie mistrzostw Polski. Brązowego medalu, zdobytego także w rzucie oszczepem przed rokiem w Suwałkach nie pojechał bronić Piotr Lebioda, który poświecil się już roli nauczyciela i szkoleniowca.
Tekst i fot. Wojciech Drażba
[26.07.2023] O Marii Andrejczyk na sesji Rady Miejskiej. Oszczepniczka Hańczy wystartuje w Mistrzostwach Polski?