W przedświąteczny wtorek siatkarze Ślepska Suwałki, po kapitalnym meczu, zdaniem wielu obserwatorów, najlepszym w historii klubu, przegrali 2:3 z Cuprum Lubin, zajmującym 6. miejsce w PlusLidze. Przegrali po heroicznej, sportowej walce, swoją postawą sprawiając gwiazdkowy prezent sobie, działaczom, sponsorom i wiernym kibicom. Teraz pozostała im walka o I-ligowe punkty.
Mecz pucharowy był niezapomnianym sportowym widowiskiem z udziałem prawie 800 aktorów, czyli wszystkich obecnych na hali OSiR w Suwałkach. Wprawdzie suwalscy siatkarze grali, a kibice oglądali mecze z zespołami z PlusLigi, ale były to spotkania sparingowe. We wtorkowym stawką był awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, a zatem mecz o wysoką, dla gospodarzy najwyższą w historii stawkę. Tym większe słowa uznania dla meczowej dwunastki i siedzącego na trybunach Mariusza Schamlewskiego, któremu grę uniemożliwiła choroba, dla trójki trenerów, z dokooptowanym w trakcie sezonu Dimą Skoryym. Swoją postawą w tym spotkaniu siatkarze wysoko podnieśli porzeczkę oczekiwań kibiców w pozostałych do rozegrania ligowych meczach.
Pokażcie Panowie, że mamy drużynę nie na jeden, najlepszy w historii mecz, ale na całą I-ligową batalię w tym i kolejnych sezonach.
Pomeczowe komentarze:
Michał Wiszniewski, prezes Ślepska:
Nie spodziewałem się takiego wyniku. Myślałem, że jak dobrze zagramy to będzie 1:3, bo, nie ma się co oszukiwać, Lubin na bardzo dobrą drużynę, co potwierdza w meczach PlusLigi. Ja cieszę się, że nasi chłopcy zagrali swoją piłkę, bawili się grą robiąc przyjemność sobie i kibicom. Fajne bronili, atakowali... Było super. Jestem bardzo, bardzo zadowolony. Myślę, że był to jeśli nie najlepszy, to jeden z najlepszych meczów w historii Ślepska jaki ja widziałem. Zawsze można oczekiwać czegoś więcej, ale trzeba też umieć cieszyć się i doceniać to, co mamy. Ja spełniłem swoje marzenia na ten sezon jeśli chodzi o Puchar Polski. Chłopcy zrobili to, co mieli zrobić, czyli zagrali z zespołem z PlusLigi. Teraz ze spokojem powinni grać w I lidze, bo jeżeli potrafili zagrać taki mecz z PlusLigowcem to mogą też z rywalami z zaplecza siatkarskiej ekstraklasy.
Paweł Szabelski, II trener Cuprum:
Ślepskowi gratuluję bardzo dobrego meczu. Dobrze grali zagrywką. Bardzo fajnie wyglądali skrzydłowi, którzy byli bardzo skuteczni. Super rozgrywał „Maku”. Widać, że po jego przyjściu drużyna Suwałk została w stu procentach odmieniona i szkoda, że ten zawodnik nie został po poprzednim sezonie, bo widać jak wiele wniósł on do gry Ślepska. Gra szybko, skutecznie, jest siatkarzem charyzmatycznym, potrafi ustawić zespół wokół siebie i takiego zawodnika chciałby mieć w składzie i zazdrości dla Suwałk chyba każdy zespół w I lidze. Co by nie mówić, gospodarze mieli trochę szczęścia w tych wygranych setach, ale opuściło ich w piątym secie, bo w dwóch kluczowych momentach dwaj kluczowi zawodnicy, Wojciech Winnik i jeden z przyjmujących, zepsuli zagrywkę. My to wykorzystaliśmy, zaatakowaliśmy kilka razy na pojedynczym bloku i te skrzydła Ślepska w najważniejszym elemencie trochę podcięliśmy. Cieszymy się ze zwycięstwa, misję wykonaliśmy, teraz jaki najszybciej o tym meczu musimy zapomnieć i przygotować się do kolejnego spotkania ligowego.
Piotr Poskrobko, trener Ślepska:
W tym meczu wszystkie argumenty, z doświadczeniem sportowym włącznie, były po stronie naszego rywala. Ten wielki gracz na środku (Dmytro Pashytskyy, reprezentant Ukrainy – dop. wł.), skrzydłowi z mocniejszą ręką. My zrobiliśmy wszystko co potrafimy. Cieszę się, że nie przestraszyliśmy się rywala z czołówki PlusLigi i nawet mieliśmy szansę na wygranie tego meczu. Przeciwnik miał jednak mocniejsze argumenty w ręku i je wykorzystał. Ale zwycięstwa nie dostał za darmo, a musiał je wywalczyć na parkiecie. Może nie w całym meczu, bo rywale mieli też słabsze moment, ale generalnie widać było większą dojrzałość ekipy z Lubina. Byliśmy bliscy przejścia do następnej rundy i meczu być może ze Skrą Bełchatów, jednym z najlepszych zespołów w Europie. Nie ma co gdybać. Teraz musimy skoncentrować się na meczach I ligi,a za dwa tygodnie czeka nas chyba najtrudniejsze spotkanie, z liderem, Camperem Wyszków i to na jego parkiecie.
Fot. Ewelina Podziewska