Swój czwarty narciarski maraton przebiegli suwalczanie Artur Apalko i Wojciech Klekotko. Reprezentanci Oil Transfer Sport Team z powodzeniem rywalizowali na znanej z największych światowych imprez trasie w Lahti.
- Pozostał lekki niedosyt, bo nawet w Finlandii śniegu jest jak na lekarstwo – opowiada Wojciech Klekotko. – Z tego powodu dystans został skrócony z 50 do 35 kilometrów. Zaliczyliśmy kolejny maraton, ale byliśmy przygotowani na większy wysiłek.
Suwalscy amatorzy biegania na nartach byli pod wrażeniem profesjonalnej organizacji Hiihto Maraton. Start i meta zostały zlokalizowane w doskonale znanym z telewizyjnych transmisji kompleksie, ze stadionem, hala hokejową, skocznią, oświetloną na całej długości trasą.
- Na telebimie na bieżąco wyświetlane były rezultaty, spiker odczytywał nazwiska narciarzy mijających metę – relacjonuje Klekotko. – Czuliśmy się jak profesjonaliści startujący w najpoważniejszych zawodach.
Wśród ponad pięciu tysięcy uczestników nie brakowało zresztą niedawnych mistrzów. Suwalczanie zaprzyjaźnili się z mieszkającym tym samym hotelu Rosjaninem Siergiejem Babikowem, który kilkukrotnie startował w mistrzostwach świata. Mający już 55 lat Rosjanin dotarł do mety z czasem 1:50 godz.
Wojciech Klekotko pokonał dystans w 2:25 i zajął 858. miejsce, a Artur Apalko, który omal nie przewrócił się na słynnym zjeździe na stadion uplasował się na 1204. pozycji, z czasem 2:40 godz.
- Babikow, tak jak inni byli profesjonaliści, wyruszył w pierwszej, mniej licznej grupie. Startujący po nich mają już gorzej – przekonuje Klekotko. - Biegnąc w tłumie trzeba uważać, by nie najecha na poprzedzającego zawodnika, a ograniczona liczba torów powoduje, że trudno wyprzedzać konkurentów.
W noc przed zawodami spadło kilka centymetrów mokrego śniegu. Rywalizacja toczyła się w temperaturze plus 2-3 stopnie, przy padającej mżawce. Malownicza, wiodąca miedzy jeziorami trasa była dosyć trudna, z małą liczbą podbiegów, za to bardzo stromych. No, i trzeba było uważać na tym długim zjeździe na stadion.
Wpisowe w Hiihto Maraton wynosiło 90 euro. W zamian narciarze otrzymywali posiłki na trasie, z nieodzownymi, nie pozwalającymi na szybkie odwodnienie organizmu słonymi ogórkami oraz rodzynkami, medale i numery startowe na pamiątkę.
Po Biegu Piastów, Tartu Maraton w Estonii i czeskiej Jizerskiej Padesatce, Apalko i Klekotko w Lahti zaliczyli czwarty z 16 największych na świecie narciarskich biegów masowych. Zawodnicy Oil Transfer Sport Team dziękują firmom: Mona, Eko, Poltor, Key, Branex i PIKO.
- W przyszłym roku marzymy o starcie we włoskiej Marcialondze (70 km) lub Biegu Wazów (90 km) – mówi Wojciech Klekotko. – W ramach przygotowań planujemy występy w obu warszawskich maratonach oraz w triathlonie w Poznaniu - kończy.