Mecz w Lubinie z Cuprum Mundo Ślepsk przegrał w ... II secie. Gdyby tę partię podopieczni Piotra Poskrobko wygrali, a szanse mieli ogromne, prowadziliby w meczu 2:0 i „ugotowaliby” gospodarzy. Szkoda, bowiem przy stanie 22:22, suwalczanie mieli kilka okazji do zdobycia 23 punktu, ale zabrakło pewnego mocnego ataku. To, czego nie zrobił żadne z zawodników Ślepska, uczynił Szymon Romać wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie 23:22. Wprawdzie Wojciech Winnik zdołał jeszcze wyrównać, ale gospodarze byli już na fali, poczuli swoją siłę, wsparcie sędziego i zauważyli zwątpienie w oczach gości. Szkoda, szkoda, szkoda ...
- Jesteście najlepszą drużyną, jaką w tym sezonie widzieliśmy w Lubinie – po meczu chwalili Ślepsk kibice Cuprum Mundo. – Pokazaliście charakter, walczyliście, zmusiliście naszą drużynę do maksymalnego wysiłku. Strach zaglądał nam już w oczy, ale w decydującym momencie górę wzięła nasza rutyna i, chyba za to się nie obrazicie, jednak znacznie mocniejszy i bardziej wyrównany skład. Dzięki za dobre widowisko, jakie przy waszym udziale, mieliśmy okazję obejrzeć.
Te słowa kibiców z Lubina mówią całą prawdę o tym meczu. Ślepsk zagrał dobry, a do końcówki drugiego seta nawet bardzo dobry mecz. Nie wygrał, bo w decydującym momencie suwalskim siatkarzom zabrakło zimnej krwi i „pary w ręce”. Tę mieli gospodarze. Jak nie szło Siezieniewskiemu i Kadziewiczowi, to ciężar gry i zdobywania punktów wzięli na siebie wspomniany już Szymon Romać, Łukasz Łapszyński (to przy jego zagrywce w II secie ze stanu 8:11 gospodarze wyprowadzili na 12:11) i Maciej Kordysz.
Set III i IV miały podobny przebieg. Lubinianie już na początku odskakiwali na kilka oczek i kontrolując grę utrzymywali ją do końca setów.
Poziom meczu to jedno, a zachowanie Łukasza Kadziewicza obrażającego Bejamina Bell`a i poziom sędziowania Roberta Nowickiego to zupełnie inne sprawy. „Pan na słupku” kilka razy pokazał, że ma problemy ze wzrokiem. Tylko „pomrocznością ciemną” (nie mylić z pomrocznością jasną Jarosława W., syna byłego Prezydenta RP Lecha Wałęsy) można wytłumaczyć to, że sędzia piłkę spadająca pół metra za linią dostrzegał w boisku, a atak Maćka Kałasza z krótkiej na blokiem kwalifikował jako rzucenie piłki. Takich „wielbłądów” było więcej. Faktem jest, że to nie błędy gościa na słupku zadecydowały o końcowym wyniku meczu. Ale to one miały wpływ na atmosferę meczu i psychikę gości (vide żółta i czerwona kartka dla Dimy za rzucone pod nosem do siebie przekleństwo przed zagrywką (k.. teraz, albo nigdy), czy czerwone kartki dla obrażanego Bell`a i obrażającego Kadziewicza).
Szkoda straconego w Lubinie minimum jednego punkcika, a może i trzech, szkoda, że dobre mecze na zapleczu PlusLigi prowadzą faceci nazywani sędziami, których pogoniliby nawet amatorzy grający na podwórku w siatkówkę przez rozciągnięty sznurek.
Cuprum Mundo Lubin - Ślepsk Suwałki 3:1 (21:25, 25:23, 25:17, 25:20)
Cuprum: Gorzkiewicz, Romać, Łapszyński, Siezieniewski, Kadziewicz, Michalski - Kryś (libero) oraz Antosik, Kasper i Kordysz
Ślepsk: Makowski, Winnik, Kałasz, Rudzewicz, Skorij, Skrzypkowski - Andrzejewski (libero) oraz Bell, Schamlewski, Modzelewski i Pachliński