Mieli zająć 9-11 miejsce i do końca walczyć o czołową ósemkę. Uplasowali się na 9. pozycji, a w grze o play-off liczyli się do przedostatniej kolejki.
- Cel został zrealizowany, dlatego jestem zadowolony z tego sezonu – mówi Wojciech Winnik, prezes Ślepska Malowu. – Graliśmy w miarę równo, nigdy nie byliśmy w ogonie tabeli. Nie lada wyczynem było 6. miejsce na koniec pierwszej rundy, które dało nam historyczny występ w ćwierćfinale Pucharu Polski.
Suwalski zespół, który sprowadził z francuskich klubów argentyńskiego rozgrywającego Matiasa Sancheza i serbskiego przyjmującego Mirana Kujundzicia, reprezentantów swoich krajów i z LUK-u Lublin atakującego Bartosza Filipiaka miał kapitalną pierwszą część sezonu. Po dziewięciu kolejkach zajmował nawet 4. miejsce.
Od początku rundy rewanżowej podopieczni Dominika Kwapisiewicza wypadli poza ósemkę, znaleźli się nawet na 11. pozycji, ale po czterech zwycięstwach po 3:0, miedzy które wpleciona została niestety porażka 2:3 w Lubinie, na sześć kolejek przed końcem wrócili na 8. miejsce i mieli olbrzymią szansę, żeby tę pozycję utrzymać. Nic z tego, ponieśli pięć porażek z rzędu – z Jastrzębskim Węglem 1:3, u siebie z Indykpolem AZS Olsztyn 0:3, LUKiem Lublin 1:3, u siebie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle oraz Aluronem CMC Wartą Zawiercie 1:3 i marzenia o play-offach prysły.
- Dlatego, za niewykorzystanie tej szansy, drużyna zasługuje nie na „5”, ale na ocenę 5 z minusem – przekonuje prezes Ślepska Malowu.
Wojciech Winnik wysoko ocenia przygotowania, dzięki którym udało się uniknąć poważniejszych kontuzji i drużyna niemal non-stop mogła grać w najmocniejszym zestawieniu. Od początku wykrystalizowała się „żelazna siódemka”.
Matias Sanchez, Bartosz Filipiak, Andreas Takvam i Miran Kujundzić grali we wszystkich 32 meczach, Cezary Sapiński w 31, a Paweł Halaba w 30.
Za przyjmujących Kujundzicia i Halabę czasami wchodził Adrian Buchowski, a pozostałych sześciu siatkarzy, no i także kibice, mają prawo narzekać, że grali za mało, że nie dostawali szansy.
- Każdy klub chciałby mieć jak najbardziej wyrównaną kadrę, ale wszystko rozbija się o pieniądze – tłumaczy Wojciech Winnik. – W tym sezonie cieszyliśmy się z powrotu kibiców na trybuny, nie mieliśmy już dziur w budżecie i dlatego teraz chcemy zbudować zespół, w którym owszem będą zawodnicy podstawowego składu i rezerwy, ale nie głębokiej rezerwy.
Z tych podstawowych udało się zatrzymać przede wszystkim kapitana zespołu Bartosza Filipiaka, który miał kilka korzystniejszych finansowo propozycji, Matiasa Sancheza, Pała Halabę i Mateusza Czunkiewicza. Odchodzą za to skuszeni przez bogatsze kluby środkowi Andreas Takvam i Cezary Sapiński oraz Miran Kujundzić. Suwałki mają też opuścić Mariusz Magnuszewski, Dominik Depowski, Przemysław Smoliński i jeszcze siódmy zawodnik z 14-osobowej kadry.
- Przyjdzie siedmiu nowych siatkarzy. Jednym-dwoma głośnymi nazwiskami na pewno wszystkich zaskoczymy – zapewnia Wojciech Winnik. – Może jednak nie ma co mówić o nazwiskach, no bo kto w Polsce przed tym sezonem słyszał o takim siatkarzu, jak Matias Sanchez?
Na nazwiska nowych zawodników jeszcze za wcześnie, bo obecna drużyna nie zakończyła jeszcze kontraktowych, marketingowych zobowiązań. Wszyscy siatkarze do 27 kwietnia będą uczestniczyć w spotkaniach i innych przedsięwzięciach z kibicami, sponsorami, uczniami szkół, potem dostaną 10 dni wolnego i od 8 maja do 26 maja, z wyjątkiem powołanych do reprezentacji swoich krajów Matiasa Sancheza, Mirana Kujundzicia i Andreasa Takvama, wrócą do marketingowych zajęć.
- Już mamy umówionych przeszło 70 spotkań – informuje Wojciech Winnik. – Czekamy jednak na kolejnych chętnych do rozmowy czy wspólnych zdjęć,zajęć, zabaw z naszymi zawodnikami i trenerami. Szkoły, firmy, instytucje, organizacje mogą nawet wskazywać konkretnych siatkarzy czy szkoleniowców. Wszelkich informacji udziela i dopina szczegóły Beata Harasimowicz.
Wojciech Winnik natomiast trochę odpocznie w majówkę, a potem czekają go rozmowy ze sponsorami i wspólnikami spółki zarządzającej klubem. Ślepsk Malow z budżetem sięgającym 6-7 mln zł (wliczając w to bartery) plasował się w dolnej połowie plusligowej stawki. Powrót kibiców po pandemii, którzy znowu stali się znaczącym sponsorem i zwiększenie do 1,45 mln zł dotacji przez samorząd województwa, to sygnały do innych, by także mocniej wsparli klub lub przyłączyli się do grona sponsorów.
Wojciech Drażba
Fot. Suwalki24.pl