Od zakończenia rozgrywek I ligi przez Ślepsk Suwałki minął miesiąc. Opadły emocje, pora na podsumowania. Na pierwszy ogień bierzemy Wojciecha Winnika, kapitana Ślepska
Czy ten Ślepsk, którego byłeś kapitanem, był takim Ślepskiem jakiego oczekiwałeś wracając w rodzinne strony?
Wojeciech Winnik: Na pewno nie był to Ślepsk moich marzeń. Ta drużyna w zakończonym sezonie, sprzedała 60-70 procent swoich umiejętności i możliwości. Oznacza to, że duża część potencjału drużyny nie została wykorzystana. Nic zatem dziwnego, że po zakończeniu rozgrywek czujemy pewien niedosyt, rozczarowanie, chociaż wypełniliśmy plan minimum, jakim było miejsce w ósemce gwarantujące utrzymanie się w I lidze na kolejny sezon i prawo gry w plaf-off. Ale uczyniliśmy to przysłowiowym rzutem na taśmę, grając półtorej rundy z nożem na gardle. Niemal co tydzień zmieniała się nasza lokata w tabeli, raz w górę, raz w dół i tak naprawdę nie ugraliśmy nic więcej poza minimum. To nie był ten Ślepsk jaki chcieliśmy mieć, jaki, oczami wyobraźni, widzieliśmy przed sezonem.
Cały wywiad - TUTAJ