Po dwóch porażkach z rzędu, do biało-niebieskich w końcu uśmiechnęło się szczęście. Podopieczni Donatasa Vecevicusa po bramce Piotra Karłowicza w 86. minucie pokonali Pelikana Łowicz 1:0.
Spotkanie zaczęło się lepiej dla piłkarzy Wigier, którzy od początku grali wysokim pressingiem i, jak wcześniej zapowiadali, walczyli od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Pierwszą groźną okazję suwalczanie stworzyli sobie w 7 minucie, kiedy to po ładnej akcji w środku pola, piłkę na lewą stronę otrzymał nie pilnowany Artur Bogusz, ale pomocnik biało-niebieskich niedokładnie dograł i skończyło się tylko na strachu. Łowiczanie odpowiadali groźnymi kontrami i stałymi fragmentami gry, ale w tym meczu tylko na to było ich stać.Podopieczni Donatasa Venceviciusa jeszcze przed przerwą mogli przechylić korzyść na swoją stronę. Najpierw po strzale głową Romachowa, obrońcy wybili piłkę z linii na aut, a w 38 minucie Kamil Lauryn umieścił futbolówkę w bramce strzeżonej przez Przemysława Perzynę. Sędzia początkowo wskazał na środek boiska, ale po chwili zastanowienia uznał, że jeden z piłkarzy Wigier, wybił piłkę z rąk golkipera Pelikana.
- Moim zdaniem zagraliśmy bardzo dobry mecz - mówi Donatas Vencevicius, trener biało-niebieskich. Tym razem na boisku widziałem cały zespół, a nie tylko tych piłkarzy, którzy zaczęli to spotkanie od pierwszej minuty.
Kluczem do zwyciężenia meczu były świetne zmiany dokonane w drugiej połowie przez szkoleniowca Wigier. Na boisku kolejno pojawiali się Piotr Karłowicz, Tomasz Tuttas i David Makaradze, którzy wnieśli ożywienie w grze suwalczan. Biało-niebieskim jednak znów brakowało szczęścia i skuteczności. Parę razy z dystansu uderzali Tarnowski i Atanacković. W 76 minucie po rzucie wolnym głową uderzał Makaradze, ale jego strzał instynktownie, cudem obronił bramkarz gości. Już dwie minuty później kolejna świetna akcja suwalczan, zakończona strzałem Tuttasa, tym razem w słupek. W grze piłkarzy Wigier było widać jednak wielkie zaangażowane, którzy do końca wierzyli, że ten mecz da się jeszcze wygrać i dopięli swego.
- To było zacięte spotkanie – mówi Grzegorz Wesłowski, trener Pelikana. - Gospodarze stworzyli sobie więcej sytuacji,ale trochę to nas boli, że straciliśmy bramkę po akurat takiej okazji. Może udałoby się nam dociągnąć remis, bo na więcej nie zasłużyliśmy w tym meczu.
Gola, o którym mowa, biało-niebieskim udało się zdobyć w 86. minucie. Świetne uderzenie z 20 metrów oddał Piotr Karłowicz, a piłka tym razem znalazła drogę do bramki. Dwie minuty później groźnie uderzał jeszcze Wyszogrodzki, ale jego strzał obronił Karol Salik i Wigry w pełni zasłużenie pokonały Pelikana.
- Podeszliśmy do meczu z wielką determinacją. Wykonaliśmy wszystkie założenie taktyczne, co przełożyło się na nasza grę na boisku. Dążyliśmy do zdobycia bramki, w końcu udało się nam ją zdobyć – mówi Mateusz Romachów. - Teraz myślimy już tylko o kolejnym spotkaniu, które czeka nas w najbliższy piątek z Siarką. Liczymy na wielkie wsparcie kibiców, a my zrobimywszystko, żeby znowu wygrać.
Biało-niebiescy awansowali na drugie miejsce w tabeli, zrównując się punktami z liderem, Pogonią Siedlce. Było to jednak dopiero pierwsze spotkanie 13. kolejki II ligi grupy wschodniej.
Wigry Suwałki - Pelikan Łowicz 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 - Karłowicz 86.
Wigry: Karol Salik - Artur Bogusz, Adrian Karankiewicz, Kamil Wenger, Mateusz Romachów (64 Piotr Karłowicz), Aleksandar Atanacković, Kamil Lauryn, Marcin Tarnowski, Sebastian Radzio (66 Tomasz Tuttas), Bartosz Widejko, Karol Drągowski (68 David Makaradze)
Pelikan: Przemysław Perzyna - Radosław Domińczak, Mykola Dremliuk, Konrad Kowalczyk, Damian Ceglarz, Adrian Świątek (75 Maciej Wyszogrodzki), Piotr Koman, Patryk Pomianowski (79 Patryk Bojańczyk), Michał Adamczyk, Mariusz Solecki, Paschal Ekwueme (56 Damian Kosiorek)
Żółte kartki: Lauryn - Dremliuk, Koman, Kosiorek
Widzów: 600
Mateusz Mazur