Sejm zajął się wreszcie projektem ustawy o zawieszeniu, w związku z rosyjskim embargiem, spłat niektórych pożyczek i kredytów, zaciągniętych przez rolników na prowadzenie gospodarstwa rolnego. Projekt wpłynął do Sejmu już 18 sierpnia 2014, ale dopiero 5 grudnia 2014 skierowano go do I czytania w komisjach - do Komisji Finansów Publicznych, z zaleceniem zasięgnięcia opinii Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ta ostatnia zajęła się sprawą przed kilkoma dniami. Tempo prac parlamentarnych jest więc„oszałamiające”.
Przypomnijmy, że polskie rolnictwo poniosło z tytułu embarga straty sięgające co najmniej miliarda dolarów plus ok. 250 mln USD stracili polscy przewoźnicy. Jak ocenia prof. Grzegorz Kołodko, polska gospodarka straciła ogółem na embargu 4 mld USD. „Wartość eksportu do Rosji w 2014 r. spadła o ok. 1,3 mld USD w stosunku do 2013 r., kiedy to, po raz pierwszy, polski eksport przekroczył 10 mld USD i wyniósł 10,8 mld dolarów. W 2015 r. najprawdopodobniej spadnie poniżej 9 mld dolarów” – ocenia były wicepremier, minister finansów RP.
Projekt ustawy zakłada m.in., że rolnikom, którzy prowadzą produkcję rolną objętą zakazem wwozu na terytorium obszaru celnego Federacji Rosyjskiej, na ich udokumentowany wniosek, będzie można zawieszać, na okres jednego roku od wejścia w życie ustawy, spłatę kredytów lub pożyczek, zaciągniętych w związku z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Za kredyty lub pożyczki zaciągnięte w celu prowadzenia gospodarstwa rolnego uznaje się w szczególności kredyty lub pożyczki zaciągnięte na zakup nieruchomości rolnych, maszyn rolniczych, materiału hodowlanego, pasz oraz innych środków do produkcji rolnej.
Wiążącą dla banków decyzję w tej kwestii miałby wydawać wójt.
Oby tylko ustawa ujrzała światło dziennie nim upadną gospodarstwa rolne. Kłopoty mają bowiem nie tylko, tak opisywani w mediach, sadownicy, ale i producenci mleka, czy trzody chlewnej. Pogłowie trzody chlewnej jest obecnie na poziomie z lat 60. ub. wieku!!! Za trudną sytuację w tej branży hodowcy obwiniają rosyjskie embargo i zbyt duży import tego mięsa z takich krajów jak Niemcy, Dania czy Belgia.
Jak wynika z danych przedstawionych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi - w ramach UE, od stycznia do września 2014 r. sprowadziliśmy towary rolne na kwotę 7,5 mld euro, tj. o 3,8 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. Np. z Niemiec sprowadzamy do naszego kraju: mięso wieprzowe, czekoladę i wyroby czekoladowe, karmę dla zwierząt, świń, wyroby piekarnicze, w tym m.in. herbatniki i wafle, sery, mleko w proszku.
Jeszcze pod koniec 2014 roku ceny skupu żywca dochodziły do 6 złotych za kilogram, ale w styczniu br. spadły do 5 zł. i niżej. Zakłady mięsne płacą za żywiec od 3,40 do 3,90 zł/kg netto, a średnia cena skupu to 3,60 zł/kg netto. Hodowcy sprzedający tuczniki w wadze bitej ciepłej, za klasę E dostają tylko od 4,80 zł do 5,30 zł/ kg netto, a średnia cena wynosi 5 zł/kg netto.
Podlaska i Wielkopolska Izba Rolnicza domagają się interwencji rządu. „Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec całkowitej bierności organów polskiego państwa. Jak dotąd, nie podjęto żadnych skutecznych posunięć gwarantujących zdjęcie z rynku nadwyżek, które nie z winy rolników zostały „uwięzione” w kraju. Nie wypracowano także żadnych propozycji rekompensat za ponoszone straty. Tymczasem oczekiwania środowiska rolniczego odnośnie pilnego podjęcia konkretnych działań wynikają z coraz bardziej potęgującej się obawy o przyszłość ekonomiczną gospodarstw, szczególnie tych, w których inwestycje realizowane są w oparciu o kredyty bankowe” – czytamy w komunikacie.
Izby rolnicze żądają m.in.:
- Uruchomienia rekompensat dla producentów żywca wieprzowego, które choć w części złagodziłyby poziom cen od dłuższego czasu utrzymujący się poniżej progu opłacalności;
- Wprowadzenia czytelnego systemu znakowania mięsa, by nabywca łatwo mógł zidentyfikować kraj jego pochodzenia;
- Zintensyfikowania działań nad przyjęciem programu odbudowy pogłowia trzody chlewnej, zanim produkcja ta załamie się całkowicie;
- Prowadzenia rzetelnej kontroli weterynaryjnej i sanitarnej materiału hodowlanego oraz mięsa pochodzącego z importu;
- Podjęcia działań stabilizujących polski rynek mleka.
Nowe koszty
Na razie hodowców trzy chlewnej czekają kolejne wydatki. Chodzi o dostosowanie gospodarstw do nowych przepisów dotyczących tzw. bioasekuracji. Celem przyjętego rozporządzenia Rady Ministrów jest wyeliminowanie ryzyka zawleczenia afrykańskiego pomoru świń do gospodarstw z terenów zagrożonych ASF, ale koszty mają ponieść hodowcy.
Jak podaje portal farmer.pl, szacunkowe wyliczenia kosztów, w zależności od ilości utrzymywanych świń, są następujące:
a) od 51 do 200 szt. – 33.263 zł brutto,
b) od 201 do 500 szt. – 37.288 zł brutto,
c) powyżej 501 szt. – 47.714 zł brutto;
Eksperci rolni są zdania, że rolnicy hodujący mniej niż 50 szt. trzody, nie dostosują gospodarstw do wymagań bioasekuracji z powodu na nieopłacalność ekonomiczną związaną z dużymi kosztami dostosowania oraz niewielką dochodowość tych gospodarstw.
UE nie pomoże
W związku z trudną sytuacją wszystkich europejskich farmerów Dania, Belgia, Węgry, Holandia, Litwa, Irlandia oraz Austria wnioskowały do Komisji Europejskiej o wprowadzenie dopłat do prywatnego przechowalnictwa mięsa wieprzowego. Ta, przed kilkoma dniami, odrzuciła pomysł z powodu braku funduszy.
Jan Wyganowski