Za PRL-u 60-tysięczny Ełk był najpotężniejszym i najnowocześniejszym ośrodkiem przemysłowym w województwie suwalskim. Dominował przemysł rolno-spożywczy. Miasto leżało wszak pośrodku województwa, a wokół urodzajne ziemie, jeziora, lasy bogate w dary natury. Gdy nastały wolność, demokracja i kapitalizm - padło wszystko co paść mogło, a do Ełku, już w połowie lat 90., trzeba było przywozić z głębi kraju i z zagranicy warzywa i owoce, nawet te zupełnie nieegzotyczne, jak marchew, cebula, porzeczka, truskawka.
Upadły len
Pierwszy padÅ‚ jednak len. Kilkuset rolników uprawiaÅ‚o go na 1,5 tysiÄ…ca ha. OstaÅ‚y siÄ™ tylko wspomnienia oraz stare, zardzewiaÅ‚e maszyny do uprawy i zbioru. Co prawda przemysÅ‚ lniarski przeżywaÅ‚ wówczas kÅ‚opoty w caÅ‚ym kraju, ale w suwalskim rÄ™kÄ™ do jego upadku przyÅ‚ożyli ówczeÅ›ni wÅ‚odarze. W 1990 roku, w ramach już sÅ‚ynnego hasÅ‚a „maÅ‚e jest piÄ™kne”, wÅ‚adze województwa suwalskiego doprowadziÅ‚y do wyodrÄ™bnienia z przedsiÄ™biorstwa w Szczytnie (wówczas olsztyÅ„skie) zakÅ‚adu w EÅ‚ku. I tak powstaÅ‚o samodzielne PrzedsiÄ™biorstwo PrzemysÅ‚u Lniarskiego. PożyÅ‚o - podobnie zresztÄ… jak i wiele innych „maÅ‚ych piÄ™knych” ... póÅ‚tora roku! „... Nie byÅ‚y przeprowadzone przed podjÄ™ciem decyzji - napisali później specjaliÅ›ci w specjalnym raporcie - obliczenia, które w sposób logiczny poparte zostaÅ‚yby symulacyjnym wynikiem, że podziaÅ‚ bÄ™dzie korzystniejszy... .” Ale kto wówczas martwi siÄ™ takimi „gÅ‚upstwami”. A zakÅ‚ad po czterech miesiÄ…cach samodzielnoÅ›ci „wypracowaÅ‚” póÅ‚ miliarda ówczesnych zÅ‚otych dÅ‚ugu!
Lnu już nikt nie uprawia, a szkoda, bo nadszedł czas w modzie na wszystko, co naturalne, z lnianymi tkaninami włącznie.
TÄ™pić „koÅ‚chozy”
Po rozprawieniu siÄ™ z lnem, przyszedÅ‚ czas na rybÄ™. CentralÄ™ RybnÄ… zlikwidowano już w 1992 roku. Wszystko, co miaÅ‚o w nazwie „centrala” rozganiano wówczas na cztery strony Å›wiata i to w caÅ‚ej Polsce, czemu wiÄ™c coÅ› takiego mogÅ‚o siÄ™ ostać na kresach?! Faceta, który wtedy najgÅ‚oÅ›niej protestowaÅ‚ przeciwko grabieży i niszczeniu zakÅ‚adu, zwolniono z roboty jako pierwszego. Mury kupiÅ‚ jakiÅ› Ukrainiec. ZatrudniÅ‚ stróża. Jeszcze dwa lata po likwidacji zakÅ‚adu dozorca odbieraÅ‚ telefony z kraju, a nawet z zagranicy. Kupcy chcieli zamówić rybÄ™ i jej przetwory. Jako że kilka lat później padÅ‚y ZakÅ‚ady Rybne w pobliskim Giżycku, przetwory rybne nadal sÄ… przywożone tu z gÅ‚Ä™bi kraju. I tak siÄ™ dziaÅ‚o siÄ™ w krainie tysiÄ…ca jezior!
DÅ‚użej wytrzymaÅ‚a SpóÅ‚dzielnia Ogrodniczo-Pszczelarska. III Rzeczypospolita od poczÄ…tku swego istnienia bardzo nie lubiÅ‚a jednak „koÅ‚chozy”. TÄ™piÅ‚a je bardziej (i tÄ™pi) niż chÅ‚opi stonkÄ™. MusiaÅ‚a zatem paść, podobnie jak i inne. A teraz na Mazury przyjeżdżajÄ… Skandynawowie, by tutejszych rolników i bezrobotnych uczyć zakÅ‚adania ... spóÅ‚dzielni! Bo na Zachodzie sÄ… one od ponad stu lat i wciąż trzymajÄ… siÄ™ dzielnie.
W pomieszczeniach spóÅ‚dzielni powstaÅ‚y jakieÅ› hurtownie, salony samochodowe. Nie ma tam niczego, co by kojarzyÅ‚o siÄ™ ze skupem i przetwórstwem pÅ‚odów rolnych. Podobnie zresztÄ… jak w PrzedsiÄ™biorstwie Runa LeÅ›nego „Las”. PadÅ‚o ono tak dawno, że już nikt z eÅ‚czan nie pamiÄ™ta kiedy.
Zabity „Frutex”
Runo leÅ›ne to maÅ‚e „piwo” w porównaniu z kÅ‚opotami ze dwóch tysiÄ™cy plantatorów warzyw i owoców oraz Eksportowej SpóÅ‚dzielni Przetwórstwa Owoców i Warzyw „Frutex”. PadÅ‚a w 1993 roku, a wraz z niÄ… splajtowaÅ‚a wiÄ™kszość dostawców.
„Frutex” byÅ‚ sztandarowym zakÅ‚adem Suwalszczyzny i Mazur. W najlepszych czasach pracowaÅ‚o tu 500 ludzi, a rolnicy robili interes na sprzedaży truskawek, porzeczek, marchwi itp. KÅ‚opoty nastaÅ‚y, a jakże inaczej, w 1990 roku, kiedy przyszÅ‚o pÅ‚acić raty i odsetki od kredytu zaciÄ…gniÄ™tego w innym, socjalistycznym ustroju, na innych - rzecz jasna - warunkach. SpóÅ‚dzielnia pożyczyÅ‚a wówczas 8 mld zÅ‚otych, a tuż po zmianie ustrojowej dÅ‚ug „urósÅ‚” do 28 mld i każdego dnia rósÅ‚ o kolejne miliony. W dniu upadÅ‚oÅ›ci (rok 1992) spóÅ‚dzielnia miaÅ‚a już ... 138 mld zÅ‚ dÅ‚ugu, podczas gdy majÄ…tek biegli oszacowali na 76 mld zÅ‚otych, zaÅ› syndykowi udaÅ‚o siÄ™ firmÄ™ sprzedać w 1995 roku za ... 22 mld zÅ‚otych, ale kupiec ostatecznie zapÅ‚aciÅ‚ tylko 10 mld zÅ‚otych. To dopiero interes! I gdyby jeszcze zakÅ‚ad funkcjonowaÅ‚. SkÄ…dże. - PoczÄ…tek byÅ‚ nawet obiecujÄ…cy – wspominaÅ‚ wówczas jeden z byÅ‚ych pracowników. - KostkowaliÅ›my cebulÄ™, którÄ… przywoziÅ‚ z Polski nowy wÅ‚aÅ›ciciel, bo przecież eÅ‚ckiej już nie mieliÅ›my. ByÅ‚a to już jesieÅ„ 1995 roku, po kilku latach „bezpaÅ„skoÅ›ci”. WiosnÄ… 1996 roku zaczÄ™liÅ›my nawet namawiać rolników do kontraktacji fasoli szparagowej. Niestety, po dziewiÄ™ciu miesiÄ…cach, zamiast chrzcin - byÅ‚a stypa. W czerwcu 1996 roku przerwaliÅ›my produkcjÄ™, a ludzie wrócili na kuroniówkÄ™. ByÅ‚y wÅ‚aÅ›ciciel zbyÅ‚ maszyny ponoć za podobnÄ… kwotÄ™, jakÄ… miaÅ‚ zapÅ‚acić za zakÅ‚ad. Osiem tysiÄ™cy mieszkaÅ„ców osiedla Konieczki, gdzie byÅ‚a zlokalizowana chÅ‚odnia, przeżywaÅ‚o przez par lat niesamowite lÄ™ki, bo gdy stanęły maszyny, w każdej chwili mógÅ‚ wybuchnąć zgromadzony w zbiornikach amoniak!
Dopiero w maju 1998 roku udajÅ‚o siÄ™ komornikowi sprzedać ponownie „Frutex” za „zawrotnÄ…” kwotÄ™ 525 tys. PLN, tj. ¾ ceny wywoÅ‚awczej. Tak tanio, bo byÅ‚ tylko jeden chÄ™tny. WczeÅ›niej z tonÄ…cego „okrÄ™tu” uciekli pracownicy winiarni, wchodzÄ…cej w skÅ‚ad spóÅ‚dzielni. ZaÅ‚ożyli - a jakże – wÅ‚asne, maÅ‚e przedsiÄ™biorstwo. Wnet okazaÅ‚o siÄ™, że takim maluczkim, jak oni, nie byÅ‚o pisane dorobić siÄ™ nawet na „jabcoku”.
Zamrożona chłodnia
O maÅ‚y wÅ‚os, a zarosÅ‚aby chwastami także eÅ‚cka chÅ‚odnia, jeden z najnowoczeÅ›niejszych na przeÅ‚omie lat 80/90 zakÅ‚adów przetwórczych w regionie, majÄ…ca już wówczas wszystkie uprawnienia eksportowe do Unii Europejskiej! W tarapaty finansowe popadÅ‚a na poczÄ…tku lat 90. W chÅ‚odni miaÅ‚y być przechowywane m.in. rezerwy paÅ„stwowe, ale Polska w tym czasie nie miaÅ‚a prawie żadnych rezerw. ChÅ‚odnia próbowaÅ‚a zatem ratować siÄ™ produkcjÄ… wyrobów kulinarnych (pyzy, frytki, fasolka po bretoÅ„sku) oraz mrożonek z owoców. ZdobyÅ‚a odbiorców i na Wschodzie, i na Zachodzie. UdaÅ‚o siÄ™ nawet podpisać z bankami ugodÄ™ co do restrukturyzacji dÅ‚ugów, narosÅ‚ych - podobnie jak i w przypadku „Frutexu” - nie z winy przedsiÄ™biorstwa. Banki ugodÄ™ podpisaÅ‚y, ale pieniÄ™dzy na zakup surowca ... nie daÅ‚y. Nie wierzyÅ‚y firmie, że je odda. Rodzi siÄ™ zatem po latach pytanie: po co siÄ™ ukÅ‚adaÅ‚y? W dodatku prężne tu byÅ‚y zwiÄ…zki zawodowe. Strajkowano zatem czÄ™sto. Nawet wtedy, gdy pewien Austriak wykÅ‚adaÅ‚ gotówkÄ™ na stóÅ‚ i zamawiaÅ‚ mrożonki. JesieniÄ… 1996 roku chÅ‚odnia padÅ‚a, wraz z niÄ… padli kolejni rolnicy z okolicy. Na szczęście w eÅ‚ckÄ… firmÄ™ wciąż wierzyÅ‚ ów Austriak. KupiÅ‚ jÄ… do syndyka i 1 listopada 1997 roku produkcja znów ruszyÅ‚a peÅ‚nÄ… parÄ…. Ale warzywa i mrożonki zwoziÅ‚ z poczÄ…tku z caÅ‚ej Polski, nawet z okolic Kozienic, GrudziÄ…dza, bo podeÅ‚ckie plantacje zarosÅ‚y w miÄ™dzyczasie chwastami. I znów trzeba byÅ‚o ponieść koszty i na obudowÄ™ plantacji, i mocy produkcyjnych.
Lisi interes
W III Rzeczypospolitej nie tylko na marchewce, ale nawet na lisach nie udawaÅ‚o siÄ™ zarobić. Nie ma już fermy lisów w Zalesiu k. EÅ‚ku - najwiÄ™kszej tego rodzaju w Polsce. Za czasów PRL-u sÅ‚ynęła nie tylko w kraju, ale i zagranicÄ…. Ludzie zarabiali wiÄ™cej jak godziwe pieniÄ…dze.
Zgodnie z duchem czasu, lisy też sprywatyzowano. W 1993 roku powstaÅ‚a spóÅ‚ka pracownicza. W marcu 1999 sÄ…d ogÅ‚osiÅ‚ jej upadÅ‚ość. UtrzymaÅ‚a siÄ™ dÅ‚użej od eÅ‚ckiej winiarni, ale padÅ‚a. A jak byÅ‚o nie paść, gdy polskie paÅ„stwo pazerne - tÅ‚umaczyÅ‚ mi wówczas dyrektor spóÅ‚ki. - Ferma lisów, to nie fabryka cukierków, które codziennie siÄ™ produkuje i sprzedaje. To nie brak rynków zbytu, niskie ceny, ale pazerny fiskus doprowadziÅ‚ do plajty, zarzynajÄ…c „zÅ‚otÄ… kurÄ™”. Taka firma, jak nasza, ma dochód raz w roku, gdy sprzedaje lisy. Tymczasem podatek dochodowy trzeba byÅ‚o pÅ‚acić co miesiÄ…c. Do tego trzeba dodać wydatki na pobory, godziny nadliczbowe, VAT, podatek dochodowy od osób fizycznych, 35-procentowy kredyt bankowy! W ciÄ…gu piÄ™ciu lat funkcjonowania tylko na czynsz dzierżawny oraz raty za zakup majÄ…tku ruchomego zapÅ‚aciliÅ›my 20 miliardów starych zÅ‚otych! I jak tu nie plajtować?
Ano jak? Nic dziwnego, że w tym samym czasie (miesiąc wcześnie) splajtowała także Ferma Zwierząt Futerkowych w Wiartlu na Mazurach.
Od strajków po Amerykanów i ChiÅ„czyków
Mocno okaleczone z rodzÄ…cego siÄ™ kapitalizmu wyszÅ‚y też ZakÅ‚ady MiÄ™sne w EÅ‚ku, zatrudniajÄ…ce pod koniec lat 80. ok. 2 tysiÄ…ce pracowników. Na samym poczÄ…tku panna „S” wymiotÅ‚a „czerwonego” dyrektora. Nie dlatego, że byÅ‚ nieudolny, ale za kolor legitymacji partyjnej. Swój porzÄ…dziÅ‚ krótko. Firma zaczęła siÄ™ szybko staczać w dóÅ‚ po równi pochyÅ‚ej. ZwiÄ…zkowcy znaleźli zatem innego, prężnego zresztÄ… menadżera. Gdy już wyprowadziÅ‚ z zapaÅ›ci ... wyrzucili go. Jak nie chciaÅ‚ odejść, zagrożono strajkiem w caÅ‚ym regionie. ByÅ‚a jesieÅ„ 1993 roku. - Trzeba brać swoje sprawy w swoje rÄ™ce - krzyczeli zwiÄ…zkowcy z „S”. - Brak pieniÄ™dzy na podwyżki, a dyrektor kupuje nowe maszyny produkcyjne!!!
No i dyrektor odszedÅ‚. ZarzÄ…dzaÅ‚ potem prężnie innÄ… firmÄ… miÄ™snÄ…, w innym regionie kraju. KÅ‚opoty zostaÅ‚y. Jako że byÅ‚ to także czas niszczenia pgr-ów, wiosnÄ… 1994 roku kupowano dziennie tylko 30 sztuk bydÅ‚a i 700 Å›wiÅ„.
Trudno jest budować kapitalizm bez kapitaÅ‚u. A eÅ‚ckie „miÄ™so” potrzebowaÅ‚o go wówczas jak nigdy. Po to wÅ‚aÅ›nie, by nie wypaść z trudnego rynku, rozwijać siÄ™, produkować, eksportować. Od samego niemal poczÄ…tku transformacji chciaÅ‚ je kupić „Animex”. Nad tÄ… firmÄ… wisiaÅ‚o jednak odium paÅ„stwowego molocha. Może dlatego kupno trwaÅ‚o aż trzy lata. Gdy już miÅ‚oÅ›ciwie rzÄ…dcy nie znaleźli nikogo innego, sprzedali akcje „Animeksowi”. To byÅ‚ styczeÅ„ 1997 roku. Z kolei w czerwcu 1999 roku caÅ‚y „Animex” wykupiÅ‚ amerykaÅ„ski koncern Smithfield Foods. Ówczesny przewodniczÄ…cy rady nadzorczej koncernu, Richard J.M. Poulson nazwaÅ‚ polskÄ… spóÅ‚kÄ™ „perÅ‚Ä… poÅ›ród przedsiÄ™biorstw branży miÄ™snej”. W 2013 roku „pereÅ‚ka” wraz z caÅ‚ym amerykaÅ„skim koncernem przeszÅ‚a w rÄ™ce ChiÅ„czyków.
ZbankrutowaÅ‚ za to w miÄ™dzyczasie, jak najbardziej kapitalistyczny z zaÅ‚ożenia (bo to importowy pomysÅ‚ z Zachodu) Mazurski Rynek Rolno-Hurtowy. PowstaÅ‚ w 1996 roku. PowoÅ‚aÅ‚y go do życia tak zacne firmy i urzÄ™dy, jak: samorzÄ…d gminny, Agencja Rynku Rolnego, ZakÅ‚ady MiÄ™sne, przedsiÄ™biorcy, rolnicy. W skrócie chodziÅ‚o o to, by producenci mogli sprzedawać swój towar z pominiÄ™ciem poÅ›redników. W planach byÅ‚a adaptacja na ten cel dużego budynku po spichlerzu, wyposażenie rolników w sortowniki, maszyny pakujÄ…ce, a nawet handel ze Wschodem. - To przedsiÄ™wziÄ™cie ma być motorem napÄ™dzajÄ…cym gospodarkÄ™ w EÅ‚ku i regionie - cieszyÅ‚ siÄ™ wówczas jeden z inicjatorów wójt gminy EÅ‚k, Bernard Walenciej.
Wielkim entuzjastÄ… byÅ‚ także ówczesny minister rolnictwa Jacek Janiszewski. Szczególnie przed wyborami parlamentarnymi. RzÄ…d bowiem wspieraÅ‚ (jak siÄ™ okazaÅ‚o tylko teoretycznie) takie przedsiÄ™wziÄ™cia. Niestety, obiecane pieniÄ…dze na uruchomienie eÅ‚ckiego rynku nigdy do EÅ‚ku nie doszÅ‚y. Na poczÄ…tku 2003 roku zgromadzenie akcjonariuszy podjęło decyzjÄ™ o likwidacji Mazurskiego Rynku Rolno-Hurtowego.
Jan Wyganowski