W poniedziałek, 23 marca br., rozpocznie się ogólnopolski protest przewoźników. Z informacji, do których dotarł Bankier.pl, wynika, że zablokują oni najważniejsze węzły komunikacyjne kraju, a w protestach ma wziąć udział ponad 1000 pojazdów. Na drogi mają wyjechać ciężarówki oraz ciągniki wyposażone w naczepy.
Protesty - według portalu bankier.pl - mogą doprowadzić do utrudnień w ruchu transportowym m.in. w Kołbaskowie, Jędrzychowicach, Gubinie, Olszynie, Miedzyrzeczu Podlaskim, Radzyniu Podlaskim, Białej Podlaskiej, Łukowie, Siedlcach, Łosicach, Koroszczynie, Choroszczy k. Białegostoku, Rzeszowie, Natolinie k. Grodziska Mazowieckiego, Sochaczewie, Radomiu, Niepołomicach k. Krakowa. Protesty są już przygotowywane także w Strykowie lub Łodzi a także w Ostrowi Mazowieckiej.
Rzecznik ZMPD nie potwierdził i nie zaprzeczył, że organizowane protesty będą miały charakter „blokady dróg”. Taka forma protestów, znana wcześniej z wystąpień rolniczych, jest bardzo uciążliwa dla kierowców.
Pani minister obiecuje
Komitet Protestacyjny Przewoźników spotkał się w z minister infrastruktury i rozwoju Marią Wasiak. Spotkanie odbyło się na zaproszenie minister. Przewodniczący KPP Jan Buczek wyjaśnił, że środowisko przygotowuje na poniedziałek, 23 marca, akcję protestacyjną, ponieważ na kłopoty wynikające z protekcjonizmu Francji i Niemiec oraz nieprzyjaznej polityki Rosji, nałożyło się wiele zaszłości w postaci problemów nierozwiązanych przez polską administrację. Kumulacja negatywnych zjawisk zagraża funkcjonowaniu polskich przedsiębiorstw transportowych na rynku europejskim. Przewoźnicy postanowili dłużej tego nie tolerować i stąd protest.
Minister Maria Wasiak obiecała, że rząd będzie wykorzystywał wszystkie dostępne mu sposoby, żeby walczyć z niemieckimi przepisami o płacy minimalnej. Jest też gotowa podjąć szybkie rozmowy na temat innych problemów zgłaszanych przez środowisko przewoźników. Stwierdziła także, że w najbliższym czasie postara się doprowadzić do rozmów przewoźników z premier Ewą Kopacz.
Spotkanie z minister M. Wasiak nie zmieniło decyzji KPP o przeprowadzeniu akcji protestacyjnej 23 marca. Polski rząd obiecuje bowiem nie od dziś, ale w praktyce sytuacja branży coraz bardziej trudna.
Niemiecko - francusko - włoskie uderzenie
Po Niemczech i Francji także Włochy postanowiły wyprzeć z rynku polskich przewoźników. Jest wspólna włosko-francuska inicjatywa przewoźników, która może zaszkodzić naszym transportowcom. Dwa największe stowarzyszenia przewoźników z Francji (FNTR) i Włoch (CONFTRASPORTO) złożyły w Komisji Europejskiej dokument w tej sprawie.
Włosi i Francuzi żądają ujednolicenia na szczeblu europejskim płacy dla kierowców i stworzenia agencji ds. transportu drogowego, która kontrolowałaby przestrzeganie praw socjalnych przez przewoźników. Chcą także specjalnego, europejskiego statusu dla pracowników mobilnych takich jak kierowcy oraz obowiązkowego rejestru wszystkich europejskich przewoźników.
Każda z tych propozycji może uderzyć w interesy polskich przewoźników, podwyższając koszty ich działalności lub ograniczając ich działalność.
Propozycje: FNTR i CONFTRASPORTO :
• utworzenia Europejskiej Agencji Transportu Drogowego w celu monitorowania stosowania i interpretacji przepisów UE przez państwa członkowskie UE.
• stworzenia specjalnego programu dla "bardzo mobilnych pracowników" (międzynarodowi kierowcy).
• utworzenia europejskiego rejestru przewoźników drogowych. Rejestr pozwoli na kontrolę (w firmach wpisanych w rejestr) zastosowanie zharmonizowanych przepisów socjalnych. W szczególności w celu sprawdzenia realizacji ubezpieczeń społecznych i programów emerytalnych.
• wprowadzenia wyjątków do rozporządzenia 883/2004 (koordynacja zasad bezpieczeństwa socjalnego), które w przypadku oddelegowania, pozwolą na opłacanie składek na ubezpieczenie socjalne kierowcy w kraju przyjmującym.
Zachodnie płace minimalne – sposobem na eliminacje wschodniej konkurencji
Przypomnijmy, że niedawno francuskiemu rządowi udało się przeforsować projekt ustawy o płacy minimalnej w transporcie. Nowe przepisy w sprawie płacy minimalnej, która we Francji wynosi ponad 9,61 euro brutto za godzinę, mają dotyczyć zagranicznych - w tym polskich - kierowców ciężarówek, głównie w przypadku kabotażu, tzn. sytuacji, kiedy załadunek i rozładunek transportowanego towaru odbywają się we Francji. Stało się tak m.in. wskutek nacisku francuskich związkowców, którzy grożą blokowaniem dróg w całym kraju, jeżeli rząd nie przyjmie tych rozwiązań. Podobne cele przyświecały w niemieckiemu rządowi. Tam ustawa wprowadziła 8,5 euro za godzinę pracy
Takie stawki mają wyeliminować zagraniczną, głównie wschodnioeuropejską, a szczególnie polską i litewską, (bo są silnym przewoźnikiem) konkurencję. Polska ma 25% udział rynku w całej UE – jesteśmy liderem w branży z drugą największą flotą samochodową. Przewoźnicy wytwarzają 10% polskiego PKB. Zagrożonych jest nawet kilkaset tysięcy miejsc pracy. W transporcie, tylko w regionie północno - wschodnim, zatrudnionych jest około 20 tysięcy osób, które chciałyby na pewno więcej zarabiać, a kierowcy chętnie by wzięli te 8 – 9 euro za godzinę. Tyle tylko, że polskie firmy nie są aż tak bogate, by płacić takie stawki.
‒ Jeżeli będziemy chcieli się dostosować do niemieckich przepisów, koszty wzrosną nam o 9 proc. Jeżeli w tej chwili rentowność w przewozach jest na poziomie 2 proc., to wniosek jest prosty, że trzeba będzie po prostu do każdego przejazdu dołożyć. Robiliśmy pewne symulacje, z których wynika, że dla firmy, która ma 100 zestawów, koniec roku zakończyłby się stratą w wysokości około 4 mln zł – ocenia Maciej Wroński, przewodniczący Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.
A w Polsce tyle się mówi o europejskiej solidarności.
Rosyjskie „szlabany”
Po rosyjskim embargu na szereg unijnych towarów zmniejszyło się zapotrzebowanie na usługi przewozowe. Poza tym Rosjanie stosują i inne utrudnienia.
Zdaniem Związku Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce strona rosyjska skutecznie utrudnia polskim firmom wykonywanie przewozów w tym kraju w ramach systemu TIR – żądając bardzo wysokich opłat w ramach dodatkowych zabezpieczeń (chodzi o kwoty rzędu ponad 2 tys. euro).
Problemy polskiego sektora transportowego rozpoczęły się już w ubiegłym roku. Po nałożeniu embarga na polskie towary przez Rosję wymiana handlowa z tym krajem znacznie się zmniejszyła. Znacznie mniej towarów jest też przewożonych do wschodniej części Ukrainy. Jak wyliczyło Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, w sierpniu ub.r. na wschód transporty wykonywało ponad 3 tys. polskich firm z wykorzystaniem ponad 30 tys. pojazdów. Przychody z tego tytułu sięgały 700 mln euro rocznie.
Forum Transportu Drogowego, już 29 września 2014. z dezaprobatą przyjęło informację o kolejnej jednostronnej decyzji Federacji Rosyjskiej, podjętej na posiedzeniu ITF w dniach 25-26 września ubr. o zmniejszeniu z 67 do 16 kwot bazowych wyznaczających kontyngent zezwoleń EKMT. „Zwracamy się do rządu polskiego o negocjowanie powrotu do wyjściowej kwoty bazowej. W przypadku niepowodzenia postulowanych negocjacji oczekujemy przeanalizowania przez Polskę wystąpienia z Porozumienia ITF” – głosiło oświadczenie.
Przewoźnicy protestują więc przeciwko nieskutecznej polityce rządu w egzekwowaniu prawa m.in. w dotyczącej umowy z Rosją o wykonywanie transportu drogowego, w tym:
- kontyngentu zezwoleń na 2015 rok
- braku systemowych działań w zakresie skutecznego systemu kontroli przewoźników zagranicznych.
Rumuni też protestują
Rumuńskie stowarzyszenie przewoźników drogowych - UNTRR zorganizowało 18 marca przed ambasadą Niemiec i Francji w Bukareszcie manifestację skierowaną przeciwko francuskim i niemieckim działaniom protekcjonistycznym. UNTRR protestuje przeciwko nadużyciom w zakresie stosowania niemieckiej stawki minimalnej wobec rumuńskich przewoźników drogowych; przeciwko francuskim planom wprowadzenia krajowej, francuskiej stawki minimalnej dla przewoźników zagranicznych oraz wysokim karom nakładanym przez Francję na rumuńskich kierowców za wykorzystywanie regularnego odpoczynku tygodniowego w kabinie pojazdu.
Delegacja UNTRR, reprezentująca protestujących, spotkała się z ambasadorem niemieckim i francuskim doradcą w Bukareszcie, którym przekazała oficjalne pisma, zawierające stanowisko UNTRR, skierowane do prezydenta Francji, kanclerz Niemiec oraz ministrów pracy, transportu i gospodarki w rządach tych państw. Rumuńscy przewoźnicy żądają anulowania stosowanych przez Francję i Niemcy środków protekcjonistycznych wobec przewoźników rumuńskich.
Jan Wyganowski
Źródła: www.zmpd.pl; bankier.pl