15.01.2015

Unia Europejska zajmie się rękawiczkami kuchennymi

W czasie, gdy Europa jest pogrążona w wielkim kryzysie gospodarczym, politycy i urzędnicy UE zajęli się ostatnio tak istotnym problemem, jak…rękawiczki kuchenne! Komisja Europejska postanowiła zająć się tym tematem dlatego, że co roku w krajach Unii Europejskiej dochodzi do około 100 tys. poparzeń dłoni.

Jednym z ostatnich wiekopomnych osiągnięć regulacyjnych były zakaz /stopniowy/ używania żarówek żarowych, wprowadzony w 2010r oraz ustanowiony 1 września 2014 roku zakaz produkowania odkurzaczy, których moc przekracza 1600 W.

Problem wody w pisuarach

W ub. roku Komisja Europejska zajęła się też innym palącym problemem, jakim jest ilość wody w pisuarach! Brzmi to może absurdalnie, ale jak podawał unijny portal EurActiv.eu, Komisja Europejska przyjęła kryteria dla toalet i pisuarów. Decyzja - jak pisał portal - „została podjęta po latach wysiłków ekspertów pracujących dla dyrekcji ochrony środowiska Komisji Europejskiej, a także na podstawie studium "zachowań użytkowników" i "najlepszych praktyk".

"Głównym celem ustanowienia kryteriów toalety jest zwiększenie wydajności wody w czasie pracy” - oświadczył Joe Hennon, rzecznik komisarz ds. środowiska Janeza Potočnika.

Prace nad opracowaniem normy UE dla toalet rozpoczęły w styczniu 2011 r., na podstawie dokumentów Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej, Instytutu Studiów Perspektyw Technologicznych. No i powstał 60-stronicowy "Raport techniczny". Według dokumentów, proponowanych przez Komisję, maksymalny limit dla pełnego spłukiwania pisuarów, może być niższy niż jeden litr, a zbiornik przy do WC nie powinien mieścić więcej, jak 5 litrów. Zbiorniki mieszczące tylko tyle wody, uzyskają unijne oznakowanie ekologiczne.
Niektórzy eksperci byli zdania, że do spłukania wystarczy tylko pół litra, a w zbiorniku WC -3 litry, ale propozycje zostały odrzucona. Na razie, np., we Francji zbiornik mieści 6 litrów, a w Wielkiej Brytanii są nawet na 7- 9 litrów.
Unijni eksperci doszli zresztą do nader odkrywczych spostrzeżeń, m.in. takich, że wpływ na zużycie wody przy spłukiwaniu toalet i pisuarów mogą mieć: konstrukcja urządzeń oraz zachowania użytkowników. Jeśli chodzi o zachowanie użytkownika, to stanowią one „podstawę do dyskusji z zainteresowanymi stronami".
Pozostaje jeszcze uzgodnić, co znaczy termin "objętość spłukania", ale i tutaj eksperci KE stanęli na wysokości zadania. W dokumencie z prac komisji czytamy, że "objętość spłukania" definiuje się jako "średnią arytmetyczną objętości jednego pełnego spłukania oraz trzech mniejszych spłukań.

Inne dziwactwa KE

EurActiv.eu przy okazji przypomina, że niedawno KE zrezygnowała m.in. z planów uregulowania wielkości butelki oliwy do oliwek, a wcześniej porzuciła politykę dyskryminowania krzywego ogórka.
Przypomnijmy, przy okazji, że zakaz sprzedaży krzywych ogórków i innych „niewłaściwych” warzyw i owoców został zniesiony dopiero od 1 lipca 2009 roku. Szczegółowe normy handlowe UE zostały wówczas uchylone dla 26 rodzajów owoców i warzyw, w tym brukselki, marchwi, ogórków, czosnku i wiśni, w ramach cięć niepotrzebnej "biurokracji”. Standardy nadal obowiązują dziesięć odmian, w tym jabłka, pomarańcze, sałatę, truskawki i pomidory, które stanowią około 75% wartości handlu owocami i warzywami w UE.

W EU nie udało się natomiast ujednolić kierunku ruchu na drogach, a co za tym idzie miejsca instalowania kierownicy w samochodach. W Irlandii, na Cyprze, na Malcie oraz Wielkiej Brytanii nadal obowiązuje ruch lewostronny. W 23 państwach ruch prawostronny.

Prawdziwe problemy UE

Tymczasem kryzys gospodarczy i finansowy w UE ma się nadzwyczaj dobrze. Ponad 120 mln osób jest zagrożonych ubóstwem w UE. Wiele krajów europejskich jest bowiem zadłużonych ponad stan umożliwiający spłatę długów. Problem szczególnie dotyczy tzw. Południowców, czyli Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Grecji, a także Francji. Szybko może się okazać, że międzynarodowy kapitał zacznie wyprzedawać obligacje eurobankrutów, co może doprowadzić do prawdziwej zapaści w UE.

Polska też na tym traci. Słabnie złotówka. Eksperci przewidują, że w tym roku dolar może podrożeć nawet do 3,8 zł, Pamiętamy natomiast nie tak odległe czasy, gdy kosztował mniej niż 3 złote. Słaby złoty oznacza zaś m. in. podrożenie importu towarów.
Zadłużenie Polski, w stosunku do PKB, wynosi 57,3 proc. (za Gierka 9,8 proc. PKB).

Grecja nadal jest liderem zadłużenia w Europie, a jej dług sięga już 174,9% PKB. Ma poza tym do oddania ok. 240 mld euro pożyczonych jej przez banki europejskie. Jeżeli po wyborach 25 stycznia br. Grecy wyjdą ze strefy euro, a być może i UE, ktoś te straty będzie musiał pokryć.
Oczekuje się, że Europejski Bank Centralny będzie kupował obligacje rządowe w celu wzmocnienia gospodarki. Decyzja ma być podjęta 22 stycznia br. EBC pożyczy na ten cel pieniądze od instytucji prywatnych. Kiedyś pożyczkę trzeba będzie oddać. Jednak taki krok EBC jest postrzegany przez ekonomistów i analityków rynku jako opcja w ostateczności, a kilku członków Rady Prezesów EBC, w tym niemieccy przedstawiciele Sabine Lautenschläger i Jens Wiedmann, pozostają głęboko sceptyczni.

Według naszej wiedzy, Europejski Bank Centralny rozpoczął nieoficjalnie, już w październiku 2014 roku, skup państwowych papierów wartościowych Włoch, Hiszpanii i Francji, co z kolei zaniepokoiło światowe rynki. Kolejnym krokiem w realizacji programu „nasycenia” rynków płynnością może stać się przejście Europejskiego Banku Centralnego do skupu nie tylko obligacji państwowych, ale także korporacyjnych, jako bardziej „agresywnego” środka „wpompowywania” pieniędzy w gospodarkę europejską. Szacuje się, że dodruk  pieniędzy wyniesie pomiędzy 500 mld, a 1 bln euro. Banki komercyjne skupiły w kilku minionych latach znaczną ilość obligacji krajów europejskich. W efekcie ogromnego popytu, ceny obligacji rosły, a rentowność spadała, więc potrzebna jest pomoc z EBC, który dodrukuje euro. To z kolei oznacza dalszy spadek wartości unijne waluty.

A dług rośnie

Na koniec pierwszego półrocza 2014 r. łączne zadłużenie krajów Unii Europejskiej sięgnęło rekordowych 11,93 bilionów euro, co stanowi 87% ich produktu krajowego brutto. W strefie euro dług publiczny zwiększył się do 92,7% PKB, czyli do 9,26 biliona euro.
We Włoszech dług publiczny osiągnął 134 proc PKB; w Portugalii 130 proc.; Irlandii 120 proc., Hiszpanii 96,8 proc. (1,02 bln euro), Hiszpania na obsługę długu w tym roku będzie kierować 36,5 mld euro. Kwota ta przekracza, na przykład, koszt świadczeń dla bezrobotnych i przekwalifikowanie obywateli pozostających bez pracy. Największym problemem Włoch jest wciąż ogromne, sięgające 40 proc. bezrobocie wśród młodych oraz dług publiczny, którego wartość przekracza 2 bln euro. Od 2007 roku PKB Włoch skurczyło się w sumie o 9 proc.
We Francji dług osiągnął ponad 92 procent PKB  (2 bln euro), a prognozowany w 2015 rok -  98 procent. Minister finansów, na łamach francuskiego „Le Monde”, wezwał Francuzów do pogodzenia się z rzeczywistością i poprosił, aby „nie mieli nadziei na to, czego nie ma”.

Tymczasem politycy UE zajmują się rękawiczkami, pisuarami….

W Komisji Europejskiej zatrudnionych jest około 33 tys. urzędników. Administracja Unii Europejskiej kosztuje ok. 8 mld euro rocznie. Tygodniowy wymiar czasu pracy urzędnika UE wynosi 37,5 godz.

Rosja – kryzys nie taki straszny

A tak przy okazji, bo ostatnio zamiast o kryzysie w UE, wiele mówi się o krachu w Rosji: Dług Rosji sięga  tylko 13 proc. PKB. Co ważne, po 6-ciu miesiącach spadków cen ropy oraz sankcji gospodarczych deficyt budżetowy wyniósł zaledwie 0,5%, co jest wynikiem praktycznie nieosiągalnym w UE, bo tam deficyt sięga 3 i więcej procent ( Włochy - 4,5 proc, Francja ponad 3 proc.). Kraje UE z deficytem ponad 3%, to Francja, Słowenia, Grecja, Portugalia, Cypr, Irlandia i Hiszpania.
Gdy rozpoczynała się wojna finansowa z Rosją, rezerwy walutowe kraju przekraczały 500 mld USD. Tak więc owe 50 mld USD, jakie ma ponoć ma stracić na taniej ropie (inni producenci ropy też tracą pieniądze), to nie tak wiele w porównaniu z rezerwami finansowym Rosji.

Jak podają Iana Dreyer redaktor naczelny borderlex.eu i Nicu Popescu, starszy analityk w EUISS, rezerwy zagraniczne Centralnego Banku Rosji zmniejszyły się z 486 miliardów dolarów w marcu 2014 roku do 418 miliardów dolarów pod koniec listopada 2014r. Ich zdaniem, Rosja ma dość duży bufor finansowy, by przetrwać 2-3 lata kryzysu finansowego.
Do końca stycznia br. ma być wyasygnowane na wsparcie rubla 500 miliardów rubli z  Funduszu Rezerwy FR. Rosja „nie przejadła” pieniędzy zarobionych w czasach drogiej ropy naftowej. Jak podało rosyjskie Ministerstwo Finansów, na dzień 1 stycznia 2015 roku łączna kwota środków na Funduszu Rezerwy wyniosła prawie 5 bln rubli (87.910.000.000 dolarów), podczas gdy na  dzień 01 grudnia 2014 wynosiła  prawie 4,4 bilionów rubli (88.940.000.000 dolarów). Poza tym,, według stanu na 1 stycznia 2015, całkowity wolumen innego rezerwowego funduszu - Narodowego Funduszu Pomocy, wyniósł 4.388.090.000.000 rubli, co stanowi równowartość 78,00 mld dolarów. Rosja ma więc z czego „chudnąć”.

Jan Wyganowski
Fot. Faceboock

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
12.22.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie