Jak podaje unijny portal Euroobserwer.eu, Białoruś, jeśli zwolni więźniów politycznych do szczytu Partnerstwa Wschodniego w maju br., może zrobić pierwszy krok w kierunku ruchu bezwizowego z UE. Aleksandr Łukaszenka, już od jakiegoś czasu nie jest bowiem „ostatnim dyktatorem w Europie”. To „zaszczytne” miano dzierży obecnie Putin.
Według danych Centrum Praw Człowieka "Wiasna", na Białorusi jest obecnie siedmiu więźniów politycznych, w tym były kandydat opozycji w wyborach prezydenckich w 2010 roku Mikoła Statkiewicz, skazany na 6 lat pozbawienia wolności, oraz działacz opozycyjnej organizacji Młody Front Eduard Łobau, skazany na 4 lata. Tak więc, wbrew obiegowym opiniom, nie jest to wiele. W hołubionym przez UE i USA w ostatnich latach Azerbejdżanie jest, jak podaje Nowa Europa Wschodnia, o wiele więcej więźniów politycznych niż w Rosji i na Białorusi. „Rok 2014 w Azerbejdżanie minął przede wszystkim pod znakiem stopniowego i konsekwentnego odchodzenia od demokratycznego i prozachodniego kursu republiki. Proces ten zaowocował serią aresztowań miejscowych zwolenników integracji europejskiej, likwidacją zalążków społeczeństwa obywatelskiego i eskalacją antyamerykańskiej propagandy. Na polecenie administracji prezydenta Ilhama Alijewa zostały zamknięte przedstawicielstwa kilku poważanych międzynarodowych organizacji pozarządowych, m.in. Irex, NDI, Transparency International i Oxfam. Za kratki trafili szanowani dziennikarze i obrońcy praw człowieka: Rauf Mirkadyrow, Seymour Hazy, Intigam Alijew, Lejla i Junus Arifowie, Resul Dżeferow i wielu innych. Punktem kulminacyjnym procesu neutralizowania „opozycji” był początek grudnia. Wtedy to, po uprzedniej rewizji i konfiskacie sprzętu, zamknięto bakijską redakcję Radia Wolności (Radio Swoboda), finansowaną ze środków amerykańskiego Kongresu oraz aresztowano dziennikarkę Hedidżę Ismayl – lokalną ikonę wolności słowa” – pisze w styczniu br. NEW.
Skoro zatem UE dogaduje się - mimo to - z Azerami (np. na złość Rosji chce budować kosztowny gazociąg do UE), może pewnie i dojść do porozumienia z Łukaszenką.
Łotewski minister spraw zagranicznych, Edgars Rinkēvičs, w zeszłym tygodniu powiedział, że jest "nowe otwarcia" z Białorusią i że istnieje perspektywa rozpoczęcia rozmów w sprawie ruchu bezwizowego z UE. Według Andrejsa Pildegovicsa, sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Łotwy, uwolnienie więźniów politycznych jest kluczem do podjęcia pozytywnej decyzji. Dodał, że w wyborach prezydenckich, które odbędą się jesienią br. na Białorusi, będą również ważne dla Łukaszenki, od którego oczekuje się, by przestrzegał międzynarodowych standardów.
Utrudnienia dla obywateli Białorusi
Na razie, od stycznia br. są wprowadzane utrudnienia. Jak podaje białoruskie Radio Racja, od 29 stycznia placówki konsularne wszystkich państw UE w Białorusi będą wydawały wyłącznie wizy biometryczne. Oznacza to, że obywatel Białorusi, aby otrzymać wizę będzie musiał osobiście stawić się w ambasadzie czy konsulacie i złożyć swoje odciski palców.
Jak powiedział radiu Konsul Generalny w Grodnie, Andrzej Chodkiewicz, codziennie w konsulacie rozpatruje się około 500 wniosków wizowych. Część z nich dotyczy wiz turystycznych, przy których dokumenty są składane przez pracowników akredytowanych agencji turystycznych. Od 29 stycznia to się zmieni - trzeba będzie znaleźć czas, przyjechać do Grodna i osobiście przyjść do konsulatu. „Wizy biometryczne nie są naszym wymysłem – jest to element polityki Unii Europejskiej”, dodał Andrzej Chodkiewicz. Według dyplomaty, problem ewentualnych utrudnień, a jednocześnie kosztownych pośredników mogą rozwiązać polskie centra wizowe, których otwarcie, między innymi w Grodnie i Lidzie, jest planowane na wiosnę br.. W takich centrach będzie można się zarejestrować, złożyć wnioski wizowe i paszporty, a także odciski palców, uiścić opłatę, a nawet zrobić zdjęcie do wizy.
Centra wizowe nie będą jednak przedstawicielstwami placówek dyplomatycznych – zostaną otwarte i będą obsługiwane przez firmy, które wygrają przetarg. Za ich usługi trzeba będzie zapłacić od 12 do 17 euro. Co, jak na białoruska kieszeń, nie jest tak mało.
Mały ruch graniczny
Przypomnijmy też, że wciąż czeka na wdrożenie w życie umowa o małym ruchu przygranicznym. Już 22 czerwca 2010 roku, w przygranicznej w Kuźnicy Białostockiej, Bronisław Komorowski, pełniący wówczas obowiązki prezydenta RP, podpisał przyjętą wcześniej przez polski Sejm umowę o małym ruchu granicznym z Białorusią, a 11 listopada 2010 roku, a więc w dniu jak najbardziej uroczystym dla Polski, białoruski parlament ratyfikował umowę o bezwizowym ruchu przygranicznym między Rzeczpospolitą Polską, a Republiką Białoruś.
Zgodnie z postanowieniami umowy, mały ruch graniczny z Białorusią obejmować miał 93 jednostki podziału administracyjnego (gminy i miasta) województwa lubelskiego, mazowieckiego i podlaskiego zamieszkałe przez 590 tys. mieszkańców, w tym m.in. Białą Podlaską, Augustów, Bielsk Podlaski, Hajnówkę, Sokółkę, Siemiatycze, Sejny, Puńsk, a po stronie białoruskiej 89 jednostek podziału administracyjnego (rady wiejskie i miasta) z ok. 1 mln 100 tys. mieszkańców, w tym Brześć i Grodno.
Niestety, wielka polityka uniemożliwia wciąż ułatwienie życia mieszkańcom po obu stronach granicy. Z dobrych wiadomości można odnotować tylko uruchomienie od 2014 roku w Kuźnicy Białostockiej nowego przejścia granicznego dla niezmotoryzowanych między Polską a Białorusią. Pas dla pieszych i rowerzystów to efekt akcji portalu Portal Europa, który przez kilkanaście miesięcy prowadził akcję w na rzecz dostosowania polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej granicy do innych zewnętrznych granic Unii Europejskiej. Pomysł wsparło polskie MSW i wojewoda podlaski. W efekcie władzom województwa udało się zdobyć 900 tyś zł na modernizację przejścia.
Z kolei w październiku 2013 r. otwarto piesze przejście turystyczne w sercu puszczy Białowieskiej. Punkt graniczny „Białowieża-Pererow” mogą przekraczać obywatele wszystkich krajów. Przejście działa jedynie sezonowo i w określonych godzinach. Od 1 października do 31 marca od 10.00 do 20.00, a od 1 kwietnia do 30 września od 9.00 do 21.00.
Słuch wszelki zaginął natomiast o innych nowych przejściach dla zmotoryzowanych. Tymczasem polsko-białoruski zespół ds. współpracy transgranicznej od lat postuluje otwarcie lokalnych przejść w Lipszczanach, Chworościanach, Jałówce, Tokarach, by po wejściu w życie umowy o ruchu bezwizowym, ludzie mieli blisko do bliskich. Wszak i tu, podobnie jak na odcinku litewskim, granicę przeprowadzano po wojnie często przez połowę wsi, gospodarstwa. Przed wejściem do Schengen, mieszkańcy polsko-białoruskiego pogranicza mogli przynajmniej udać się prostą drogą na groby bliskich w Święto Zmarłych. Otrzymywali jednodniowe przepustki, a szlabany podnoszono m.in. w Lipszczanach i innych przygranicznych miejscowościach.
Pechowe Lipszczany
Rząd, po raz ostatni, skreślił w 2009 roku z planów rozpoczęcie budowy przejścia granicznego w Lipszczanach k. Lipska. Przejście w Lipszczanach nie ma szczęścia. Na początku lat 90-tych jego uruchomienie zablokowało jedno słowo: ”korytarz”, jakie wypowiedział ówczesny prezydent Federacji Rosyjskiej, mówiąc o potrzebie budowy dobrej drogi od przejścia w Gołdapi w kierunku Lipska i dalej na Białoruś. Wówczas nasi, nieznający języków, politycy jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że tak w Unii Europejskiej zwie się transgraniczne drogi. Jelcyn miał lepszych doradców, ale my nie mamy ani drogi, ani przejścia, a ówczesny wojewoda suwalski Andrzej Podhul stanowiskiem przypłacił „kumanie się” z ruskimi. Potem przejście w Lipszczanach, w dodatku nie tylko dla piechurów, aut osobowych, ale także ciężarowcych do 7,5 tony, obiecał przed którymiś wyborami minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik. Nie ma go ani w rządzie, ani w polityce, nie ma też przejścia.
Gdy już UE dogada się z Białorusią, wprowadzi ruch bezwizowy, to się okaże, że nie za bardzo gdzie jest przekraczać granicę.
Białoruś atrakcyjna turystycznie
Na Białorusi istnieje pięć parków narodowych i spora ilość rezerwatów przyrody. Istnieje też wiele jezior, a główny obszar połowowy ryb znajduje się jest w rejonie Witebska, w północnej części kraju. Istnieje ponad 2800 jezior i wiele rzek. Popularnym miejscem połowów, oferującym 21 gatunków ryb, jest Brasławski Park Narodowy.
Coraz bardziej popularna staje się turystyka myśliwska. Białoruskie Towarzystwo Myśliwych i Wędkarzy proponuje zwiedzającym wzięcie udziału w aukcji, w której zakupić można zezwolenia na odstrzał łosia, jelenia, dzika lub sarny.
Chociaż najwyższy punkt na Białorusi ma tylko 345 m n.p.m., narciarstwo górskie staje się coraz bardziej popularne. Na Białorusi działa też siedem ośrodków narciarskich, wyposażonych w wyciągi linowe. Wszystkie są oświetlone i nadają się do jazdy nocnej. Gdy zimą śniegu zabraknie, są naśnieżane przez armatki śnieżne. Przy ośrodkach są hoteliki, kawiarnie, wypożyczalnie sprzętu. A w Siliczy k.Mińska, dodatkowo korty tenisowe, spa, przejażdżki saniami lub furmankami, kilka pensjonatów. Kto nie umie jeździć na nartach dostanie tu lekcje narciarskie.
Białoruskie specjalistyczne szpitale i kliniki maja natomiast ciekawą ofertę turystyki medycznej. Polska była kolejnym krajem, gdzie swoją ofertę przedstawia białoruska służba zdrowia. Była ona prezentowana już m.in. w Rosji, Kazachstanie, Azerbejdżanie, na Łotwie i Litwie.
Białoruś proponuje różne operacje, w tym transplantacje serca, nerek, wymianę stawów, bioder, wstawianie endoprotez, stendów, zabiegi kardiologiczne. Dariusz Wojdal, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki, który odwiedzał białoruskie szpitale i kliniki, zapewnia, że usługi są na wysokim poziomie. Szpitale w Mińsku, Grodnie, Brześciu posiadają światowej klasy kadrę profesorką oraz sprzęt i materiały medyczne, a cennik usług jest niższy niż w Polsce.
Białoruski resort zdrowia szacuje, że do 2016 r. uda się pięciokrotnie zwiększyć dochody z leczenia obcokrajowców. Coraz częściej do białoruskich specjalistów przyjeżdżają turyści z Zachodu. Obecnie aż 60 proc. przychodów tamtejszych lecznic pochodzi właśnie z portfeli zagranicznych pacjentów. Jak informuje „Rynek zdrowia”, magnesem przyciągającym pacjentów z innych krajów może okazać się stomatologia i transplantologia ze swoimi konkurencyjnymi cenami.
Z danych, umieszczonych na stronie białoruskiej Ambasady wynika, że szczególnie popularne są usługi medyczne w dziedzinie onkologii, kardiochirurgii, ortopedii, chirurgii urazowej, stomatologii, rehabilitacji, przeszczepienia narządów, speleoterapii, a także diagnostyki. Ponadto dużą popularnością cieszą się usługi z zakresu chirurgii plastycznej. Przede wszystkim pacjentów zagranicznych przyciąga wysoki poziom kwalifikacji białoruskich specjalistów, a także dostępne ceny jakościowego leczenia. Np. ponad 350 pracowników oddziałów klinicznych Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego w Mińsku ma najwyższą medyczną kategorię. Honorowymi lekarzami Uniwersytetu jest 33 znanych naukowców ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Austrii, Kanady, Białorusi, Rosji, Niemiec, Szwajcarii, Polski i Iranu.
Unijne pieniądze na białoruskie drogi
Unijne instytucje finansowe już zrobiły pierwsze kroki ku normalizacji stosunków z Białorusią. W styczniu br. Bank Światowy poinformował, że udzieli Białorusi kredytu wysokości 250 mln dol., m.in. na modernizację drogi Mińsk-Grodno - poinformował w piątek przedstawiciel Ministerstwa Transportu i Komunikacji Białorusi. Odpowiednie porozumienie zostało podpisane 08 stycznia br..
Projekt, na który ma zostać przeznaczona pożyczka, przewiduje modernizację niektórych odcinków trasy M6 Mińsk-Grodno oraz działania na rzecz rozwiązania problemu kolejek na granicy z Polską poprzez uproszczenie procedur celnych. Dzięki realizacji projektu w części dotyczącej procedur na granicy planowane jest zwiększenie przepustowości przejścia granicznego Bruzgi-Kuźnica Białostocka z 700 do 1700 ciężarówek dziennie.
Wiceminister transportu Alaksiej Awramienka powiedział, że realizacja projektu rozpocznie się od remontu drogi Mińsk-Grodno. Równolegle ma zostać unowocześniony system koordynacji ruchu drogowego, który pozwoli kierowcom na bieżąco informować odpowiednie służby o problemach na drodze.
Karty Polaka
Tymczasem Łukaszenka zrobił krok wstecz w dziedzinie praw mniejszości. Rząd Łukaszenki niedawno dokonał zmian prawnych, które zabraniają lokalnym urzędnikom posiadania Kart Polaka - dokumentu wydawanego przez polski MSZ dla osób polskiego pochodzenia, mieszkających w byłych republikach radzieckich. Posiadaczom Karty umożliwia ona uzyskanie wizy i zezwolenia na pracę w Polsce. Białoruscy parlamentarzyści, pracownicy publiczni, żołnierze i ratownicy również mają zakaz posiadania tej karty i muszą ją oddać, jeśli już otrzymali.
Według PAP, do 15 maja 2014 roku, polskie konsulaty otrzymały około 140 tysięcy wniosków o Kartę Polaka, a wydały około 110 tysięcy kart. Większość Kart wydano na Białorusi (63.000), na Ukrainie (60.000), a 7.500 w krajach bałtyckich.
Jan Wyganowski
Na fot. Białoruskie stoki narciarskie