Ptak, który w środę wpadł w Redykach na linię wysokiego napięcia, trafi do ośrodka w Mikołajówce. Na razie bocianem opiekuje się kobieta, która go znalazła. Zwierzę ma się dobrze i tęskni za lataniem.
- Znalazłam bociana tuż przy ogrodzeniu. Najprawdopodobniej poraził go prąd, bo leżał na ziemi i miał sztywne nogi - opowiada Agnieszka Chojnacka ze wsi Redyki.
Kobieta zabraÅ‚a ptaka do domu i zadzwoniÅ‚a o pomoc do weterynarza. W sÅ‚uchawce usÅ‚yszaÅ‚a jednak, że nie „bÄ™dzie on traciÅ‚ czasu na bociana”. Na szczęście w gospodarstwie pojawiÅ‚ siÄ™ inny lekarz i zajÄ…Å‚ siÄ™ poszkodowanym.
- Bocian mimo uszkodzonych nóg jest peÅ‚en życia i chce latać. Potrafi też nieźle dziobnąć – Å›mieje siÄ™ Chojnacka.
Po kilku telefonach znalazÅ‚a miejsce, które zgodziÅ‚o siÄ™ przyjąć ptaka.
- Powiedziano nam, że można przewieźć go samochodem, ale my nie mamy jak – przyznaÅ‚a kobieta.
Problem z bocianem zgÅ‚osiliÅ›my pracownikom Wigierskiego Parku Narodowego. Ci skontaktowali siÄ™ osobÄ… u której przebywa bocian. Obiecano jej, że przyjedzie po niej pracownik Regionalnej Inspekcji Ochrony Åšrodowiska i przewiezie ptaka do MikoÅ‚ajówka, gdzie mieÅ›ci siÄ™ oÅ›rodek zajmujÄ…cymi siÄ™ chorymi dzikimi zwierzÄ™tami.
- Na razie opiekujemy siÄ™ bocianem. Pan, który dzwoniÅ‚ z wigierskiego parku, kazaÅ‚ dawać mu surowe nieposolone miÄ™so - opowiada Chojnacka. Dodaje też, że w pobliżu miejsca, gdzie go znalazÅ‚a od kilku godzina lata drugi bocian i go szuka.
(mkapu)