Dziś Dzień Pracoholików.
Osoby ambitne, zaangażowane i zdolne do poświęceń to spełnienie marzeń każdego pracodawcy. Ambicja może jednak przekształcić się w niebezpieczne uzależnienie.
Pracoholizm to nałóg, choroba, która może mieć bardzo negatywny wpływ na zdrowie oraz jakość życia człowieka. Gdzie kończy się zdrowe podejście do pracy, a zaczyna niebezpieczne uzależnienie?
– Pracoholikowi często towarzyszy lęk związany z realizacją zadań zawodowych, przygnębienie czy gorszy stan zdrowia. Entuzjaście pracy natomiast pozytywne emocje i konstruktywny styl pracy – tłumaczy dr Jacek Buczny, psycholog SWPS Sopot. – Badania polskie wykazały, że pracoholizm wiąże się z pogorszeniem zdrowia, myślami samobójczymi, a także z zahamowaniem działań prozdrowotnych, co może narażać osoby dotknięte tym problemem na różne choroby. Wykazano ponadto, że u menedżerów i w innych grupach zawodowych pracoholizmowi towarzyszy podwyższony poziom wypalenia zawodowego – dodaje.
Rekordowo długi czas pracy, brak życia osobistego i obsesyjne myślenie o nowych projektach – taki jest stereotypowy obraz pracoholika. Jednak badania realizowane między innymi w SWPS Sopot pokazują, że pracoholizm nie ma nic wspólnego z ilością godzin spędzoną za biurkiem, ale z podejściem do pracy, które bardzo ciężko jest zmienić.
– Nie są znane skuteczne metody leczenia pracoholizmu – mówi dr Jacek Buczny. – Czynnikiem prowadzącym do uzależnienia jest między innymi niestabilna i zaniżona samoocena, której efektem jest neurotyczny perfekcjonizm. Działania terapeutyczne bazujące na tej teorii mogłyby zatem koncentrować się, po pierwsze, na wsparciu samooceny, a po drugie, na redukcji nierealistycznych standardów i łagodzeniu przymusu ich osiągania – tłumaczy dr Buczny.
W Polsce podejście do pracoholizmu wciąż jest stosunkowo swobodne. Tymczasem za granicą problem ten traktowany jest bardzo poważnie, również przez współpracowników. – W tygodniu Duńczyk czy Szwed w pracy spędzają średnio 34-36 godzin, natomiast Polak aż 40. Skandynawowie pracują jednak wydajniej, zespoły są spójne, zadania wyraźniej rozdzielone. Nastawienie na współpracę jest wartością podstawową – mówi dr hab. Witold Maciejewski, prof. SWPS, filolog oraz skandynawista. – Pracoholizm i niedostatek zaangażowania jest więc wcześniej niż u nas identyfikowany poprzez zaburzenie funkcjonalności zespołu.
Brak umiejętności odcięcia się od pracy to jeden z charakterystycznych symptomów pracoholizmu. Jednak zachowanie równowagi na linii praca-dom może być bardzo trudne również dla zdrowej osoby.
– Po pierwsze, poświęcając wiele godzin na pracę zawodową, z oczywistych względów mamy go mniej na aktywności poza nią. Po drugie, jeśli koncentrujemy wysiłek, myśli i emocje na jednej z dziedzin to możemy czuć się zbyt zmęczeni, żeby w podobny sposób zadbać o pozostałe. Po trzecie to, co stanowi o sukcesie w budowaniu relacji z przyjaciółmi i rodziną, może nie być adekwatną formą komunikacji z ludźmi w pracy – mówi Ewelina Smoktunowicz, psycholog SWPS.
– Łącząc pracę z życiem rodzinnym nie jesteśmy z góry skazani na konflikt. To, czy osiągniemy równowagę, zależy nie od tego, czy równo rozdzielimy czas i energię pomiędzy wymagania naszych pracodawców i bliskich, ale od tego czy podział ten będzie zgodny z naszymi wartościami – dodaje.
Pracoholika może wyzwolic dystans, lepsza organizacja pracy i satyra
Pracę, ale również odpoczynek wynalazł sam Pan Bóg. Sześć dni pracował, a siódmego odpoczywał, wyznaczył porządek sakralny pracy i wypoczynku. Setki lat Boga należało naśladować. Człowiek pracowity musiał swą cnotę kontrolować, aby nie popaść w konflikt z wiarą i otoczeniem. Szabat, niedziela czy u muzułmanów piątek są dniem świętym. Kto ten porządek łamie, jest grzeszny.
Pracoholizm jest późniejszym wynalazkiem ludzkości, przemianowaniem grzechu na chorobę. Pracoholik jest kolegą alko- i seksoholika. Pracoholicy są mniejszością bezbronną, żadne partie ani związki nie bronią ich praw, nie mają swej barwy w tęczy. Jeśli ktoś nie potrafi wypoczywać i źle się czuje w czasie wolnym, po godzinach pracy, czy na urlopie, powinien się leczyć.
W tygodniu Duńczyk czy Szwed w pracy spędzają średnio 34-36 godzin, natomiast Polak – 40. Skandynawowie pracują jednak wydajniej, zespoły są spójne, zadania wyraźniej rozdzielone, miejsca w szyku ustala się zbiorowo na zebraniach, kiedy to każdy ma prawo głosu i spodziewa się akceptacji. Nastawienie na współpracę jest wartością podstawową. Gdy ktoś odstaje to pewnie w wyniku nadaktywności (pracoholik) lub wręcz przeciwnie, niedostatecznego udziału. Pracoholizm i niedostatek zaangażowania jest więc z zewnątrz może wcześniej niż u nas identyfikowany poprzez zaburzenie funkcjonalności zespołu.
Pracoholicy zostali najprawdopodobniej wymyśleni na Zachodzie, nie u nas. Zabytek piśmiennictwa naszego najdawniejszego („Satyra na leniwych chłopów” już w XV w.) poświadcza, że chłop pańszczyźniany pracoholikiem raczej nie był, a pan, dla którego praca była wręcz hańbą, jeszcze lenistwo swego chłopa obśmiewał. I tak aż do komunizmu. Komuniści chłopa przerobili na przodownika pracy – byt z kolei obśmiany przez lud. Dopiero korporacje i „wyścig szczurów” tworzą u nas na serio pracoholizm, gdy „liderzy” bez dystansu i umiaru mówią i działają na wzór kanibali, a „łowcy głów” wyławiają kandydatów na ofiarnych pracowników wśród „zasobów ludzkich”.
Fot.finanse.wp.pl